Zagłuszanie

Wieczernik 5/173/2010 Wieczernik 5/173/2010

Sami, z własnej woli (choć zwodzeni przez Ojca Kłamstwa) bardzo często robimy co w naszej mocy, aby Słowo nie miało na nas wpływu

 

A kiedy chcę się zabawić? To idę na imprezę! Dyskoteka, modny klub – jest wiele miejsc mających jedną wspólną cechę: nieustannie atakujące nas dźwięki. A kiedy w klubie jestem zmęczony głośną muzyką, mogę pójść do innej sali w której można odpocząć… Przy cichszej muzyce. To siępodobno nazywa chill-out.

A kiedy jużnawet pojadę na rekolekcje (!) – to szybko okazuje się, że punktem który najbardziej lekceważę jest Silentium Sacrum – czyli czas, w którym można słuchać. Wtedy właśnie największą ma się ochotę opowiedzieć dowcip albo pogadać o „bardzo ważnych sprawach” – byle tylko nie trwaćw ciszy. Jakby to, co mam do powiedzenia, ważniejsze było od tego, co ON ma mi do powiedzenia. (I niestety, jak dobrze wiemy, nie mówiętylko o rekolekcjach podstawowego stopnia dla młodszej młodzieży…).

Ponad 60 lat temu, w roku 1946, George Orwell napisałw dzienniku „Tribune” esej pt. „Ośrodki rozkoszy i wypoczynku” – nieco złośliwą analizę wizji idealnych „ośrodków wypoczynkowych przyszłości”, jakie wyobrażali sobie ówcześnie ludzie. Jedną z podstawowych cech tych idyllicznych miejsc był fakt, że „Muzykę słyszy się tam nieustannie i wszędzie”. Oddajmy głos Orwellowi (w przekładzie Bartłomieja Zborskiego):

Muzyka – jeśli to możliwe, taka sama dla wszystkich – jest w tym przypadku czynnikiem o kardynalnym znaczeniu. Jej nieustanna obecnośćma odstręczać od myślenia i od prowadzenia rozmów oraz zagłuszać wszelkie naturalne dźwięki, na przykład śpiew ptaków i szum wiatru. Zresztą już obecnie niezliczone rzesze ludzi wykorzystują w tym celu, a do tego świadomie, radio. W wielu angielskich domach nigdy nie wyłącza się radioodbiorników, choć co pewien czas ktoś manipuluje pokrętłami, żeby z głośników płynęła wyłącznie muzyka lekka i łatwa. Znamy też domy, w których podczas posiłków gra głośno radio i jednocześnie stołownicy głośno rozmawiają, na skutek czego słowa i muzyka wzajemnie się zagłuszają. Jest to zabieg celowy. W takich okolicznościach rozmowa nigdy nie może być poważna, a choćby i sensowna, panujący zaś rozgardiasz uniemożliwia uważne słuchanie muzyki, nie dopuszczając żeby zrodziła się owa przerażająca rzecz – myśl.

Czy to nam czegośnie przypomina? Jeśli przez te sześćdziesiąt z górąlat coś się zmieniło, to chyba tylko to że w czasach Orwella ktośjeszcze siętemu dziwił…

Nie chciałbym być źle zrozumiany: bardzo lubię słuchać muzyki, nie mam nic przeciwko radiu, jestem pewien że telewizja także nie jest wyłącznie złodziejem czasu (choćbardzo często mam wrażenie, że rację miał Orson Welles nazywając ją„ gumądo żucia dla oczu”). Sam korzystam czasami z odtwarzacza mp3, internet jest moim codziennym narzędziem pracy. Wszystko to zjawiska dobre, pożyteczne i (przynajmniej potencjalnie) wartościowe.

Tyle, że często służą na one jako stacje zagłuszające. Często używamy ich tylko po to, żeby zagłuszyć Boga mówiącego do nas w „łagodnym powiewie” naszego sumienia, myśli, uczuć, rozmowy z drugim człowiekiem – czy wreszcie przez słowa Ewangelii, modlitwę, liturgię.

Ale istnieją też znacznie bardziej subtelne metody zagłuszania. Odpowiednio inteligentne zagłuszanie nie tylko nie pozwala usłyszeć głosu Boga, ale w dodatku sprawia wrażenie, że realizuje się w ten sposób Jego wolę. Paradoks? Niekoniecznie.

Można zagłuszyć głos Boga gorliwością o Jego sprawy. Tak przecież czynili faryzeusze, którzy tak pilnie przestrzegali najdrobniejszych przepisów Prawa, że kompletnie nie widzieli zza nich ani Boga, ani człowieka. Krytycznie patrzymy na takie postawy – ale czy i my dziśnie zachowujemy się podobnie?

Jak często „musztra liturgiczna” okazuje siędla nas ważniejsza, niż najgłębsza treść liturgii? Jak często (to temat szczególnie mi bliski…) śpiewająca na eucharystii schola myśli bardziej o poprawności nutek, o czystości wielogłosu, o precyzyjnie wyczekanej pauzie, o tym, że „C a nie Cis” – niżo treści pieśni i modlitwie? Nie chcę przez to powiedzieć że nie jest ważne dokładne przygotowanie liturgii czy czystość wykonania śpiewów, ale że martwy perfekcjonizm może być niemal doskonałą stacją zagłuszającą.

 

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...