Ten nieco szokujący tytuł pojawił się w licznych mediach, najpierw we Francji, a potem w innych krajach, wywołując burzliwą dyskusję. Co było jej powodem i przedmiotem?
Otóż 26 stycznia w Clamart pod Paryżem urodziło się dziecko, które nazwano właśnie „dzieckiem-lekiem”.
Historia tego problemu jest jednak dłuższa. Jakiś czas temu w pewnej rodzinie urodziło się dziecko obciążone poważną chorobą o podłożu genetycznym. Jedyną możliwością, czy raczej szansą na wyleczenie, jest – zdaniem lekarzy – zastosowanie tzw. komórek macierzystych, które mają zdolność przekształcania się w poszczególne linie komórkowe występujące w organizmie człowieka. Występują one przede wszystkim na etapie rozwoju embrionalnego, ale także w krwi pępowinowej oraz są rozproszone w organizmie człowieka, np. w szpiku kostnym. Problem jednak w tym, że w opisywanym przypadku konieczna była „kompatybilność histologiczna”, czyli bardzo daleko idące podobieństwo tkankowe możliwe tylko u rodzeństwa, ale nie zawsze występujące.
In vitro i selekcja
Prawdopodobieństwo, że takie podobieństwo między rodzeństwem rzeczywiście wystąpi, jest na poziomie kilku procent. W tej sytuacji postanowiono odwołać się do techniki in vitro, a nie do naturalnego poczęcia kolejnego dziecka przez rodziców chorego. Dlaczego ta technika? Otóż pozwala ona powołać do istnienia większą liczbę embrionów, które są „genetycznymi potomkami” swoich rodziców, a jednocześnie „genetycznym rodzeństwem” dziecka potrzebującego terapii. W ten sposób wzrasta prawdopodobieństwo, że znajdzie się embrion „kompatybilny histologicznie”. W opisywanym przypadku prawdopodobnie wykreowano 16 embrionów.
Technika in vitro pozwala ten właśnie embrion wyselekcjonować. Kolejnym bowiem krokiem w przeprowadzonej procedurze była tzw. genetyczna diagnoza preimplantacyjna, która polega na odczytaniu struktury genetycznej żyjących już embrionów. W „zwyczajnej” procedurze in vitro kryterium oceny poszczególnych embrionów, które staje się decydujące dla dalszego postępowania, czyli do podejmowania prób wszczepienia embrionu do macicy matki, gdzie może się dalej rozwijać, jest zasadniczo zdrowie i siła witalna embrionu.
W opisywanym przypadku diagnoza zdrowotna nie była jedyną. Konieczna była druga diagnoza, mająca na celu odkrycie wspomnianej „kompatybilności histologicznej” z chorym dzieckiem. Kryterium dopuszczenia do kolejnego etapu sztucznej prokreacji, jak widać, jest w tym przypadku zawężone. Tu już nie tylko zdrowie „jako takie”, ale pewne ściśle określone cechy genetyczne są decydujące dla dokonania selekcji i wybrania jednego spośród kilkunastu żyjących embrionów.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.