Definicje: Świętowania

Znak 12/2010 Znak 12/2010

Betlejemska szopka pozostaje na obrzeżach wieczerzy wigilijnej, podobnie jak narodziny Jezusa dokonały się na obrzeżach miasta Betlejem. Wcielenie zastaje nas niegotowymi. Niegotowa była Maria w chwili Zwiastowania, niegotowy był Józef, kiedy dowiedział się o tej sprawie. W gruncie rzeczy zasiadający do wigilijnej wieczerzy Polacy, wierzący i oczekujący na Wcielenie, powtarzają w swoim rycie ten właśnie mityczny scenariusz: bycia niegotowymi wobec tajemnicy

 

Jednak wśród wielu wierzących celebracja świąt pozostawia pewien niedosyt. Kryje się za nim pewne oczekiwanie względem rytuału, który miałby otwierać na tajemnicę, przeprowadzać z czasu świeckiego w święty, pomagać w doświadczeniu sacrum. Zamiast tego zostają sterty talerzy, wspomnienie smaku wigilijnych potraw i znalezione pod choinką prezenty. Wcielenie pozostaje gdzieś na marginesie tej scenerii. Czy spodziewanie się, że w czasach współczesnych, w świecie odczarowanym, rytuał może mieć taką moc, nie jest jakimś naiwnym roszczeniem? Czy oczekiwanie, że świecki w gruncie rzeczy obrzęd stanie się liturgią, nie jest pragnieniem, które nie może zostać zaspokojone? Nie wiemy, jak ten aspekt wieczoru wigilijnego był doświadczany przed wiekami. Możemy podejrzewać, że ludzie przeżywali go głębiej i prawdziwiej. Ale to tylko podejrzenia.

Problem tkwi zatem po trosze w szczególnej sytuacji naszych czasów, gdzie sacrum i sfera religijna nie organizują już całej przestrzeni naszego życia. Ale chyba istotniejszym aspektem całej sprawy jest radykalna wyjątkowość dziejów Zbawienia. Wcielenie łamie porządek świata, Wcielenie wprowadza w świat tajemnicę, którą można ujmować tylko antynomiami: Bóg-człowiek, moc truchleje, ogień krzepnie, blask ciemnieje. W Betlejem wydarzyło się coś, co mimo wspaniałości dogmatu chalcedońskiego nieskończenie przerasta nasze myślenie, naszą możliwość pojmowania. Co to znaczy, że Bóg stał się człowiekiem, że Jezus z Nazaretu był w pełni i Bogiem, i człowiekiem?

Funkcją rytuału jest oswojenie świata. Dzięki obrzędom świat natury staje się do pewnego stopnia zrozumiały, a człowiek jakoś potrafi nad nim zapanować. Wcielenie natomiast przekracza porządek natury. I Wcielenie, i celebrowane w Wielkanoc Zmartwychwstanie to te szczególne wydarzenia, których znaczenia nie da się ani sprowadzić do praw świata natury, ani oswoić rytuałem.

Słynny 119 fragment z Heraklita w interpretacji Heideggera brzmi: miejscem zamieszkiwania jest dla człowieka przestrzeń otwarta na uobecnienie się Boga (Tego, którego oswoić nie można). Ten paradoks – to, co  oswojone, jest jednocześnie tym, co jest otwarte na coś, czego oswoić się nie da – chyba dobrze pokazuje nasze kłopoty z rytuałem. Betlejemska szopka pozostaje na obrzeżach wieczerzy wigilijnej, podobnie jak narodziny Jezusa dokonały się na obrzeżach miasta Betlejem. Wcielenie zastaje nas niegotowymi. Niegotowa była Maria w chwili Zwiastowania, niegotowy był Józef, kiedy dowiedział się o tej sprawie. Niegotowe było Betlejem, niegotowi byli pasterze. W gruncie rzeczy zasiadający do wigilijnej wieczerzy Polacy, wierzący i oczekujący na Wcielenie, powtarzają w swoim rycie ten właśnie mityczny scenariusz: bycia niegotowymi wobec tajemnicy. Mimo dwóch tysiącleci chrześcijaństwa, mimo dobrej woli i osobistych przygotowań, ryt wigilijny jest uobecnieniem tej samej prawdy – nieprzygotowania człowieka wobec Tajemnicy. Siedząc więc przy świątecznym stole, jesteśmy i zaskoczonym Józefem, i śpiącymi pasterzami, ale też Piotrem, Janem i Jakubem bezradnymi wobec tajemnicy na górze Tabor, i tymi samymi zaspanymi apostołami w Ogrodzie Oliwnym. I w tym najgłębszym sensie rytuał wigilijny mówi nam coś prawdziwego o nas. Otwiera nas na tę prawdę o człowieku, choć zapewne wolelibyśmy, by otwierał nas na prawdę o Bogu.

A może przy wigilijnym stole dokonuje się coś jeszcze? Może należałoby powtórzyć – znowu za Heideggerem – inne słowa Heraklita, które filozof z Efezu wypowiedział do zaskoczonych podróżnych, siedząc przy chlebowym piecu. Przybywający do niego goście spodziewali się zastać wielkiego myśliciela dostojnie skupionego na tym, co najważniejsze. A zastali zmarzniętego, owiniętego w derkę człowieka, trywialnie grzejącego się przy piecu. I tym, którzy się spodziewali nie wiadomo czego, mądry Heraklit opowiedział: „Tu też są bogowie”.                                  

Dobrosław Kot, dr filozofii, pracuje w Katedrze Filozofii UEK, współpracownik miesięcznika „Znak”.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...