Czy nadal mamy do czynienia w Polsce ze stereotypowym podejściem do obcokrajowców? Samo słowo „obcokrajowiec” czy „cudzoziemiec” stawia grupę imigrantów w opozycji do rdzennej ludności. Nie jest to typowo polski fenomen – stosunki między obywatelami kraju przyjmującego a imigrantami bardzo często ujmowane są przez analizę dychotomii „my” kontra „oni”.
W popularnych dowcipach posługujących się stereotypami na temat poszczególnych narodowości dostrzec można bezpośrednio to, co Polacy sądzą na temat innych narodowości. Dowcipy te często odwołują się do historii – dotyczy to np. II wojny światowej (zwłaszcza w odniesieniu do Niemców). W historyjkach tych, skonfrontowani z różnymi wyzwaniami Polak, Rusek i Niemiec (również występuje wersja z Czechem, a ostatnio Arabem czy Chińczykiem), radzą sobie z sytuacją zgodnie ze wzorcem zaczerpniętym ze stereotypu. A więc Niemiec jeździ czołgiem i strzela z karabinu, ale też wykazuje się racjonalnym postępowaniem (które nie przynosi oczekiwanych rezultatów), Rusek, choć ubiera się w futra, radzi sobie z problemami za pomocą alkoholu, a Polak, kombinując, wykazuje się niezwykłym sprytem i dowcipem, i zawsze wychodzi cało z opresji.
Czy nadal mamy do czynienia w Polsce z takim właśnie stereotypowym podejściem do obcokrajowców? Samo słowo „obcokrajowiec” czy „cudzoziemiec” stawia grupę imigrantów w opozycji do rdzennej ludności. Nie jest to typowo polski fenomen – stosunki między obywatelami kraju przyjmującego a imigrantami bardzo często ujmowane są przez analizę dychotomii „my” kontra „oni”. Opozycję taką tworzy się na bazie odmienności kulturowej, językowej, ale też ze względu na cechy fizyczne (tło rasowe).
Migracja do Polski to zjawisko niezwykle marginalne, cudzoziemcy stanowią obecnie mniej niż 3% ogółu ludności kraju, szacunki te są jednak utrudnione z uwagi na rozmiar nielegalnej imigracji. Znaczną część imigracji (tej nielegalnej) stanowią przybysze ze Wschodu: Ukrainy, Białorusi i innych krajów byłego ZSRR (tzw. Ruscy).
Opinie Polaków w świetle sondaży
Zacznijmy od stosunku Polaków do innych narodowości (mniejszości etnicznych) w ogóle. Według danych ze stycznia 2010 r. zebranych przez CBOS, spośród 38 nacji Polacy największą sympatią darzyli Czechów (53% badanych). Na dalszych miejscach uplasowali się Włosi (52%), Hiszpanie, Francuzi i Słowacy (51% respondentów). Mniej więcej w połowie stawki znaleźli się Niemcy (39%), podczas gdy 34% respondentów wykazało sympatię do Ukraińców, Białorusinów i Rosjan. 29% Polaków ujawnia swoją sympatię do Chińczyków i Wietnamczyków. Jeśli chodzi o niechęć do innych grup etnicznych na czele lokują się Romowie (aż 47% respondentów) i Arabowie (43%). W kontekście sympatii/niechęci do innych narodów warto podkreślić, że około jedna trzecia respondentów ma obojętny stosunek w tej kwestii. Najbardziej obojętni są Polacy w stosunku do Łotyszy (39%) i Austriaków (38%). Jeśli chodzi o narodowości, których przedstawiciele mieszkają w Polsce, obojętność do Wietnamczyków deklaruje 34% respondentów, do Białorusinów 35%, do Ukraińców 31%, a do Rosjan 30%.
W ciągu ostatnich kilkunastu lat opinie Polaków na temat innych narodowości ulegały przemianom, które zbiorczo określić można jako stopniowe otwieranie się na innych. Jednak, mimo iż poziom sympatii do najmniej lubianych nacji (Romowie, Rumuni, Rosjanie, Białorusini czy Ukraińcy) w niektórych przypadkach niemal podwoił się między 1993 a 2010 r., był on znacznie niższy niż w przypadku narodów zamieszkujących kraje zachodnie. Co ciekawe, w przypadku części tych krajów (np. Stanów Zjednoczonych czy Francji), mamy do czynienia ze spadkiem poziomu sympatii.
Jak Polacy odnoszą się do cudzoziemców, którzy przebywają w Polsce? W tym przypadku mamy do czynienia z dwoma równoczesnymi procesami. Z jednej strony sondaże ujawniają preferencje będące pochodną stereotypów na temat danej narodowości, z drugiej strony zaś odzwierciedlają konkretne doświadczenia z obcowania z imigrantami. Badania sondażowe z kwietnia 2008 r.odnoszą się do powyższych kwestii w kontekście opinii Polaków na temat obecności cudzoziemców na polskim rynku pracy. 26% respondentów wskazało, iż zna cudzoziemca mieszkającego w Polsce. Znajomość cudzoziemców rosła wraz z wykształceniem i była pozytywnie powiązana z wielkością miejsca zamieszkania. Nacją najczęściej wskazywaną byli Ukraińcy – wskazało ich 6% respondentów; 5% badanych znało Niemca, również 5% znało obywatela innego kraju europejskiego mieszkającego w Polsce. 3% respondentów znało mieszkańca kraju arabskiego, również 3% afrykańskiego, po 2% Rosjanina lub innego obywatela byłego ZSRR, Anglika, Włocha, Azjatę czy Amerykanina.
Bardziej skonkretyzowane relacje z cudzoziemcami, wynikające z ich zatrudnienia, miało 4% badanych, natomiast 14% znało osoby, które zatrudniały cudzoziemców. Warto podkreślić, że w porównaniu z 2000 r. odsetek ten wzrósł o 5 punktów procentowych. Polacy są również otwarci, jeśli chodzi o zatrudnianie cudzoziemców na polskim rynku pracy: 86% respondentów uznało, że cudzoziemcy mogą pracować w Polsce, przy czym połowa z nich jest za tym, by nie istniały ograniczenia co do rodzaju pracy. Pozostałe 36% skłania się ku ograniczeniom.
Jak Polacy odnoszą się do kwestii konkurencji na rynku pracy? Odpowiedzi osób aktywnych na rynku pracy są jeszcze bardziej liberalne niż ogółu: 58% pracowników twierdzi, że imigranci powinni mieć prawo podjęcia jakiejkolwiek pracy, 35% twierdzi, że powinny istnieć pewne ograniczenia, a 5% jest przeciwko zatrudnianiu cudzoziemców w ogóle. Co ciekawe, tylko 5% pracowników twierdzi, że powinien istnieć całkowity zakaz pracy cudzoziemców w Polsce. Akceptacja dla zatrudniania cudzoziemców rośnie w sytuacji, kiedy respondenci znają cudzoziemca mieszkającego w naszym kraju. 70% Polaków znających cudzoziemca uważa, że powinni oni pracować bez ograniczeń, podczas gdy tylko 44% respondentów, którzy nie znają cudzoziemców, zgadza się z tym twierdzeniem.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.