O dojrzałości człowieka

Wychowawca 7-8/2010 Wychowawca 7-8/2010

Człowiek jest powołany do istnienia z daru swego Stwórcy, chodzi więc o to, aby zrozumiał wielkość tego daru, aby go chętnie przyjął i zaakceptował. Chodzi o widzenie siebie możliwie realnie, z wadami ale i z talentami i możliwościami oraz o akceptację siebie samego, która jest w życiu bardzo ważna. Bez samoakceptacji podlega się skłonnościom do różnych kompleksów, urazów i nerwic.

 

Dojrzałość emocjonalna (uczuciowa)

Jest to dojrzałość w dziedzinie uczuć i zmysłów. Uczuciowość jest wielką wartością, ale może być też czynnikiem chaosu, tak jak nieuregulowana rzeka, która zalewa łąki, wsie i miasta, natomiast uregulowana przynosi całej okolicy korzyści. Podobnie jest z naszą emocjonalnością − jeśli podlega rozumowi i poczuciu odpowiedzialności, wówczas jest wielkim bogactwem ludzkiej natury. Uczuciowość zbliża nas do ludzi i do świata oraz nadaje ton i siłę naszym działaniom.

Uczuciowość dziecięca, infantylna, jest egocentryczna, dopiero stopniowo rozwija się w kierunku Ty. Niekiedy spotyka się jednak dorosłych ludzi, u których emocjonalność pozostała na poziomie infantylnym. Poddają się oni w swym życiu wszelkim zachciankom, często dla przeżycia przyjemności, nie licząc się z przyjętymi na siebie obowiązkami oraz z potrzebami duchowymi, a nawet z dobrem i godnością innych ludzi. Chcą być kochani, ale nie umieją kochać, co świadczy o ich niedojrzałości.

Aby można było mówić o człowieku dojrzałym, siły uczuciowe muszą podporządkować się całej osobowości i zespolić się harmonijnie z rozumem. W ten sposób rozum korzysta z pokładów energii i radości, których źródło stanowi uczuciowość. Jest to ważne w każdym stanie życia, także w rodzinie. Wyobraźmy sobie, że w kimś, kto żyje w małżeństwie, powstaje uczucie do osoby trzeciej. Poddanie się temu uczuciu doprowadzi na pewno do tragedii życiowej. Natomiast człowiek odpowiedzialny potrafi sobie wytłumaczyć, że uczucie to nie powinno być przez niego akceptowane, potrafi je opanować i stłumić dla dobra własnej rodziny i raz obranej drogi życia. W rezultacie przyniesie mu to głębokie wewnętrzne zadowolenie i wpłynie na umocnienie więzi małżeńskiej.

W ścisłym powiązaniu z uczuciowością pozostaje sfera płciowości. Chodzi tu o podporządkowanie porywów zmysłowych prawdziwej miłości, tak, aby nie powodowały szkody innym i sobie. U człowieka dojrzałego potrzeby drugiej osoby stają się równie ważne, a nieraz nawet ważniejsze, niż własne. Dawanie sprawia mu więcej radości, niż branie. Kochać – staje się wprost ważniejszym, niż być kochanym. O bardzo dojrzałej miłości do człowieka opowiada Viktor Hugo w książce Nędznicy: Galernik Jan Valjeau po latach więzienia wyszedł na wolność, lecz wszędzie odpędzano go od drzwi i nie chciano nawet sprzedać kawałka chleba. Pewien biskup przyjął go na nocleg i ugościł. W nocy galernik ukradł mu srebrne naczynia i uciekł. Rano żandarmi przyprowadzili go do biskupa ze znalezionymi przy nim naczyniami. Jak zareagował biskup? „Przyjacielu – powiedział – zapomniałeś wziąć lichtarzy, które ci również podarowałem”. Słowa te wywołały wstrząs psychiczny, który zmienił radykalnie osobowość galernika i skierował go ku dobru.

Nie jesteśmy odpowiedzialni za samo pojawienie się jakiegoś uczucia, ale jesteśmy w pełni odpowiedzialni za to, co dalej z nim zrobimy, czy je uznamy i zaakceptujemy, czy nie.

Psychologowie utrzymują, że niedojrzałość emocjonalna jest większym zagrożeniem niż niedorozwój umysłowy, gdyż nieopanowanie emocji może zakłócać życie nie tylko danej osoby, ale także jej rodziny, otoczenia, a nawet całej ludzkości.

Dojrzałość duchowa

Dojrzałość człowieka można też rozpatrywać w dziedzinie duchowej, która polega przede wszystkim na szukaniu prawdy i konsekwentnym dążeniu do niej. Człowiek jest istotą zależną i nie jest samowystarczalny, toteż rozwija się najlepiej i najpełniej, kiedy jego największą wartością jest Pan Bóg. Bowiem człowiek stworzony został przez Boga z miłości i „niespokojne jest serce człowieka, dopóki nie spocznie w Bogu” (św. Augustyn). Bóg jest naszym początkiem i naszym celem. Stworzył nas w taki sposób, że jest w nas zdolność do udziału w Jego życiu. Do tego potrzebna jest pomoc łaski, która wzmacnia i uzdrawia naszą naturę. Św. Tomasz z Akwinu pisze: „Łaska buduje na naturze”, tzn. nie sprzeciwia się naszej naturze i posiadanym zdolnościom, ale im sprzyja.

Jednak nie ten człowiek osiąga dojrzałość duchową, który bezpośrednio jej szuka i dla którego jest ona bezpośrednim celem. Duchowa dojrzałość jest jakby ubocznym efektem, który powstaje, gdy człowiek idzie drogą miłości, zgodnie ze słowami Pisma świętego: „Będziesz miłował Pana Boga swego całym swoim sercem, całą swoją duszą i całym swoim umysłem, a bliźniego swego jak siebie samego” (Mt 22, 37-39). Dlatego dojrzałość duchową można rozumieć jako staranie, aby żyć pełnią miłości, a to jest przecież droga świętości. Jan Paweł II powiedział: „Świętość polega na miłości... Świętość jest szczególnym podobieństwem do Chrystusa, podobieństwem przez miłość”.

Świętość to po prostu spełnienie tego, co się spełnić powinno − jak mówiła Matka Teresa z Kalkuty. Mamy wskazanie drogi, która do tego prowadzi: „Zamysł Boży – wypatrzyć umysłem, przyjąć sercem, uczynić miarą życia” (Jan Paweł II).

Wielkość człowieka polega m.in. na tym, że wezwany jest do współpracy ze swym Stwórcą w dziele stwarzania siebie i w dziele stwarzania cywilizacji miłości.

dr Elżbieta Wójcik – pediatra, autorka wielu publikacji nt. małżeństwa i rodziny, Warszawa

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...