Filozofia błękitnego dymka

Przewodnik Katolicki 49/2010 Przewodnik Katolicki 49/2010

Nawet najbardziej restrykcyjne prawo nie jest w stanie zlikwidować ludzkiego nałogu. Niekompletne przepisy natomiast mogą okazać się demoralizujące i ośmieszyć nawet najzacniejszą ideę.

 

Zobaczymy, czy będzie tak również z ostatnią nowelizacją tzw. ustawy antynikotynowej. Zaledwie weszła ona w życie w połowie listopada, a już codzienność pokazała, jak można obchodzić albo ignorować jej przepisy.

Twarde zakazy

Znowelizowana ustawa wprowadza zakaz palenia w tzw. miejscach publicznych, do których ustawodawca zaliczył środki transportu publicznego, takie jak pociągi, autobusy, taksówki, ale też samochody służbowe. Obostrzenia te dotyczą także na przykład przystanków autobusowych i tramwajowych. Ponadto palenie zakazane będzie w miejscach publicznych przeznaczonych do wypoczynku i zabawy dzieci, czyli na placach zabaw. Od ubiegłego miesiąca nie zapalimy też w szkołach, zakładach opieki zdrowotnej i placówkach oświaty. Za nieprzestrzeganie tego zakazu grozi kara grzywny w wysokości 500 zł.

Nowelizacja ustawy nakłada jeszcze większe sankcje na restauratorów, właścicieli lokali gastronomicznych, pubów czy dyskotek. Restauratorzy, którzy mają co najmniej dwie sale konsumpcyjne, jedną z nich będą mogli przeznaczyć dla osób palących. Pomieszczenie takie musi być jednak odpowiednio wentylowane i skutecznie oddzielone od pomieszczeń dla niepalących, tak by dym nie przedostawał się do strefy wolnej od papierosów. Pomieszczenie dla palących nie może też być salą przejściową ani korytarzem czy ciągiem komunikacyjnym, przez który musieliby przechodzić niepalący. W praktyce więc zakaz może restauratorom przysporzyć wielu trudności, zmuszając ich do znacznej przebudowy lokalu.

W jeszcze większych opałach znaleźli się ci przedsiębiorcy, którzy prowadzą jednoizbowy lokal konsumpcyjny, na przykład kawiarnię, pub czy bar. Tam bowiem palenie jest całkowicie zakazane, a właściciel będzie mógł rozważyć możliwość budowy oddzielnego pomieszczenia dla palaczy. Ustawa dość precyzyjnie określa wymagania, jakie stawia się takim pomieszczeniom. Dobudowaną albo na przykład stworzoną w stosownie zaadaptowanej piwnicy palarnię należy trwale oddzielić od innych pomieszczeń i wyposażyć w szczelne, automatycznie zamykane drzwi. Ponadto palarnia musi być obowiązkowo wyposażona w automatyczną wentylację, zapewniającą co najmniej 25-krotną wymianę powietrza w ciągu godziny i mającą specjalne filtry. Można się więc domyślać, że sprostanie wymogom ustawy będzie sporo kosztować właścicieli pubów czy barów. Co gorsza, jeśli zignorują oni nowe przepisy, grozi im kara do 2000 zł. Mandatem takim właściciel lokalu będzie zagrożony nawet wtedy, gdy odpowiednio nie oznakuje baru symbolami oznaczającymi zakaz palenia. Kary grożą też za „rozpowszechnianie komunikatów, wizerunków marek wyrobów tytoniowych lub symboli z nimi związanych” i promocji, tzn. publicznego rozdawania i organizowania degustacji wyrobów tytoniowych.

Trudna egzekucja

Jak widać, przepisy znowelizowanej ustawy nakładają poważne restrykcje na palaczy i mogą wywołać znaczne zmiany w pewnych społecznych nawykach i zachowaniach. Jednak czy na pewno? Już w momencie wejścia w życie nowych przepisów media doniosły, że mogą się one okazać martwe, bowiem „nie ma jeszcze taryfikatora mandatów”, a zatem palacze unikną kar, a policjanci i strażnicy miejscy ograniczą się początkowo do pouczania łamiących prawo. Wielu funkcjonariuszy przyznaje też nieoficjalnie, że służby porządkowe nie mają odpowiednich sił kadrowych do swoistych „polowań” na łamiących przepisy palaczy. Mocy nabrało też nieco ironiczne przekonanie, że „Polak obejdzie każdy przepis”, w chwili gdy okazało się, że wielu restauratorów zamierza przekwalifikować swoje lokale w „kluby palaczy”. Chodzi tu przede wszystkim o zmianę statusu lokali jednoizbowych, gdzie nie można wydzielić palarni. Taki pub zostałby zamieniony na ów „klub palacza” i przy zastosowaniu zgodnej z wymogami wentylacji można by w nim bezkarnie palić, podpisując jedynie na początku specjalne oświadczenie. Sęk w tym, że taki „klub palacza” musiałby ponownie uzyskać koncesję na sprzedaż alkoholu, a to nie byłoby możliwe. Zatem cały ten chwyt z klubem okazałby się daremną próbą obejścia przepisów.

Sami decydujemy

Coraz bardziej restrykcyjne przepisy dotyczące zakazu palenia można uznać z wielu względów za krok w dobrą stronę. Skoro z wyników badań przeprowadzonych w Polsce w 2009 r. wynika, że w naszym kraju papierosy pali nałogowo 34 proc. mężczyzn i 21 proc. kobiet – to jest odpowiednio – 5,2 oraz 3,5 mln osób, to rzeczywiście mamy do czynienia z ogromnym zjawiskiem społecznym. Liczba ta się powiększa, tym bardziej że aż 34 proc. dorosłych Polaków uważanych jest za palaczy biernych, to jest takich, którzy w różnych okolicznościach zmuszeni są wdychać toksyczny dym tytoniowy. Zjawisko nikotynizmu jest tym bardziej poważne, że negatywnego wpływu palenia na zdrowie człowieka, w tym na patogenezę nowotworów i chorób wieńcowych, nikt rozsądny dziś nie kwestionuje. Ujemne skutki palenia są więc poważnym obciążeniem dla gospodarki narodowej, szczególnie dla finansowania służby zdrowia.

 

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...