Czego nie dowiemy się w Polsce?

Niedziela 52/2010 Niedziela 52/2010

Od kilku tygodni istnieje już raport MAK, który jednak nie jest ujawniony opinii publicznej. Wiadomo, że Polska ma wnosić od niego odwołanie, ale nie wiadomo dlaczego.

 

Dziś jestem tu z Państwem, aby zaapelować o to, żeby tę tragedię potraktować inaczej niż zbrodnię katyńską sprzed 70 lat. Ta sprawa powinna zostać rzetelnie wyjaśniona przy udziale m.in. instytucji europejskich.

Zuzanna Kurtyka

Żona Janusza Kurtyki – szefa Instytutu Pamięci Narodowej

Mój mąż leciał do Katynia, aby zamanifestować, jak ważne jest odkłamywanie historii Polski. Przez wiele lat zakazywano nam mówić o tej zbrodni, dokonanej na zlecenie najwyższych władz rosyjskich. Początkowo zakazywano mówić ze względu na wspólny interes aliantów, potem zakazywano nam mówić ze względu na interes Rosji.

O tym, że mają być dwie delegacje – a ustalono to w restauracji przez rozmowę ministra Tomasza Arabskiego z Kancelarii Premiera ze stroną rosyjską – dowiedziałam się dopiero we wrześniu 2010 r., podczas wizyty w Rosji. Byli z nami minister Ewa Kopacz oraz właśnie minister Arabski. Byliśmy przez nich przekonywani, że polskie władze robią wszystko, aby dokładnie wyjaśnić przyczyny katastrofy. Że nie opuszczą Rosji, dopóki wszystkie szczątki naszych bliskich nie wrócą do kraju. Wszystko to okazało się jednak kłamstwem. Musieliśmy założyć stowarzyszenie broniące naszych praw, a rząd informował nas tylko za pomocą mediów. Rząd zaczął nas okłamywać, że lot miał charakter cywilny, choć delegacja złożona z najważniejszych osób w państwie leciała rządowym, wojskowym samolotem. Media, upolitycznione lub kontrolowane przez rząd, od początku sugerowały, że to polski prezydent wymusił lądowanie. Kłamstwo! Generał Błasik był w kabinie pilotów. Kłamstwo! Minister Kazana był w kabinie pilotów. Kłamstwo! Wszystkie szczątki ofiar dokładnie przebadano. Kłamstwo! Wiele z nich spalono jako nieznane. Za te i inne kłamstwa nas nie przeproszono. Jednocześnie, gdy dziennikarze „Gazety Polskiej” odkryli, że zaginęła karta kredytowa Andrzeja Przewoźnika i posłużono się nią kilka godzin po katastrofie, rzecznik rządu RP Paweł Graś przepraszał Rosjan za oszczerstwo. Wyznaczono tym samym nowe standardy – przepraszania złodzieja za oskarżenie.

Zabraniano nam kopiowania dokumentów jawnych. Bezprawnie. Zakazano nam otwierać trumny bliskich. Także bezprawnie. Rosja nie zamierza zwrócić wraku, a szczątki zostały jedynie przykryte brezentem. Do szczątków można podejść bez problemów. Największym jednak szokiem, jakiego doznałam podczas wizyty w Smoleńsku, było odkrycie, że miejsce katastrofy jest zupełnie z boku pasa startowego. Jak kontrolerzy mogli zapewniać, że samolot był na prawidłowej ścieżce lądowania?

Zwróciliśmy się do premiera z prośbą o powołanie międzynarodowej komisji mającej na celu wyjaśnienie przyczyn katastrofy. Premier odmówił, twierdząc, że nie widzi powodów.

Marta Kochanowska

Córka Janusza Kochanowskiego – Rzecznika Praw Obywatelskich

Przemawiam do państwa jako założycielka Fundacji „10 Kwietnia 2010”. Dochodzenie to ma nie tylko znaczenie dla nas, rodzin, wpłynie także na historię naszego kraju. Tragiczne zdarzenie z 10 kwietnia 2010 r. nie tylko odebrało nam bliskich, ale także prezydenta wraz z małżonką, 9 generałów, wiceministra spraw zagranicznych, 12 posłów do Sejmu, prezesa NBP, Rzecznika Praw Obywatelskich, prezesa Instytutu Pamięci Narodowej i wiele innych zasłużonych dla kraju i społeczeństwa osób.

Można by pomyśleć, że dochodzenie o tej wadze zostanie oparte na prawidłowo dobranej podstawie prawnej. Już od pierwszych chwil, kiedy byliśmy na miejscu 12 kwietnia, zapewniano nas, że Polska będzie miała pełny dostęp do materiałów śledztwa. Zapewniał o tym sam premier Putin. Nasz rząd jednak nie skorzystał z tej oferty, a dziś nas przekonuje, że nigdy jej nie było. Mamy przez to ograniczony dostęp do dokumentów śledztwa. Ta konwencja jednak ma zastosowanie tylko do lotów cywilnych (art. 3), więc nie wiadomo, dlaczego w ogóle stanowi ona podstawę prawną tego śledztwa. Dochodzenie powinno się opierać na dwustronnej umowie między Rosją a Polską z 1993 r.

Dlaczego rząd nie zażądał, aby szczątki zostały zbadane w Polsce, gdzie okazano by im należyty szacunek? Dlaczego nie przekazano czarnych skrzynek? Polska ma prawo domagać się tego wszystkiego, jednak tego nie robi. Jak możemy uważać, że dochodzenie to jest prowadzone w sposób bezstronny, skoro podmioty decydujące o podstawie prawnej znajdują się w konflikcie interesów. To rząd bowiem uczestniczył w przygotowaniu wizyty, w związku z czym sam powinien być przedmiotem śledztwa.

Podczas zamachów bombowych w Londynie wszystko, co było podobne do szczątków ludzkich, zostało zidentyfikowane przez badania DNA. W tym przypadku nie. Nikt nie podjął żadnych działań, aby zapewnić rodziny, że pochowały szczątki swoich bliskich. Zespół archeologów, który udał się na miejsce kilka miesięcy po katastrofie, zebrał ponad 5000 szczątków ludzkich. Jak ten proces może uchodzić za zgodny z prawem, jak zapewnia nas rząd?

 

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...