Czy był kiedyś wśród nas jakiś Tischner?

Więź 7/2010 Więź 7/2010

Dlaczego tam, gdzie był, pojawiały się tłumy? Dlaczego po jego mszach, rekolekcjach, wykładach ustawiały się kolejki ludzi, którzy chcieli z nim porozmawiać o życiu, o Bogu, o Kościele, o nieszczęśliwej miłości, o swojej trudnej młodości?

 

Pozostały tylko dowcipy?

Taka była, opowiedziana w wielkim skrócie, myśl religijna ks. Tischnera, jego myśl o Bogu i człowieku, o Ewangelii i o polskim Kościele. Co z niej zostało po dziesięciu latach od jego odejścia? Co przetrwało w pamięci społecznej? Kilka dowcipów, miłość do górali i twierdzenie, że wszystko da się przetłumaczyć na góralski, a czego się nie da – to jest bez znaczenia. I jeszcze przyjaźń z Michnikiem oraz owe dwa niefortunne zdania, które najczęściej tłumaczono niezgodnie z jego intencją, przeciwko niemu.

Te dwa zdania Tischnera są jak „gruba kreska” Tadeusza Mazowieckiego – im dłużej wyjaśniasz, tym gorzej, bo tak czy inaczej coś tam masz na sumieniu, czego bliźni nie mogą wybaczyć. Tischnerowi też, jak się zdaje, tych dwóch zdań w polskim Kościele nie wybaczono.

Dlaczego tak trudno przyjąć, że nie kapłaństwo, tylko człowieczeństwo, a wraz z nim myślenie, wolność i próby rozumienia wiary stanowią o ludzkiej tożsamości? Kapłaństwo nie jest tożsamością, ale wyborem i zadaniem – o wiele bardziej niż piastowanym urzędem. Tischner nigdy nie rozumiał kapłaństwa jako władzy nad duszami, nad ludźmi, nie interesowała go kariera i kolejne wspinanie się po stopniach hierarchii. Nie chciał być biskupem ani krakowskim kardynałem po wyborze kard. Wojtyły na papieża, ani prymasem Polski. Zrezygnował też z propozycji objęcia funkcji rektora Papieskiej Akademii Teologicznej w latach dziewięćdziesiątych. Niektórzy jego współpracownicy i studenci mieli mu to za złe. Ale taki był – chciał być wolny i niezależny, żeby móc mówić i pisać to, co uważał za ważne, bez jakiegokolwiek skrępowania piastowaną władzą.

Drugie z pamiętanych do dziś nieszczęsnych zdań – to o marksizmie i proboszczu – nie miało na celu porównywania zbrodniczego systemu z wiejskim proboszczem, ale wynikało z cechy Tischnera, którą mają niektórzy niepopularni wieszcze, poeci i prorocy. Do ich grona należał Norwid. Kochając swoich, ostro widzą i piętnują ich błędy, robiąc to z miłości, nie z nienawiści. Typową cechą jest bronić swoich przed innymi, krytycznymi opiniami, czasem złym posądzeniem czy wręcz obmową. Tischner najwięcej wymagał od swoich, od najbliższych, od ludzi wspólnoty Kościoła, tłumacząc i przymykając często oczy na błędy i słabości tych, którzy byli dalej. Tamtych bronił, a swoich czasem oskarżał, że nie są tacy, jak powinni. Jego miłość była wierna, ale wymagająca, traktująca bardzo serio i uczciwie współbraci. Choć była to miłość twarda i może czasem niezrozumiała. Zaświadczył o tym ostatni raz, kiedy ubrany w sutannę, którą rzadko nosił, odbierał – w szpitalnej salce – najwyższe odznaczenie Rzeczypospolitej: Order Orła Białego. Odbierał je jako ksiądz. Co znaczył ten gest? Czy ktoś z krytyków to zrozumiał?

Na koniec trzeba wrócić do pytania, które postawiłam na początku. Czy polski Kościół chce zapomnieć ks. Tischnera? Jego myśl, jego niezwykle cenne sformułowania dotyczące polskiej wiary, etyki życia zawodowego i rodzinnego, solidarności – są nieobecne od lat w niedzielnych kazaniach. W pismach katolickich trudno znaleźć teksty zajmujące się jego myślą. Dlaczego tak jest? Bo był inny, bezkompromisowy, za trudny, niejasny?

A może pojawili się inni wielcy duszpasterze i kaznodzieje, którzy przerastają Tischnera, dlatego dziś ich wolimy słuchać i cytować? Jeśli tak, to wspaniale, to znaczy, że Tischner – tak jak marzył – znalazł uczniów, którzy go przerośli, tak powinno być. A jeśli nie – jeśli milczenie o ks. Tischnerze jest wyrazem lenistwa, niechęci, odrzucenia tego typu duszpasterstwa – to cóż to może znaczyć dla przyszłości polskiego społeczeństwa i dla polskiego Kościoła?

 

Anna Karoń-Ostrowska – doktor filozofii, od 1993 redaktor WIĘZI, członek Zespołu Laboratorium WIĘZI. Współzałożycielka i członek Rady Programowej Instytutu Myśli Józefa Tischnera. Autorka książek Dramat spotkania. „Promieniowanie ojcostwa” jako pryzmat filozofii Karola Wojtyły i wywiadu-rzeki z ks. Józefem Tischnerem Spotkanie. Współautorka książek dotyczących filozofii dialogu, hermeneutyki oraz roli i miejsca kobiety w społeczeństwie, rodzinie i Kościele. Obecnie mieszka w Rzymie, gdzie m.in. pracuje w Ośrodku Dokumentacji i Studium Pontyfikatu Jana Pawła II oraz prowadzi comiesięczne Wieczory Papieskie w kościele św. Stanisława, organizowane we współpracy z Fundacją Jana Pawła II.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | » | »»

TAGI| TISCHNER, WIARA

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...