Muzułmańscy obywatele Europy

Zasadą euroislamu jest aktywna tolerancja, a nie tolerancja ograniczająca się jedynie do prozaicznego znoszenia obecności chrześcijan i żydów jako ludzi chronionych. Wzorem średniowiecznego sufiego Ibn al-Arabiego muzułmanie mogą pojmować swoją religię jako mahabba (miłość), która umożliwia poszanowanie także innych form religijnych. Więź, 7/2003



Z kolei fundamentalizm jest najlepszym katalizatorem wszelkich obaw Europejczyków wobec zamieszkujących ich kontynent muzułmanów. Po wydarzeniach 11 września dało się odczuć wśród części muzułmańskiej diaspory nutkę sympatii dla zamachowców. Wielu imamów prowadziło podwójną grę: potępienie na zewnątrz, zaś pomiędzy swymi – wyrazy sympatii. Zadziwiające jest, że niektórzy niemieccy etycy pomijają tę kwestię milczeniem. Najwyraźniej nie potrafią oni odróżnić islamu od fundamentalizmu i dlatego uznają krytykę tego drugiego za jawną wrogość wobec całej religii.

Po wydarzeniach 11 września zjawisko muzułmańskiego fundamentalizmu stało się jednym z podstawowych problemów polityki bezpieczeństwa. Muzułmańscy ekstremiści osiedlają się w europejskich miastach, skąd koordynują działalność swoich ugrupowań w państwach arabskich. Już po pierwszym zamachu na WTC w 1993 r. egipski prezydent Mubarak nawoływał Zachód do współpracy z krajami muzułmańskimi w celu zwalczania fundamentalizmu. Tymczasem Stany Zjednoczone nadal utrzymywały polityczne kontakty z muzułmańskimi fundamentalistami, na przykład w Afganistanie. Zmienił to dopiero wrześniowy zamach, który w konsekwencji doprowadził do zmiany polityki zagranicznej USA. Stworzył też okazję Niemcom do przemyślenia własnej strategii politycznej: wszak gros przygotowań do tego zamachu odbywało się właśnie w ich kraju.

Uważam, iż apolityczny, tolerancyjny i liberalny euroislam byłby z pewnością lepszym remedium na zagrożenie fundamentalizmu niż jakakolwiek polityka bezpieczeństwa. Kulturowa integracja muzułmanów musi jednak współgrać z integracją ekonomiczną i społeczną, a to jest możliwe jedynie w sytuacji, gdy europejskie rządy będą przyjmowały imigrantów stosownie do ilościowych i jakościowych wymogów rynku pracy. Bezrobotni, nie zintegrowani ekonomicznie imigranci stanowią zagrożenie dla demokracji nie tylko dlatego, że nie mogą jej przyswoić, ale także ze względu na swoją podatność na ideologię fundamentalistyczną i tworzenie – jak to określił Anthony Giddens – etnicznej kultury ubóstwa.

EUROISLAM A KOLEKTYWIZM

Postulat euroislamu oznacza utworzenie w Europie trzeciej wspólnoty religijnej, jednak nie w sensie społeczeństwa wielokulturowego, gdyż wielokulturowość nie jest niczym innym, aniżeli wieloetnicznym zbiorem obcych sobie kolektywów. Taki model zakładałby możliwość współistnienia kulturowej nowoczesności i szari’atu, a te dwa elementy są – jak wiadomo – nie do pogodzenia. W tym momencie pojawia się kwestia sposobu nadawania obywatelstwa jako narzędzia integracji. Europejczycy muszą nadawać je pojedynczym osobom na zasadzie citoyenneté. Tymczasem w Niemczech obowiązuje prawo nadawania obywatelstwa na podstawie przynależności do określonej grupy, kolektywu – czego efektem jest nadawanie niemieckiego obywatelstwa osobom niemieckiego pochodzenia na przykład z Azji Środkowej. To niemieckie prawo z 1913 roku jest kolektywne, a zatem nieprzystające do zachodniej tradycji demokratycznej.

Nowa ustawa z 2000 roku nieco polepszyła sytuację obcokrajowców urodzonych w Niemczech, ale nadal są oni tylko “Niemcami z paszportu”. Ja sam, już jako doktor habilitowany, w celu uzyskania obywatelstwa musiałem w 1972 roku zdawać egzamin z języka niemieckiego… u policjanta (było to dyktando z gazety “Bild”). Egzamin zaliczyłem, ale obywatelstwo przyznano mi dopiero w 1976 roku, podczas gdy “Niemiec rosyjski” przed wejściem w życie ustawy z 2000 roku nie musiał znać nawet słowa po niemiecku, by niemal automatycznie otrzymać obywatelstwo – tylko ze względów etnicznych!

Citoyenneté oznacza przynależność jednostki do wolnej demokratycznej wspólnoty, a nie do przymusowego kolektywu. Dla euromuzułmanina oznacza to obowiązek identyfikacji i lojalności względem tej pierwszej. Uzyskanie obywatelstwa nie może być jedynie narzędziem służącym do uzyskania odpowiednich praw. Europejczyk jest bowiem człowiekiem kultywującym wartości kulturowej nowoczesności, niezależnie od jego koloru skóry, czy religii. “Europejczyk z paszportu” nie jest Europejczykiem, jeśli jedynym wyznacznikiem jego europejskości jest posiadany przezeń dokument. Integracja nie jest drogą jednokierunkową – jest to zadanie stojące nie tylko przed Europą, ale także przed zamieszkującymi ją muzułmanami.

Z niemieckiego przełożyła Katarzyna Górak-Sosnowska

***


Bassam Tibi – ur. 1944 w Damaszku, profesor nauk politycznych uniwersytetu w Getyndze, wybitny znawca współczesnego islamu oraz fundamentalizmu religijnego. W 1995 r. otrzymał niemiecki Krzyż Zasługi pierwszej klasy za dzieło przybliżania islamu Niemcom. W języku polskim ukazała się dotychczas jedna jego książka „Fundamentalizm religijny” (1997), w tłumaczeniu Janusza Daneckiego. Powyższy artykuł jest przerobioną przez autora na użytek “Więzi” wersją fragmentu jego książki “Im Schatten Allahs. Der Islam und die Menschenrechte”, Ullstein Verlag 2003.
«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...