W owym czasie...

Tygodnik Powszechny 53/2010 Tygodnik Powszechny 53/2010

Do Betlejem szli przez wiele dni. Młoda para po przejściach, z pewnym niesmakiem za sprawą niespodziewanej ciąży. Dostojna para z ikony świętej rodziny czy małżeństwo nastolatków odbudowujące nadwątlone zaufanie?



Uprawnione są teorie, że Jezus nie urodził się wcale w Betlejem, tylko w Nazarecie. Ale ten Nazaret... czy jest to miasteczko warte wspomnienia, zwłaszcza gdy próbuje się przekonać słuchaczy, że człowiek, o którym opowiadamy, był mesjaszem i królem Izraela z linii Dawida? Jakkolwiek niedużym miasteczkiem było Betlejem, narodziny tam miały zupełnie inne apologetyczne znaczenie.

Rodząc się w Betlejem w wyniku zawiłej fabuły Łukasza, i prostej u Mateusza, Jezus przychodzi na świat w mieście króla Dawida, z którego rodu miał się narodzić mesjasz: ten, który odnowi królestwo Izraela. Obie Ewangelie podkreślają zresztą związek Jezusa z Dawidem na wiele sposobów. Wywodzą od niego genealogię aż do Józefa i Jezusa, choć ci sami Ewangeliści podkreślają, że Józef nie jest „biologicznym ojcem” Jezusa. Genealogia u Mateusza układa się w podwójny cykl siedmiu pokoleń, co nie tylko powtarza liczbę oznaczającą pełnię, ale też odnosi się do numerycznej wartości imienia Dawid, którą jest czternaście.

Trudno powiedzieć, czy większość – ale wielu badaczy uważa, że najprawdopodobniej Jezus urodził się jednak w Nazarecie. Skoro narodziny w Betlejem są kluczowym argumentem za tym, że Jezus był mesjaszem, automatycznie wzbudza to podejrzenia historyków. Nie można też jednak wykluczyć, że w zawiłej opowieści Łukasza jest prawda. Wiemy tak niewiele, że nie jesteśmy w stanie rozstrzygnąć.

Narodził się... ktoś ważny

Właściwie obaj Ewangeliści, mówiąc o narodzinach w Betlejem, wcale nie informują gdzie, ale kto się narodził. Betlejem – a zatem potomek Dawida, prawomocny król, inaczej niż władcy z rodu Heroda. O jego narodzinach opowiada się jak o narodzinach herosa. Autor chciał powiedzieć, że narodził się ktoś bardzo ważny, szczególny.

Odłóżmy na chwilę dogmaty i przyjrzyjmy się zagadnieniu narodzenia z dziewicy. Nie byłoby niemożliwe, by dziewczyna poczęła, nie osiągnąwszy na pozór dojrzałości płciowej. Biorąc pod uwagę niewielką wiedzę starożytnych o kobietach i płodności, mogli oni nie rozumieć, jak to się mogło stać. Nie da się jednak wykluczyć zajścia w ciążę w czasie pierwszej owulacji, a zatem przed wyraźnym znakiem osiągnięcia dojrzałości, którym jest miesięczne krwawienie. Jednak u Łukasza Maria mówi aniołowi, że „nie zna męża”, a u Mateusza od rozwodu powstrzymuje Józefa jedynie cudowny sen. Zatem oboje wiedzą, że ciąża Marii nie jest efektem ich przedmałżenskiego pożycia. Obaj autorzy zgodnie argumentują, że ten, który się rodzi, jest kimś niezwykłym, bo i niezwykłe było jego poczęcie z matki bez męża.

Że mówimy o kimś ważnym, świadczą też paralele między narodzinami Jezusa a dzieciństwem Mojżesza. Obydwu towarzyszy zagrożenie życia, którego unikają poprzez ucieczkę (czy do Egiptu, czy Nilem w koszyku). Obaj są adoptowani.

Królowie czy pastuszkowie?

W pokłon pasterzy w betlejemskiej stajence łatwiej uwierzyć niż w odwiedziny trzech mędrców ze Wschodu. Wiemy, że Betlejem było pasterską okolicą, trudno jednak sobie wyobrazić, że do tej mieściny na skraju pustyni przybywają wschodni uczeni, by tu odszukać zbawcę. Wróćmy do pytania nie o to, jak było, bo tu niewielkie mamy kompetencje, ale do pytania, co autor chciał przez to powiedzieć.

Nam pastuszkowie pasują do rustykalnej szopki, ale w starożytności nie kojarzyli się tak dobrze. W źródłach rabinicznych są uważani za grzeszników, traktowani najczęściej z pogardą. Jeśli w opowieści biblijnej to oni jako pierwsi odnajdują dziecię i padają na kolana, to dowiadujemy się, że Jezus przyszedł do ludzi marginesu, odrzuconych.

Gdy u Mateusza przed grotą, w której się Jezus narodził, staje orszak wschodnich mędrców, autor opowiada nam w ten sposób o kosmicznej doniosłości tego wydarzenia. Nie tylko przedstawiciele innych ludów oddają mu hołd, ale ciała niebieskie ogłaszają narodziny.

Tak naprawdę nie wiemy, czy ktokolwiek odwiedził młodą parę w połogu. Trudno jednak myśleć, żeby zostali kompletnie anonimowi. Do dziś ludzie Bliskiego Wschodu są gościnni i pomocni. Może trudna ziemia uczy, jak bardzo przydaje się czasem pomoc. Może nic się nie zmieniło.

***

Tak przyszło na świat żydowskie niemowlę, osiem dni później obrzezane. Czy to w Betlejem judzkim, czy – jak sądzą inni – w galilejskim miasteczku, które rozsławił swoim imieniem, na pewno urodził się gdzieś tam. Skoro święto jego narodzenia skłania do kontemplacji tajemnicy wcielenia, to przyjrzyjmy się jej właśnie w jej izraelskiej scenerii.

Zatem nie z Matką Boża – blondynką o europejskich rysach, z dzieciątkiem rysowanym kreską północnych mistrzów. Bez śniegu przed stajenką. Przed stajenką-grotą pustynny pył i kamienie. Wewnątrz właściwie dziewczynka o bliskowschodniej urodzie, i jej niewiele starszy mąż zabawiający dziecko frędzlami swojego płaszcza.

Konkret tej historii ma przygiąć nas do ziemi. Pośród wszystkich legendarnych elementów nie może być dla nas legendą. Zatem grota, kamienie, chłodna noc w górskiej okolicy, para nastolatków piastuje swojego pierworodnego... ma granice Nieskończony!

ZUZANNA RADZIK jest teolożką, znawczynią Ziemi Świętej, publicystką „Tygodnika Powszechnego”.

 

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...