Każdy dziennikarz, także zatrudniony w mediach prywatnych, ma obowiązek obiektywnego prezentowania rzeczywistości. W praktyce, jest to dalekie od ideału …
WIESŁAWA LEWANDOWSKA: – Już w pierwszych chwilach po ogłoszeniu wyborczego zwycięstwa najbliżsi współpracownicy nowego prezydenta, mówiąc o najpilniejszych zadaniach obozu rządzącego, niemal na pierwszym miejscu wymieniają potrzebę zajęcia się mediami publicznymi, podkreślają konieczność „wyłączenia ich poza spór polityczny”. Co to będzie znaczyło?
WITOLD KOŁODZIEJSKI: – Zapewne to, co od dawna zapowiadała Platforma Obywatelska, proponując swą „małą nowelizację” ustawy o mediach, która teraz zostanie przyjęta szybko i bez trudności, a której istotą jest zapis o możliwości odwołania obecnych rad nadzorczych mediów publicznych w trakcie kadencji. Według projektu PO, w odnowionej Radzie Nadzorczej TVP mają znaleźć się przedstawiciele trzech ministerstw, a pozostałych jej członków ma powołać już nowa Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji, jako że tę obecną przy wsparciu p.o. prezydenta Bronisława Komorowskiego udało się wreszcie kilka tygodni temu „unieszkodliwić”. Tak naprawdę dojdzie więc do przejęcia mediów publicznych przez partię rządzącą. Czy więc chodzi tu o odpolitycznienie? Trudno w to wierzyć.
– Premier Tusk w przedwyborczym wywiadzie dla tygodnika „Polityka” mówi o zgwałceniu mediów publicznych przez polityków PiS i SLD, stąd konieczność ich odpolitycznienia. Pan twierdzi, że chodzi tylko o inny sposób ich upolitycznienia?
– Politycy Platformy rzeczywiście wszelkimi sposobami starają się przekonać opinię publiczną, że media publiczne są zdominowane przez opozycję polityczną, dlatego przygotowali swój projekt naprawczy, według którego prezes TVP będzie wybrany przez Radę Nadzorczą, o której składzie będzie w istocie decydował głównie rząd. Nie można więc mówić o odpolitycznianiu mediów, raczej o chęci ich przejęcia przez obecnie rządzącą koalicje polityczną. Zauważmy, jak niewiele mamy dziś sfer życia publicznego, które nie byłyby już opanowane przez Platformę Obywatelską. Jedną z ostatnich takich wolnych jeszcze sfer są media publiczne, które wkrótce też zostaną przejęte...
– …ale przecież nie zgwałcone!
– Ależ nie! Będziemy mieć do czynienia z łagodnym, ale szybkim działaniem, z bardzo swoiście rozumianym „odpolitycznianiem” mediów publicznych!
– Z nowym upolitycznieniem, które teraz może stać się bardziej niebezpieczne niż to obecne?
– Tak, bo zaistniały po wyborach monopol władzy jednej partii uzupełni się w ten sposób o monopol medialny. Tego jeszcze w wolnej Polsce nie było. I nie miejmy złudzeń, że chodzi tu o coś dobrego, o jakąś zgodę. Wystarczy przypomnieć słowa Andrzeja Wajdy, który popierając wybór Bronisława Komorowskiego mówił o przyjaciołach w mediach komercyjnych i o nieprzyjaznej TVP, sugerując potrzebę jej pozyskania dla jedynie słusznej, jedynie mądrej opcji politycznej. Tak więc wkrótce być może znajdziemy się w krainie wiecznej szczęśliwości…
– Bo media będą mówiły jednym zgodnym głosem propagandy sukcesu, jak w PRL-u?
– Tak być może. Już dziś medialny krajobraz jest niepokojąco politycznie i ideologicznie ujednolicony. Tygodnik „Wprost” ostatnio dołączył do obowiązującej poprawności, wcześniej, jeszcze przed wyborami 2007 r., zrobił to „Dziennik”, wkrótce przyjdzie kolej na TVP… Zaczyna brakować szerszego forum medialnego dla tej drugiej połowy Polski, która przecież w tych wyborach tylko nieznacznie przegrała.
– Do dyspozycji tej „gorszej” strony pozostają małe niszowe czasopisma lub media kościelne.
– Taką niestety – po ponad 20 latach demokratycznej wolnej Polski – mamy sytuację! To niezrównoważenie sił medialnych będzie się koleją rzeczy coraz mocniej odbijało na polityce, na sprawach kraju, na kształtowaniu takiej, a nie innej opinii publicznej.
– Opinię tę w dużej mierze już dziś kształtują media prywatne, komercyjne, a media publiczne i tak nie wywiązywały się ze swej misji – taki pada zarzut ze strony reformatorów – bo nie dochowywały zasady politycznego obiektywizmu.
– Każdy dziennikarz, także zatrudniony w mediach prywatnych, ma obowiązek obiektywnego prezentowania rzeczywistości. W praktyce, jest to dalekie od ideału … Dlatego dobrze by było, gdyby to poszczególne redakcje prasowe, radiowe i telewizyjne przestrzegały zasad obiektywizmu i rzetelnego informowania, równoprawnie przedstawiając różne poglądy. Uważam, że tak właśnie było w krytykowanej za skrajne (PiS-owskie) upolitycznienie telewizji publicznej, która przecież udostępnia swą antenę tak wyrazistym politycznie publicystom, jak Wildstein i Pospieszalski z jednej strony, a z drugiej – takim jak Żakowski i Lis, którzy do PiS-u są nastawieni krytycznie. Mówienie o skrajnym upolitycznieniu w TVP jest więc czystą demagogią. Obowiązkiem mediów – wszystkich, nie tylko publicznych – jest prezentowanie prawdy. Jeżeli nie możemy zgodzić się co do interpretacji tej prawdy, to przynajmniej umożliwmy wszystkim, aby mogli zaprezentować swoje poglądy. Nie można kneblować ust dziennikarzom.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.