Gdy odchodzi mąż albo żona, to pierwszym zadaniem kapłanów jest pomaganie opuszczonemu małżonkowi, by pozostał wierny przysiędze małżeńskiej. Wierność jest błogosławieństwem dla tego, kto respektuje złożoną przez siebie sakramentalną przysięgę. Jest też błogosławieństwem dla dzieci, które widzą, że przynajmniej jeden z rodziców potrafi wiernie kochać, a także dla niewiernego małżonka, gdyż – jeśli się nawróci – ma szansę na powrót i uratowanie rodziny. Z pomocą Boga każde małżeństwo sakramentalne można ocalić
Co roku rozpada się w Polsce ponad sześćdziesiąt tysięcy małżeństw. Rośnie też liczba małżeństw, które okazały się nieważne. Bywa i tak, że ktoś świadomie dopuszcza się świętokradztwa, gdyż przyjmuje od drugiej osoby przysięgę, której sam nie chce albo nie jest w stanie dochować.
Kryzys małżeństwa czy małżonków?
Rozpad małżeństw czy nieważne małżeństwa to nie tylko dramat małżonków. To także bolesna porażka kapłanów, którzy przygotowywali narzeczonych do ślubu i mieli moralny obowiązek weryfikować ich dojrzałość. Powinni też wyjaśniać, że małżeństwo katolickie to nie jedno z praw obywatelskich, lecz sakrament, który jest przywilejem osób trwających w przyjaźni z Chrystusem i kierujących się Jego nauczaniem. W związkach osób niedojrzałych dochodzi do dramatycznych krzywd i przemocy. Cierpienie w małżeństwie zaczyna się już wtedy, gdy ktoś przestaje okazywać miłość, a nie dopiero wtedy, gdy dręczy czy zdradza. Małżonkowie nie przysięgają sobie zaledwie tego, że nie będą krzywdzić, lecz że w dobrej i złej doli będą kochać.
Chronić przed najgorszym
Duszpasterstwo trudnych małżeństw powinno chronić przed najbardziej skrajnymi i trudno odwracalnymi formami kryzysu, którymi są nie tylko rozpad małżeństwa i rodziny, lecz także wikłanie się w grzechy nieczyste czy wchodzenie w związki cudzołożne. Zadaniem kapłana jest wyjaśnianie, że istnieje radykalna różnica między sytuacją małżonków, którzy z uzasadnionych powodów żyją w separacji i mogą przystępować do Komunii św., a sytuacją małżonków, którzy uwikłali siebie oraz inne osoby w związki cudzołożne, z dramatycznymi tego konsekwencjami dla ludzi dorosłych i dla dzieci. Od kilku dziesięcioleci niektórzy kapłani uwikłani są w rodzaj politycznej poprawności, gdy chodzi o duszpasterstwo małżonków w kryzysie. Na pierwszym bowiem miejscu postawili organizowanie duszpasterstwa dla tych, którzy weszli w tzw. związki niesakramentalne i uwikłali w ten sposób siebie oraz inne osoby w grzechy nieczyste. Za kryzys małżeński oraz rozpad małżeństwa odpowiedzialność – chociaż zwykle w różnym stopniu – ponoszą zarówno mąż, jak i żona. Obydwoje w jakimś zakresie okazali się niedojrzali. Jeśli jednak jedno z małżonków pozostaje wierne sakramentalnej przysiędze i nie wchodzi w związki cudzołożne, to nie łamie własnego sumienia, respektuje swoje małżeńskie i rodzicielskie obowiązki oraz trwa w przyjaźni z Bogiem.
Zasady pomagania
Jeśli kapłan zaczyna troskę o małżonków w kryzysie od tego, że zakłada grupy wsparcia dla tych, którzy weszli w nowe związki, to – świadomie czy nie – sugeruje, iż w każdym przypadku kryzys małżeński prowadzi do tego, że mąż i żona wchodzą w związki pozamałżeńskie i że w tej sytuacji nie pozostaje nic innego jak duszpasterstwo związków niesakramentalnych. Na szczęście wielu opuszczonych małżonków zachowuje wierność wobec niewiernego męża czy wobec niewiernej żony. Wspieranie takich małżonków stwarza szansę na uratowanie ich małżeństwa i na scalenie rozbitej rodziny. Pomaga też w czytelny sposób pokazywać zgodny z Ewangelią cel duszpasterstwa związków niesakramentalnych. Celem tym jest powrót obojga małżonków do życia zgodnego ze złożoną przez nich przysięgą. Duszpasterstwo małżonków w kryzysie nie może być zorganizowane w sposób, który daje choćby pozory stwarzania komuś komfortu trwania w cudzołóstwie. Ksiądz to urzędowy świadek przysięgi małżeńskiej. Jeśli stanowczo nie przypomina błądzącym o podjętych przez nich zobowiązaniach, to staje się świadkiem wiarołomnym.
