Benedykt XVI w oczach osobistego sekretarza

Niedziela 16/2011 Niedziela 16/2011

W Apartamencie Papieskim jest nas siedem osób: Ojciec Święty, dwóch sekretarzy i cztery panie ze stowarzyszenia osób konsekrowanych „Memores Domini”. Organizacja pracy jest bardzo prosta, bo każdy wie, co ma robić, i każdy wykonuje swoją pracę.

 

– Wiele środowisk postrzega Kościół katolicki jako wroga politycznego i ideologicznego. Dlaczego nie wszyscy rozumieją, że Kościół nie broni interesów politycznych czy ideologicznych, a chce jedynie prowadzić ludzi każdej epoki do Boga i wskazywać im drogę do zbawienia? 

– Kościół nie powinien zbaczać ze swojej drogi pod naciskiem sił zewnętrznych czy wewnętrznych. To, co niektóre środowiska przypisują Kościołowi, nie jest normą ani kryterium działania Kościoła. To nie nowość, że Kościół nie jest dobrze rozumiany. Ideologie znikają, tak jak się pojawiły, a Kościół trwa. Musi jednak pozostać wierny swojemu Panu i Jego orędziu ewangelicznemu, które trzeba głosić „w porę i nie w porę”.

– W dzisiejszym świecie działają siły, które czynią wszystko, by człowiek stracił wiarę w Boga, szczególnie w Boga Zbawiciela, Jezusa Chrystusa. Dlaczego ludzie nie zdają sobie sprawy z tego, że bez wiary ich życie stanie się bezsensownym oczekiwaniem na śmierć; że jedynie wiara może przemienić „chrónos” – bezlitosne przemijanie lat w „kairos” – czas łaski w oczekiwaniu na spotkanie z Ojcem? 

– Nie ma wątpliwości, że istnieją siły przeciwne Kościołowi i Jego Założycielowi. Lecz wierzę, że mimo wszystko ludzie dobrze rozumieją przesłanie Następcy św. Piotra. A jest ono proste i głębokie zarazem: wiara nie jest problemem, który należy rozwiązać, lecz darem, który trzeba codziennie odkrywać. Wiara daje radość i pełnię. Wiara ta ma ludzkie oblicze Jezusa Chrystusa. W Nim Bóg ukryty stał się widoczny, namacalny. Bóg, w swej bezmiernej wielkości, ofiaruje się nam w swym Synu.

– Jakie są najważniejsze wyzwania, przed którymi stoi Kościół katolicki na początku nowego tysiąclecia?

– Jest to kwestia relacji między wiarą a rozumem, między religią a wyrzeczeniem się przemocy. Innymi słowy chodzi o potwierdzenie sedna naszej wiary: miłości Boga do człowieka, której najwyższym wyrazem jest śmierć Chrystusa na krzyżu i Jego zmartwychwstanie. Ta miłość jest niezmiennym fundamentem, na którym opiera się chrześcijańska ufność oraz zobowiązanie do miłosierdzia, miłości i do wyrzeczenia się przemocy.

– Z pontyfikatem Benedykta XVI wiązano wielkie nadzieje na odrodzenie się Kościoła katolickiego w Niemczech. Czy rzeczywiście doszło do odrodzenia miejscowego Kościoła? Jak Ksiądz Prałat ocenia sytuację Kościoła w Niemczech po sześciu latach pontyfikatu Benedykta XVI?

– W ostatnich latach wiara i Kościół musiały podjąć – z różnorodnych powodów – wiele wyzwań. Papież jest o tym dobrze poinformowany, gdyż utrzymuje kontakty z wieloma osobami w Niemczech. Trzeba mieć nadzieję, że zaplanowana na wrzesień br. wizyta Ojca Świętego będzie pomocą i podniesieniem na duchu oraz doda nowej energii i nadziei na reewangelizację.

– Gdy Benedykt XVI tuż po wyborze na Stolicę Piotrową pojawił się po raz pierwszy w Loggii Błogosławieństw, wypowiedział słynne zdanie dotyczące jego Poprzednika: „Po wielkim Papieżu Janie Pawle II kardynałowie wybrali mnie, zwykłego i skromnego pracownika winnicy Pańskiej”. Jakie były relacje między Janem Pawłem II a kard. Josephem Ratzingerem?

– Przychodzą mi na myśl słowa wypowiedziane przez Benedykta XVI w czasie Mszy św. na zakończenie konklawe 20 kwietnia 2005 r., w dzień po jego wyborze na Stolicę Apostolską: „Moje serce przepełniają w tych godzinach dwa przeciwstawne uczucia. Z jednej strony – poczucie, że jestem niegodny, oraz ludzki niepokój wobec odpowiedzialności, z jaką wiąże się powierzony mi wczoraj urząd, który mam sprawować w Kościele powszechnym jako Następca Apostoła Piotra na Stolicy Rzymskiej. Z drugiej zaś strony – jestem głęboko wdzięczny Bogu, który – jak mówią słowa pieśni liturgicznej – nie opuszcza swojej owczarni, ale prowadzi ją przez kolejne epoki, posługując się tymi, których sam wybrał na namiestników swego Syna i ustanowił pasterzami. Mimo wszystko silniejsze jest w moim sercu uczucie głębokiej wdzięczności za dar Bożego miłosierdzia. Uważam, że jest to szczególna łaska, którą wyjednał dla mnie mój poprzednik – świętej pamięci Jan Paweł II. Wydaje mi się, że trzyma mnie on mocno za rękę; że widzę jego uśmiechnięte oczy i słyszę jego słowa, skierowane w tym momencie szczególnie do mnie: «Nie lękaj się»”.

– Ktoś stwierdził, że Jan Paweł II otworzył serca ludzi, a dzisiaj Benedykt XVI wypełnia je. Czy zgadza się Ksiądz Prałat z tym stwierdzeniem?

– Jan Paweł II był z pewnością postacią o wielkiej sile oddziaływania, mocno przemawiającym również językiem gestów. Benedykt XVI jest papieżem słowa, jego siłą jest słowo; jest przede wszystkim teologiem, który „mówi” o Bogu.

– Polacy kochają następcę Jana Pawła II – na każdej papieskiej audiencji, w czasie każdej wizyty apostolskiej widać flagi polskich pielgrzymów. Bezstronni obserwatorzy uważają, że Benedykt XVI jest być może nawet bardziej kochany w Polsce niż w swojej ojczyźnie. Jakimi uczuciami Benedykt XVI darzy polski Kościół?

– Powiedziałbym, że jest to obustronna miłość – tak jak Polacy kochają Papieża, tak Papież kocha polskich wiernych. Jestem tego naocznym świadkiem przy każdej okazji, gdy Ojciec Święty spotyka się z polską religijnością.

Z ks. prał. Georgiem Gänsweinem rozmawiał Włodzimierz Rędzioch

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...