Dla lekarzy to tylko wydalenie tkanek jaja płodowego. Jednak każda z 40 tys. kobiet w Polsce, które w ciągu ostatniego roku poroniły, powie, że straciła dziecko. Nie tkanki.
Pięć paluszków
Przedtem jednak był telefon z USC. „Kierownik musi zgłosić sprawę do prokuratora, doszło do przekłamania” – Anna usłyszała miły damski głos. Nie mogła uwierzyć w to, co słyszy. Okazało się, że urzędnicy nie mieli pojęcia o możliwości zastosowania procedury „uprawdopodobnienia płci”. „Może podejrzewali mnie, że chcę wyłudzić pieniądze z ubezpieczenia? Nie wiem. Poryczałam się tej kobiecie w słuchawkę, powtarzałam, że tylko chcę pochować moje dziecko. Czy naprawdę muszę to wszystko znosić? Więcej nie zadzwoniła”. Z pomocą przyszedł ksiądz proboszcz, który przyniósł broszurkę na temat pochówku dzieci poronionych i martwo urodzonych.
Był słoneczny poranek, kiedy Anna pojechała do szpitala odebrać swoje dziecko. Pogrzeb był zaplanowany na popołudnie. Znajomy ksiądz niespodziewanie postarał się o maleńką trumnę. Pani histopatolog, która wydawała to, co zostało przebadane po poronieniu, odlała formalinę ze słoika i przełożyła „materiał” do małego pojemniczka. „Niech pani popatrzy, to są tylko tkanki. O, z tego rozwinęłoby się łożysko. Ale dziecka tu nie ma, nie ma”. Anna właściwie pogodziła się z tą myślą. Być może poroniła już w domu, zanim dotarła do szpitala, a może to było właśnie to „puste jajo”, dziecko, które się z jakiegoś powodu nie rozwinęło. A jednak idąc do samochodu i ściskając pod pachą zawiniątko z pojemniczkiem, pomyślała: „To nasz jedyny spacer, córeczko”.
W domu coś ją tknęło. Może nie był to zbyt mądry pomysł, ale postanowiła z mężem przyjrzeć się tym tkankom, które zbrązowiały od formaliny. Patrzyli zaskoczeni: wśród skrzepów i tkanek leżało dziecko. Miało niewiele ponad dwa centymetry. Anna wzięła je na rękę, mieściło się w dłoni. Widziała rączki, a każda miała po pięć paluszków. Nóżki były ledwo wykształcone, ale zupełnie rozpoznawalne. Nie mogła w to uwierzyć. Zrobiła zdjęcia, zadzwoniła do przyjaciół. „Nie mieściło mi się w głowie, jak lekarze mogli mi mówić, że nie ma dziecka? Miałam ochotę pójść do szpitala, pokazać wszystkim to zdjęcie i krzyczeć: To nie jest dziecko!?”.
Podczas pogrzebu ogarnął ją spokój. Jej szóste dziecko jest teraz w niebie. Widziała je, miała w rękach. Dostało imię i ma swój grób.
Historia wydarzyła się naprawdę w jednym ze szpitali dużego miasta. Imię bohaterki zostało zmienione.
Prawa kobiety po poronieniu
1. Masz prawo do rejestracji dziecka w Urzędzie Stanu Cywilnego niezależnie od czasu zakończenia ciąży. Szpital wystawia tzw. pisemne zgłoszenie urodzenia dziecka, a w USC otrzymasz skrócony akt urodzenia dziecka z adnotacją, że urodziło się martwe.
2. Masz prawo do urlopu macierzyńskiego (lub zasiłku macierzyńskiego, jeśli przebywasz na urlopie wychowawczym). W przypadku narodzin martwego dziecka kobiecie przysługuje 8 tygodni urlopu. W pracy należy przedstawić skrócony odpis aktu urodzenia dziecka.
3. Masz prawo do pochowania dziecka, jego ciała lub szczątków, bez względu na czas zakończenia ciąży. Szpital wydaje wtedy kartę urodzenia martwego dziecka. Dokument ten potrzebny jest dla administracji cmentarza, aby pochować dziecko.
4. Masz prawo do uzyskania zasiłku pogrzebowego – bez względu na czas zakończenia ciąży. W ZUS-ie należy przedstawić dokumenty potwierdzające prawo do świadczeń oraz akt zgonu (w przypadku poronienia akt urodzenia wraz z adnotacją, że dziecko urodziło się martwe jest równocześnie aktem zgonu).
5. W szpitalu masz prawo do uzyskania wszelkich informacji.
6. Jak każdy pacjent, masz prawo do uzyskania pełnej dokumentacji medycznej.
Ze strony Stowarzyszenia Rodziców po Poronieniu:www.poronienie.pl
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.