Najwymowniejszym sposobem jest, zgodnie z pierwotną tradycją, pocałunek. Jest to praktykowane w niektórych wspólnotach, natomiast trudno wprowadzić to w kościołach na skalę masową. Gest wyciągnięcia ręki ma również swoją wymowę, jest to znak pokojowych zamiarów wobec drugiego człowieka
Drugim obrzędem przygotowującym do komunii świętej jest znak pokoju. Od czasów apostolskich istniał zwyczaj pozdrawiania się przez wierzących pocałunkiem (zob. 2 Kor 13, 12). W pierwszych wiekach pocałunek pokoju nie był ograniczony tylko do Eucharystii, stosowano go także na zgromadzeniach modlitewnych poza Eucharystią, na zakończenie modlitw. Pocałunek pełnił dwojaką funkcję: z jednej strony był to wyraz wzajemnej jedności w Chrystusie, z drugiej zaś jakby przypieczętowanie wspólnych modlitw. Podczas Eucharystii przekazywano sobie pocałunek pokoju po modlitwie powszechnej a przed przyniesieniem na ołtarz chleba i wina, jak to poświadcza w połowie II w. św. Justyn Męczennik w swej Apologii chrześcijan, w rozdz. 65 („po zakończeniu modlitw przekazujemy sobie nawzajem pocałunek pokoju”).
Specyfiką liturgii rzymskiej stało się przekazywanie znaku pokoju przed komunią świętą Dlaczego taka jest jego lokalizacja? Niewykluczone, że stało się to po wprowadzeniu do Eucharystii modlitwy Ojcze nasz. Znak pokoju mógł się stać jakby przypieczętowaniem odmówienia Modlitwy Pańskiej, a z czasem został on zinterpretowany jako wyraz jedności przed przystąpieniem do Stołu Pańskiego. Za chwilę przystąpimy do komunii świętej i uczynimy to jako jedna wspólnota braci i sióstr w Chrystusie.
Jeśli chodzi o sposób wykonania znaku pokoju, jest oczywiste, że w I tysiącleciu angażował on całe zgromadzenie, zarówno duchownych, jak świeckich, choć jeszcze w starożytności zaczęto przyjmować zasadę, że mężczyźni przekazują pocałunek pokoju mężczyznom a kobiety - kobietom. Z czasem w rycie rzymskim ograniczono przekazywanie znaku pokoju do asysty i duchowieństwa w Mszach pontyfikalnych i szczególnie uroczystych. W ramach posoborowej reformy liturgii przywrócono jego powszechny charakter.
Tradycja liturgiczna zna dwa zasadnicze sposoby przekazywania znaku pokoju, można je umownie nazwać horyzontalnym i wertykalnym. Sposób horyzontalny polega na tym, że wszyscy tam, gdzie się znajdują, przekazują sobie znak pokoju, co podkreśla obecność Chrystusa pośród zgromadzonych. Sposób wertykalny polega natomiast na tym, że celebrans najpierw całuje ołtarz, potem przekazuje znak pokoju duchownym lub posługującym, a następnie znak pokoju idzie jakby „łańcuchowo” do ludu. Ten sposób podkreśla fakt, że źródłem pokoju jest ofiara Chrystusa. Mszał posoborowy wybiera to pierwsze rozwiązanie.
Wprowadzeniem do znaku pokoju jest modlitwa: „Panie Jezu Chryste, Ty powiedziałeś swoim Apostołom…”. Modlitwa ta istnieje w obrzędach Mszy św. od XI w., jednak do ostatniej reformy liturgii była sformułowana w liczbie pojedynczej („nie zważaj na grzechy moje”) i była wypowiadana po cichu. Po modlitwie celebrans przekazuje życzenie pokoju („Pokój Pański niech zawsze będzie z wami”), a następnie diakon lub sam celebrans zaprasza zgromadzonych do przekazania znaku pokoju.
Sposób przekazania znaku pokoju zależy już od miejscowych zwyczajów. Najwymowniejszym sposobem jest, zgodnie z pierwotną tradycją, pocałunek. Jest to praktykowane w niektórych wspólnotach, natomiast trudno wprowadzić to w kościołach na skalę masową. Gest wyciągnięcia ręki ma również swoją wymowę, jest to znak pokojowych zamiarów wobec drugiego człowieka (wyciągam rękę otwartą, nieuzbrojoną i niczego nie ukrywam).
Usytuowanie znaku pokoju przed komunią świętą, gdy na ołtarzu znajdują się już konsekrowane Postacie, uniemożliwia wymienienie znaku pokoju ze wszystkimi. Od konsekracji absolutnym centrum liturgii jest ołtarz, na którym jest Najświętszy Sakrament. Jednak jakkolwiek znak pokoju można wymienić tylko z niektórymi osobami, gest ten jest prawdziwy tylko wtedy, gdy ma się w sercu gotowość bycia w jedności ze wszystkimi. Jeśli jestem w sercu zamknięty choćby na jednego tylko człowieka, obecnego lub nieobecnego na tej liturgii, znak pokoju jest fałszywy.
Praktykowane niekiedy odchodzenie kapłana od ołtarza w celu zejścia ze znakiem pokoju do nawy i przekazania go choćby kilku osobom, jest niedobrym zwyczajem, mimo że stoją za nim szczytne intencje. Jest to swoiste „klerykalizowanie” znaku pokoju. Wszyscy są równi, Chrystus jest pomiędzy nami, dlatego też wszyscy – duchowni, asysta, wierni w nawie – przekazują sobie znak pokoju w najbliższym otoczeniu, tam gdzie są, bez odbywania spacerów po kościele. Tam gdzie jesteśmy, wśród osób znanych lub nie znanych, życzymy jedni drugim daru pokoju Bożego, który przewyższa wszelki umysł i strzeże naszych serc i umysłów w Chrystusie (Flp 4, 7).
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.