Podwójne życie: jak to możliwe?

Jak to możliwe, by człowiek powszechnie szanowany prowadził jednocześnie swoiste drugie życie? Takie pytania pojawiają się ostatnio coraz częściej. Świadkowie stają wobec problemów: Kim on/ona teraz dla mnie będzie? Jak ten człowiek mógł w sobie pogodzić tak wzajemnie sprzeczne doświadczenia? Więź, 9/2006




W nauczaniu chrześcijaństwa i judaizmu – a pewnie również w innych wielkich religiach świata – kluczowe znaczenie ma stawanie w prawdzie, co między innymi oznacza konieczność konfrontowania się z tym, co w naszym życiu trudne i najtrudniejsze. Psalmista przed wiekami pisał: Uznaję bowiem moją nieprawość, a grzech mój jest zawsze przede mną. Tylko przeciw Tobie zgrzeszyłem i uczyniłem, co złe jest przed Tobą, tak że się okazujesz sprawiedliwym w swym wyroku i prawym w swoim osądzie. Dziesiątki cytatów z nauczania wielkich i mniejszych kaznodziejów religijnych sugerują, że wierzący skazani są na poszukiwanie prawdy o samych sobie.

W praktyce jednak sprawy przedstawiać się mogą bardzo różnie. Paradoksalnie wydaje się, że dotyczy to zwłaszcza katolików ze względu na sakrament spowiedzi. Z jednej strony bowiem, wymagania kościelne stawiają wierzących wobec konieczności zmierzenia się z prawdą o swojej kondycji moralnej, przynajmniej raz w roku, „koło Wielkiej Nocy”. Pojednanie z Panem nieba i ziemi nie jest możliwe bez uznania i wyznania własnej nieprawości. Nierzadko więźniowie, z którymi zdarzało mi się rozmawiać o ich życiu duchowym, mówili że są wierzący i regularnie się modlą, ale nie chodzą do spowiedzi. Jak sądzę, spowiedź wymagałaby trudnej do zniesienia konfrontacji z własną przeszłością, stanięcia niejako "nagim" w prawdzie wobec zła – zwłaszcza cierpienia – wyrządzonego innym. Prawda o sobie wydaje się wówczas straszniejsza niż miłosierdzie Najwyższego.

Z drugiej zaś strony, spowiedź może ułatwić wewnętrzne odcięcie się od trudnej prawdy z przeszłości. Jak poucza Katechizm, skutkami sakramentu pokuty, jeśli uzyskało się rozgrzeszenie, jest odpuszczenie grzechów, pojednanie z Kościołem, ale też pokój i pogoda sumienia. Zapis dłużny został zmazany i po spowiedzi zaczyna się za każdym razem radykalnie nowa rzeczywistość, nowe duchowe, przemienione "teraz" zwrócone ku przyszłości. Skoro Bóg nam wybacza, czemu my mielibyśmy sobie ciągle na nowo wyrzucać zaprzeszłe winy? Wszak byłoby to skrupulanctwo, któremu brak wiary w miłosierdzie Boże…
Całkowite zapomnienie o trudnej przeszłości nie jest oczywiście konieczną konsekwencją spowiedzi, ale z psychologicznych względów może tak się stać. Zatraca się wówczas w nas przejmująca pamięć, że to my byliśmy sprawcami rzeczy nieprawych. Owo całkowite zamknięcie własnych czynów w przestrzeni czasu przeszłego – zwłaszcza jeśli spowiedzi nie towarzyszyło widoczne zadośćuczynienie wobec tych, którym zło czyniłem – może być bardzo trwałe i na swój sposób dla naszego "ja" pociągające. Znacznie trudniej było św. Pawłowi z Tarsu, który z bólem, nie uciekając od upublicznienia prawdy o sobie samym pisał: Aby zaś nie wynosił mnie zbytnio ogrom objawień, dany mi został oścień dla ciała, wysłannik szatana, aby mnie policzkował – żebym się nie unosił pychą.

Trzeba być silnym wewnętrznie, aby umieć konfrontować się z "ościeniami" przeszłości. O ileż trudniej jest tym, którym dalej do wiary i łaski przebaczenia, tak jak wspomnianemu na początku Grassowi. Jacek Kuroń – w którego bardziej Bóg wierzył niż on w Niego – w „Wierze i winie” publicznie zdawał sprawę z win, których bolesną świadomość nosił przez dziesięciolecia w sobie. Nie stanął w czyjejś obronie, nie był solidarny, krzywdził innych, wiążąc się z komunizmem, nie sprostał zadaniom wychowawczym. O tych ostatnich pisał: Całe moje wychowanie to w gruncie rzeczy sterta wyrzutów sumienia. O tym zapomniałem, tego nie zauważyłem, tego nie wiedziałem. […] Szewc jak zepsuje buty, to je wyrzuca, a wychowawca jak popełni błąd, to ludzie zostają i żyją z tą krzywdą. […] To straszny ciężar, nieludzka odpowiedzialność. Nieprzebaczona wina u wielu osób deklarujących się jako niewierzące z wielką siłą, często nawet po latach, domaga się wypowiedzenia, czasami zadośćuczynienia.
«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...