Zapał misyjny powinien być w każdym ochrzczonym. Jeżeli rzeczywiście zrozumieliśmy do końca, kim jesteśmy jako ludzie ochrzczeni, to ten zapał jest czymś naturalnym. I to nie tylko w zakonach czy zgromadzeniach misyjnych. Idziemy, 16 listopada 2008
Była to raczej misja obecności i miłości, czyli nie było możliwości bezpośredniego głoszenia Ewangelii?
Nie ma nawet mowy, żeby tam głosić Ewangelię. Ale najwspanialszym głoszeniem Ewangelii jest to, kim się jest i co się robi. Wszyscy dookoła wiedzieli, że jesteśmy chrześcijankami. Może nie bardzo rozumieli, dlaczego jesteśmy samotne, dlaczego nie wyszłyśmy za mąż. Ci, którzy trochę studiowali lub wyjeżdżali za granicę, widzieli w Europie czy w Ameryce różne formy życia zakonnego, potrafili łatwiej odkryć, kim jesteśmy.
Ludzie widzieli, że żyjemy bardzo skromnie, że nie można nas porównać z innymi organizacjami humanitarnymi, które zarabiają. My natomiast byłyśmy tam jako wolontariuszki. Nikt zresztą nie chciał uwierzyć, że nie dostajemy żadnej pensji. Żyłyśmy bardzo skromnie, bardzo zwyczajnie. A że nie było tam jeszcze żadnego ośrodka dla dzieci upośledzonych umysłowo, ludzie zastanawiali się, dlaczego zajęłyśmy się właśnie tymi, zamiast normalnymi dziećmi. I często nas o to pytali, zwłaszcza ci, z którymi miałyśmy kontakt, rodzice „naszych” dzieci, ich rodziny i przedstawiciele rządu, ministerstwa szkolnictwa, którzy odwiedzali nas, by sprawdzić, co robimy. I zaczynali odkrywać coś innego.
O muzułmanach istnieje dość powszechne przekonanie, że są „nienawracalni”. Co Siostra o tym myśli?
Całkowicie się z tym zgadzam. Ale oni są „nienawracalni” nie dlatego, że nie chcą, tylko dlatego, że warunki nie pozwalają im na nawrócenie. Gdyby się nawrócili, zapłaciliby za to życiem. Dla muzułmanina w takim kraju jak Afganistan, gdzie islam jest w 100 proc. religią państwową i być Afgańczykiem, znaczy być muzułmaninem, próba nawrócenia się na inną religię jest równa zdradzie państwowej.
To jest w ogóle coś nie do pomyślenia, coś, co nawet nie może im przyjść na myśl. Oczywiście wiem, że są przypadki nawróceń, ale nie chcę o tym mówić, gdyż byłoby to odsłanianiem pewnych tajemnic, które tam na miejscu poznałam. Ale ci, którzy się nawrócą, muszą opuścić Afganistan, ponieważ wystarczy tam tylko podejrzenie, żeby za to skazać kogoś na karę śmierci, bez żadnego dochodzenia. Wystarczy, że oskarżą sąsiedzi, znajomi czy rodzina.
Była Afryka, był Afganistan. Skąd Siostra czerpie siłę do misyjnego zapału?
Zapał misyjny powinien być w każdym ochrzczonym. Jeżeli rzeczywiście zrozumieliśmy do końca, kim jesteśmy jako ludzie ochrzczeni, to ten zapał jest czymś naturalnym. I to nie tylko w zakonach czy zgromadzeniach misyjnych. A poza tym ja od urodzenia, odkąd pamiętam, zawsze chciałam wyjechać. Może nie zdawałam sobie sprawy, że to jest powołanie misyjne.
Najpierw chciałam pomagać gdzieś w Afryce, w Ameryce Południowej, wszystko jedno gdzie, ale właśnie pracować z ubogimi. A powołanie zakonne, misyjne przyszło dużo później. To „wewnętrzne popychanie” wcale się nie skończyło. Wydaje mi się, że do końca życia będzie trwało we mnie. Teraz wiem, że to nie jest tylko pomoc na polu służby zdrowia, ale szczególne głoszenie Chrystusa przez to, kim jestem, co robię, jak robię. To często odnosi dużo większe skutki niż opowiadanie.
Rozmawiał o. Tadeusz Cieślak SJ/ RV - rozmowa była wyemitowana na antenie Radia Watykańskiego
******
S. Małgorzata Sielużycka, (1955) w Okuniewie, diec. warszawsko-praska , do Zgromadzenia Sióstr Franciszkanek Misjonarek Maryi wstąpiła 20-06-1976 r. w Piastowie (k. Warszawy, śluby wieczyste złożyła w 1982r. w Warszawie. Z wykształcenia jest pielęgniarką i położną. Po przygotowaniu językowym w Paryżu i Kursie Medycyny Tropikalnej, w 1982 r. wyjechała na misje do Republiki Demokratycznej Kongo (Zair) i tam w Prowincji Kinshasa pracowała jako pielęgniarka i położna do 2006 r.
Następnie po przygotowaniu językowym w Irlandii wyjechała na misje do Afganistanu. W latach 2006 do 2008 r. żyła we wspólnocie między zgromadzeniowej w Afganistanie, pomagającej – w odpowiedzi na apel Jana Pawla II – dzieciom afgańskim W październiku 2008r. na Kapitule Generalnej Zgromadzenia w Grottaferrata k/Rzymu została wybrana Radną generalną na okres 6 lat.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.