Należę do licznego grona, potwornie irytującego miłośników sztuki współczesnej, a mianowicie skory jestem do reagowania na nią wzruszeniem ramion lub oburzeniem. Tym razem złapałem się nieomal na aprobacie. Wieź, 10/2007
Ta fotografia zrobiła na mnie dziwne wrażenie. Ilustrowała artykuł na temat ekstrawaganckich designerów, którzy projektując rzeczy codziennego użytku starają się wywołać uczucia obrzydzenia i grozy. Autorką dzieła jest Karin van Lieshout, a samo dzieło to dywan, zatytułowany (!) „Zabity na drodze lis”. Na powierzchnię o kolorze asfaltu naszyto skórę lisa (nie umiem powiedzieć, naturalną czy sztuczną) oraz czerwone skrawki materiału, stwarzając dość dokładną iluzję obrazu, przywołanego w nazwie.
Należę do licznego grona, potwornie irytującego miłośników sztuki współczesnej, a mianowicie skory jestem do reagowania na nią wzruszeniem ramion lub oburzeniem. Tym razem jednak złapałem się nieomal na aprobacie: wprawdzie nie kupiłbym tego dywanu do domu, ale na widok zdjęcia, zamiast się skrzywić, parsknąłem śmiechem. I to w dodatku, jak sobie uświadomiłem ułamek sekundy później, parsknąłem śmiechem z ulgą.
Cierpienie i śmierć, panujące w świecie przyrody, stanowią dla mnie jedno z najpoważniejszych źródeł światopoglądowych wątpliwości. Dawno temu, próbując rozładować je żartem, ułożyłem piosenkę, w której wypominałem Panu Bogu, że:
Ty stworzyłeś boćka, który żabę wżera
I żabę stworzyłeś, co musi umierać,
Choć nikt jej nie powie, jak to będzie z rajem
(Bo o żabim raju jakoś nie słyszałem).
I wprawdzie w ostatniej strofce zmuszałem się do uznania, że pewne tajemnice pozostaną dla „podmiotu lirycznego” nieodsłonięte, problem pozostał i bolał. Tak, mówiłem sobie, pierwsi rodzice skazili dobry świat, jedząc wiadomy owoc; nasza natura, o czym przekonujemy się codziennie, tknięta jest niedoskonałością; niech więc będzie, że przejawem tej niedoskonałości są także choroby i śmierć. Za część z nich ponosimy zresztą bardziej bezpośrednią winę, zanieczyszczając środowisko naturalne, trując się papierosami czy z aprobatą przyglądając się defiladom, na którym pokazuje nam się narzędzia do zabijania. Dlaczego jednak za grzech pierworodny mają także odpowiadać niewinnie nasi „bracia mniejsi”? I to w sposób, by tak powiedzieć, systemowy: najżarliwsze prośby delegacji antylop nie skłonią lwa do wegetarianizmu, nie mówiąc o paskudnych obyczajach żywieniowych bakterii, pasożytów, pająków… Żywot zająca to horror, przy którym „Koszmar z Doliny Wiązów” wydaje się filmem dla dzieci. Śliczny kot na widok chorej sikorki zamienia się w oprawcę jak z obozu koncentracyjnego. Zagryzie go zresztą spuszczony ze smyczy pies, ten nasz wierny przyjaciel. I tak w kółko…
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.