W Bośni i Hercegowinie żyją jeszcze kobiety z wytatuowanymi krzyżami na dłoniach. To Chorwatki, katoliczki. Zwyczaj tatuowania krzyży sięga XV w. Miał chronić chorwackich katolików przed tureckimi prześladowaniami. Został pokonany przez komunizm
W starej francuskiej książce opisującej zwyczaje ludów bałkańskich napotykam zdjęcia i rysunki pięknych, wytatuowanych kobiet. Ubrane są w tradycyjne stroje ludowe, spod podwiniętych rękawów białej koszuli widać przedramiona i dłonie. Całe pokryte tatuażami. Francuscy etnografowie skrupulatnie przerysowali charakterystyczne wzory z rąk Chorwatek.
To mieszanka starożytnych szlaczków z niezliczoną liczbą krzyży. Katolickie Chorwatki, zamieszkałe na terenach Bośni i Hercegowiny, tatuowały krzyże na dłoniach: żaden długi rękaw nie był w stanie zakryć tych znaków. Wiemy o podobnych zwyczajach wśród Koptów zamieszkujących Egipt i Etiopię.
Tymczasem mało kto zdaje sobie sprawę z tego, że jeszcze przed stu laty w Europie był to ryt dość rozpowszechniony. Dziś już niemal całkiem wymarły – od lat 50. XX w. nikt już nie tatuuje dzieci. Tradycja, która przetrwała okupację turecką i której nie zmógł islam, została ostatecznie pokonana przez komunizm.
Tea
Tea Turalija ma 26 lat. Jest Chorwatką, mieszka w mieście Kupres, w Bośni i Hercegowinie. Jest nauczycielką języka angielskiego i niemieckiego. Na Facebooku założyła grupę Tradicionalno Tetoviranje Hrvata (Tradycyjny Chrowacki Tatuaż). Opowiada mi, że jej praprababka i babcia miały wytatuowane na rękach krzyże. Wzrastała, oglądając je na co dzień. Kiedy dorosła, uświadomiła sobie, jak wyjątkowy jest to zwyczaj w Europie. Zrozumiała, że kobiety, które noszą takie tatuaże, są coraz starsze i wkrótce umrą, więc postanowiła zebrać jak najwięcej ich historii.
Szuka ich po wsiach w okolicach Kupres, fotografuje i opisuje. „Mało wiadomo na temat katolickich tatuaży w Bośni i Hercegowinie, a ja próbuję zebrać tak dużo zdjęć i historii, jak tylko to możliwe, i kiedyś je opublikować, żeby świat także dowiedział się o tej tradycji” – mówi Tea. Na swojej stronie na Facebooku zamieściła, z pomocą znajomych, ponad sto zdjęć.
Każdej ze spotkanych osób zadaje kilka pytań. Notuje datę i miejsce urodzenia oraz okoliczności powstania tatuażu. Wzory i zwyczaje różnią się w zależności od regionu.
„Niepokoi mnie to, dlaczego ta tradycja wymiera. Dlaczego moja matka nie została wytatuowana? Obserwuję, jak ta tradycja zanika w tej generacji” – stwierdza Tea. Zachęca swoich rodaków do poszukiwań: „Jak wiele starszych kobiet z tatuażami na rękach widziałeś w swoim otoczeniu? Przyślij zdjęcie!”. Wśród wielu fotografii znajdziemy tak podpisane: „To moja babcia i dziadek”. Z trudem odczytuję chorwacki komentarz: „Moja babcia miała takie same znaki na dłoniach!”.
W krzyżu ochrona
Turecka okupacja Bośni i Hercegowiny trwała cztery wieki. Według etnografów zwyczaj tatuowania ciała na tych terenach może pochodzić z czasów starożytnych plemion iliryjskich. Podobne tatuaże spotykane są na terenach Albanii. Jednak do tych tradycyjnych szlaczków w pewnym momencie zaczęto dodawać znaki krzyża.
Dla katolików zwyczaj ten zaczął mieć głębszy sens podczas tureckiej okupacji, która trwała w latach 1463–1878. Tureccy muzułmanie porywali chrześcijańskie dzieci i wychowywali je w religii islamskiej, dorosłych zaś zmuszano do zmiany wyznania. Chrześcijanki były gwałcone, a panny młode zmuszane do spędzenia pierwszej nocy z tureckimi dowódcami. Wytatuowany krzyż miał być ochroną.
„Żeby nie móc zmienić wiary na islam” – mówi Ljuba Šimić urodzona w 1927 r. w wiosce Karapaj. „Moja ciocia Doma Bušić wytatuowała mnie, kiedy miałam mniej więcej 10 lat. Wzięła filiżankę i włożyła do niej trochę sadzy i mleka, a potem igłą tatuowała krzyż na mojej ręce, dopóki nie pojawiła się krew. Potem na krzyż przyłożyła niebieski papier, owinęła nim rękę i nosiłam go bez mycia jeden dzień. Moja ręka była ścierpnięta i nic nie czułam” – wspomina Ljuba. Pamięta również wytatuowanych mężczyzn, choć ich tatuaże nie były tak bogate jak kobiet.
„Wszyscy byli tatuowani, więc ja też chciałam. Pamiętam, że nasza Zelica Jukič miała wytatuowany krzyż na czole”. Kobiety zachęcały swoje dzieci do takich tatuaży nawet po tym, jak minęła groźba tureckich porwań. Ten zwyczaj był wciąż bardzo ważny dla katolików, ponieważ oznaczał ich dzieci niezmywalnym znakiem wiary i przynależności do mniejszości chorwackiej.
Ljuba mówi: „Moja babcia i moja matka były wytatuowane. Kiedy byliśmy uchodźcami w Chorwacji w latach 90. ubiegłego wieku, pytano mnie: – Dlaczego to robiliście? Odpowiedziałam: – Żeby każdy wiedział, że jestem Chorwatką! Ten znak nigdy nie zostanie zmyty, on jest wycięty do kości. Noszę mój krzyż”.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.