Konkretny przykład
Wyobraźmy sobie następującą sytuację. Oto w jednej z parafii w niedzielnej Mszy św. uczestniczy kobieta z trójką nastoletnich dzieci. Kilka lat temu mąż opuścił ją i potomstwo. Stwierdził, że jego uczucie do żony wygasło. Wyprowadził się i zamieszkał z kochanką.
Pod koniec Eucharystii celebrans ogłasza, że chce zapoczątkować w parafii duszpasterstwo małżeństw w kryzysie i w związku z tym prosi, aby zapisywały się osoby żyjące w związkach niesakramentalnych. Łatwo sobie wyobrazić, co w takiej sytuacji będzie przeżywać opuszczona żona, która podejmuje heroiczny nieraz wysiłek, żeby trwać w wierności małżeńskiej i chronić dzieci przed błędnym przekonaniem, iż łamanie przysięgi małżeńskiej przez męża czy żonę daje drugiemu małżonkowi prawo do tego samego. Łatwo też wyobrazić sobie ból trójki nastolatków opuszczonych przez tatę. Mają przecież powody, by myśleć, że ksiądz nie interesuje się losem ich matki ani ich losem, lecz jedynie – a w każdym razie na pierwszym miejscu – okazuje troskę o tego, kto złamał swoją przysięgę, zlekceważył Boga i bliskich oraz uwikłał trzecią osobę w związek cudzołożny.
I że cię nie opuszczę...
Pierwszym celem duszpasterstwa małżonków w kryzysie jest pomaganie im, by nie szukali rozwiązań, które wydają się łatwe, lecz by szukali wyłącznie takich rozwiązań, które są zgodne ze złożoną przed Bogiem sakramentalną przysięgą małżeńską. To jedyna Boża droga rozwiązywania trudności. Jeśli doszło już do tego, że ktoś z małżonków wszedł w nowy związek, a opuszczony małżonek trwa w wierności i czeka na jego powrót, to zadaniem kapłanów jest wyjaśnianie, iż warunkiem przystępowania do Komunii św. jest powrót do opuszczonego małżonka. Inaczej ten, kto odszedł, ma na sumieniu ciężki grzech zaniedbania przysięgi miłości i trwania przy małżonku aż do śmierci. Niezgodne z Ewangelią jest przekonanie, że wystarczy nie współżyć w nowym związku, by móc przystępować do Komunii św. Ten warunek jest wystarczający wyłącznie wtedy, gdy opuszczony małżonek nie chce powrotu tego, który odszedł. Usprawiedliwieniem dla pozostania w nowym związku nie może być troska o nieślubne dzieci, gdyż miłość małżeńska ma pierwszeństwo przed miłością rodzicielską. Istnieje sakrament małżeństwa, ale nie istnieje sakrament rodzicielstwa. O los nieślubnych dzieci uczciwie troszczy się ten, kto nie dopuszcza się cudzołóstwa. Wie bowiem, że jeśli przekaże życie dzieciom poza małżeństwem, a zatem wbrew zobowiązaniom podjętym wobec małżonka i wobec ślubnych dzieci, to będzie krzywdził wszystkich: swoich bliskich, osobę, którą uwikła w cudzołóstwo, i dzieci, które się zrodzą z nowego związku.
Kościół poważnie traktuje człowieka
W obliczu kryzysu małżonków kapłani powinni przypominać, że Kościół nigdy nie zaakceptuje rozwodów, gdyż respektuje wolę Jezusa (por. Mt 19, 3-12) i poważnie traktuje człowieka, który składa przysięgę miłości aż do śmierci. Z drugiej strony duszpasterze powinni równie stanowczo wyjaśniać, że Kościół daje małżonkowi prawo do skutecznej obrony – do separacji włącznie – gdyż równie poważnie jak przysięgę małżeńską traktuje cierpienia krzywdzonego małżonka i krzywdzonych dzieci. Separacja to nie odwołanie miłości, lecz to miłość na odległość. Po zawarciu małżeństwa żona czy mąż nie stają się własnością tej drugiej osoby. Również w małżeństwie obowiązuje zasada: to, że cię kocham, nie daje ci prawa, byś mnie krzywdził. Im więcej narzeczeni wiedzą o prawie do obrony przed krzywdą, do separacji włącznie, tym wcześniej i tym bardziej stanowczo mają szansę reagować na pierwsze przejawy kryzysu małżeńskiego. Wiedzą bowiem, że miłość to bycie dobrowolnym darem, a nie naiwną ofiarą. Z kolei dla małżonka, który wchodzi w kryzys, świadomość, że ta druga strona nie jest naiwna, stanowi najlepszą motywację do tego, by czuwać nad sobą i by przezwyciężać swoje słabości. Gdy ktoś z ludzi szukających u kapłana porady i wsparcia nie przyjmuje rozwiązań zgodnych z Ewangelią, to pozostaje nam ufna modlitwa w jego intencji i nadzieja, że któregoś dnia zrozumie, iż nie istnieją lepsze sposoby przezwyciężania trudności niż te, które proponuje Chrystus.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.