Nie wierzę, że Bóg żądał ofiar. Bóg nie chciał Auschwitz. Nie potrafiłbym tego pogodzić z moją wiarą chrześcijańską. To konkretni ludzie chcieli Auschwitz. Więź, 2-3/2010
Marta Titaniec Zajmuje się Pan jako teolog kwestią winy i odpowiedzialności za przeszłość. Ale czyni Pan to, mocno podkreślając, że jest Pan teologiem niemieckim, a także wnukiem żołnierza Wehrmachtu… Co wnosi ta osobista perspektywa?
Norbert Reck Historyk Raul Hilberg napisał kiedyś, że w Niemczech Holokaust jest historią rodzinną. Oczywiście o Holokauście w rodzinach niemieckich bezpośrednio się nie mówi, chociaż wiele się mówi o przeszłości, o wojnie, właściwie mówi się bez końca. Czasem jednak może dlatego mówi się tak dużo, żeby o pewnych rzeczach nie powiedzieć.
Często przywołuję historię Chasji Bialickiej, która opowiada o likwidacji getta w Białymstoku w lutym 1943 r. SS i Werhmacht uczestniczyły w akcji. Tysiące ludzi zostało rozstrzelanych na miejscu, 10 tysięcy zostało wywiezionych do Treblinki. I tutaj właśnie jest punkt, w którym ta historia przecina się z historią mojej rodziny. Mój dziadek Wilhelm Reck był wśród żołnierzy Wehrmachtu, którzy przeprowadzili tę akcję.
Co z tym zrobić? Starałem się znaleźć dla siebie odpowiedź, medytując nad słowami z Ewangelii św. Jana: „prawda was wyzwoli”. Jednak sam fakt, że od kilku lat wiem, iż mój dziadek brał udział w tej akcji, nie stał się dla mnie wyzwoleniem.
Wielu Niemców, którzy urodzili się po wojnie, ma poczucie winy. Hannah Arendt napisała kiedyś, że czymś w rodzaju szaleństwa jest, że ludzie, którzy nic nie zrobili, czują się winni za to, czego nie robili. Normalną reakcją tych, którzy urodzili się później, byłoby nie poczucie winy, ale przerażenie i wściekłość. Ale tego nie ma, jest poczucie winy. Tak wielka jest siła legend rodzinnych. Ostatnio zrozumiałem, że siła, którą te legendy miały nade mną, pękła poprzez wiedzę o moim dziadku.
Przedtem moje uczucia można było nazwać nieokreślonym smutkiem, melancholią. Wczoraj w obozie w Auschwitz odczuwałem wściekłość i gniew. Niekoniecznie gniew na mojego dziadka, ale właśnie na tych, którzy powtarzali te historie i legendy, którzy chronili nas przed prawdą. Wydaje mi się dzisiaj, że aby wyjść z tej przestrzeni zakłamanej do przestrzeni prawdy, potrzebna jest w pewnym sensie także wściekłość, jako forma aktywności. Nie o to tylko chodzi, żeby coś wiedzieć, chodzi o to, żeby coś zrobić.
Titaniec Czy zgodzi się Pan, że dzisiaj wszyscy chcą być ofiarami?
Reck Z teologicznego punktu widzenia powinniśmy unikać patrzenia na wszystkich jako ofiary. Jest fragment w Ewangelii Marka, w trakcie pojmania Jezusa, gdzie On wyraźnie podkreśla, że oddał się w ręce Rzymian dobrowolnie. Jezus mógłby teoretycznie uciec za granicę, ale tego nie zrobił. To znaczy, że nie staje się ofiarą, lecz działa, kontynuuje swoją drogę, podejmuje decyzję, że pójdzie na krzyż. On jest przecież Synem Boga, który robi to z własnej woli. Tutaj mamy klucz do postawy ewangelicznej – w każdej sytuacji istnieje możliwość aktywnej postawy i własnego działania, a nie pozostawania biernym. Nawet jeśli czyjaś droga życia prowadzi ku śmierci, można nią pójść w taki sposób, że pozostaje ona drogą własną, świadomie przyjętą, bez likwidowania podmiotowości człowieka i jego wolności.
Ofiara – od „victime” do „sacrifice”
Titaniec Ale w języku religijnym słowo „ofiara” ma także wydźwięk pozytywny. W judaizmie są dwie ważne góry: Moria i Synaj, ale ważniejsza jest góra Moria, na której Abraham zgodził się złożyć swojego syna w ofierze, czyli oddać Bogu to, co ma najważniejszego. W chrześcijaństwie natomiast Eucharystia jest upamiętnieniem ofiary Jezusa, szczytem życia chrześcijańskiego. Co zatem przynosi złożenie ofiary?
Reck W wielu językach są dwa terminy na określenie ofiary, np. w języku francuskim:victime i sacrifice. Poprzednio mówiłem o ofierze jako victime. Taka sytuacja jest doświadczeniem, które niszczy człowieka i jego duszę. W przypadku Jezusa chodzi o to, żeby odwrócić sytuację – On sam daje swoje życie jako ofiarę za wszystkich. Z tego, który był postrzegany jakovictime, staje się osobą aktywnie działającą. Zatem Jezus dał swoje życie jako ofiarę-sacrifice, żeby już nigdy więcej nikt nie musiał być ofiarą-victime.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.