W pierwszej połowie XIX w. Philippe Bouchez postanowił przestudiować Ewangelię, żeby ostatecznie udowodnić, że chrześcijaństwo jest religią służącą eksploatacji warstw niższych. Po przestudiowaniu Ewangelii, Dziejów i Listów Apostolskich zmienił pogląd i doszedł do wniosku, że Jezus Chrystus był pierwszym rewolucjonistą. Więź 4-5/2008
Dzieło, którego ksiądz Bliziński dokonał w ciągu tych kilkunastu lat od roku 1900, kiedy został proboszczem, do I wojny światowej, zakrawało na miarę cudu gospodarczego i społecznego. Zaczął od sklepu spożywczego, w który oczywiście nikt nie wierzył. I rzeczywiście – sklep zaczął przynosić straty. Ale w międzyczasie zdołał przekonać do swojej idei parafian i sami chłopi złożyli się, żeby te straty pokryć. Sklep potem kwitł. Następnie, wzorem wielkopolskim, założył kółko rolnicze, które uczyło, jak gospodarować. Wreszcie stworzył system ubezpieczeń wzajemnych. Nie można było, rzecz jasna, uzyskać z Petersburga zgody na tego rodzaju organizację jak towarzystwo ubezpieczeń, w związku z tym chłopi zobowiązali się na słowo honoru. Działało to tak, że chłopi składali się dopiero wtedy, kiedy powstała strata.
Bliziński pozostawał jednak w swej działalności zupełnie odosobniony. Nazywano go kpiąco agricola cum potestate missam celebrandi – rolnik z prawem odprawiania Mszy. Wprawdzie w środowiskach wiejskich był niezwykle wysoko ceniony, zwłaszcza że zajmował się też kształceniem chłopów w sferze działalności społecznej, ale koledzy-księża traktowali go z dystansem. Jest więc paradoksem, że ten wielki ruch z Wielkopolski w zasadzie nie oddziaływał na Królestwo.
– A na Galicję?
– Tu tego rodzaju działalność, zwłaszcza kasy spółdzielcze, przeniósł Franciszek Stefczyk. Osiągnął tam spore sukcesy, chociaż nieporównywalne do skali zjawiska w Wielkopolsce. Zresztą on także zaczynał dzięki pomocy swoich przyjaciół-miejscowych księży.
– Skąd ta dysproporcja między obszarami spod panowania pruskiego – bo mówimy przecież też o Śląsku i Pomorzu – a resztą ziem polskich, a zwłaszcza zaborem rosyjskim?
– Trzeba pamiętać, że w Wielkopolsce ogromny procent duchowieństwa już wtedy rekrutował się nie ze środowisk poszlacheckich, a ze środowisk warstw średnich albo nawet wręcz z ludu – to byli synowie rzemieślników, drobnych kupców itd. Prekursor ruchu, ksiądz Szamarzewski, był jeszcze potomkiem jakiegoś szlachcica, reszta to już byli chłopscy czy mieszczańscy synowie. W Królestwie przygniatająca większość duchowieństwa, a już na pewno wyższej hierarchii, to byli ludzie ze środowisk poszlacheckich, dla których nadal handel czy działalność przemysłowa były czymś odpychającym, a zwłaszcza zajmowanie się pieniądzem.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.