Bóg docenia to, co sam uczynił. Rzeczy stworzone uważa za dobre, za takie, które Mu się udały (por. Rdz 1, 1-2, 4). Wie, że one posiadają odblask Jego własnego piękna i mądrości. Toteż po części Bóg się w nich ukrywa. I tak rodzi się stara jak świat „droga”, która prowadzi człowieka do Boga: dobro, mądrość i piękno.
„Boże, mój Boże, szukam Ciebie od świtu;
Ciebie pragnę całym sercem!” (Ps 63, 2).
Poszukiwanie Boga przez ludzi wierzących, mówiąc prawdę, to poszukiwanie Boga, którego już „odnaleźli” i „posiadają”. Owszem, Bóg się im ukrywa, ale tylko dlatego, gdyż pragnie być poszukiwanym. O poszukiwaniu tak ukrywającego się Boga, mówi znacząco jedna z modlitw Kościoła syryjskiego z V wieku: „Tak Go znajdujemy, jak Go szukamy”.
Poszukiwanie Boga po omacku
A co z tymi, „którzy szukają nieznanego Boga po omacku i wśród cielesnych wyobrażeń” – zapytuje Sobór Watykański II – i odpowiada: „Bóg nie jest od nich daleko, skoro daje wszystkim życie, tchnienie i wszystko, a Zbawiciel chce, aby wszyscy ludzie zostali zbawieni. Ci bowiem, którzy bez własnej winy nie znając Ewangelii Chrystusa i Jego Kościoła, szczerym sercem szukają jednak Boga, a Jego wolę poznaną przez nakaz sumienia starają się pod wpływem łaski wypełniać w swoim postępowaniu, mogą osiągnąć wieczne zbawienie” (por. Konstytucja dogmatyczna o Kościele, nr 16). Pocieszające słowa w tym względzie znajdujemy w opisie nawrócenia setnika rzymskiego Korneliusza i jego rodziny: „Wtedy Piotr przemówił w dłuższym wywodzie: «Przekonuję się, że Bóg naprawdę nie ma względu na osoby. Ale w każdym narodzie miły Mu jest ten, kto się Go boi i postępuje sprawiedliwie» (Dz 10, 34-35). Dla nich jest szczególnie ważne to, co zauważa Galileusz, że na świecie istnieją dwie wielkie księgi: księga objawienia (Biblia) i stale otwarta księga stworzenia.
Dwie wielkie księgi
Bóg stwarza świat poprzez swoje słowo. Wydaje polecenie, po czym rzecz się staje. W siedmiu przypadkach pojawia się też ocena tego, co zostało przez Boga stworzone: „A Bóg widział, że było dobre”. Ta ocena, dokonana przez samego Boga, ma tutaj istotne znaczenie. Bóg docenia to, co sam uczynił. Rzeczy stworzone uważa za dobre, za takie, które Mu się udały (por. Rdz 1, 1-2, 4). Wie, że one posiadają odblask Jego własnego piękna i mądrości. Toteż po części Bóg się w nich ukrywa. I tak rodzi się stara jak świat „droga”, która prowadzi człowieka do Boga: dobro, mądrość i piękno.
Ma Jian – pisarz, malarz i fotograf chiński
Urodził się w 1953 r. w Chinach, kiedy rewolucja kulturalna święciła swoje niechlubne tryumfy; kiedy „kolumny dzielnych młodych komunistów” miały prawo zabijać kogo tylko chciały i tak jak chciały. Nadużycia z ich strony były tak wielkie i rażące, że aż przewodniczący Moa Zedong był zmuszony bronić przed nimi ludność cywilną przy użyciu wojska. Ma Jian w wieku dorosłym, szybko naraził się władzom komunistycznym „niepoprawnym myśleniem” i swą twórczością artystyczną.
Pewnego razu namalował chińską wazę, której zagrażał odrażający potwór. Gdy jeden z jego przyjaciół zobaczył ten obraz, rzekł: „On wyraża strach przed anihilacją, trwogę o dobro, któremu brutalnie zagraża zło”. Masz rację, odrzekł artysta: „Chińska waza symbolizuje liczącą kilka tysięcy lat chińską kulturę i cywilizację; a potwór to symbol szalejącego obecnie zła”. Wkrótce potem Ma Jian ostrzeżony przez życzliwe sobie osoby, ucieka z Pekinu i rusza w podróż po całym kraju, by się ukryć przed poszukującym go Urzędem Bezpieczeństwa. W podróży, która trwa trzy lata, dociera na pustkowia i do zatłoczonych miast.
W podróży Ma Jian obserwuje, myśli, notuje, wysyła listy do przyjaciół. W jednym z listów wspomina pewną scenę z dzieciństwa, która zapadła mu głęboko w pamięci. Otóż w latach sześćdziesiątych XX wieku rybakom z Qingdao rozkazano, by porzucili swój drobnoburżuazyjny interes i zaczęli studiować myśli Mao Zedonga. Bardzo szybko zabrakło im jedzenia. Pewnego dnia byli tak głodni, że popłynęli do gospodarstwa hodującego wodorosty. Gdy wracali z nimi, dopadły ich łódki milicyjne, a funkcjonariusze zaczęli ich okładać wiosłami. Niektórych mężczyzn wciągnęli do łódek i związali, ale większość skatowanych zostawili zesztywniałych i nagich w wodzie. Kobiety czekające na brzegu na swych mężów i ojców z ubraniami, patrzyły na to w przerażeniu, rozdzierająco krzycząc. W innym liście opisuje: Liu, dyrektor hurtowni spożywczej w Szaoyang, opowiadał mi, jak się załatwiało sprawy z wrogami ustroju podczas rewolucji kulturalnej. Rozstrzeliwało się ich, a potem gołych wrzucało do rzeki, żeby każdy mógł zobaczyć. Widziałem kiedyś spływającą całą rodzinę; ciała ich były powiązane ze sobą drutem.
W swoim dzienniczku podróży odnotował: Władze dużo mówią o reformach, ale ani myślą poluzować karby, w jakich trzymają życie polityczne. Dopiero polityczna wolność daje rzeczywiste poczucie siebie, podczas gdy wolność ekonomiczna tylko podsyca chciwość. Ta druga bez pierwszej sprawia, że społeczeństwo zaczyna się wypaczać, a to jest bardzo groźne.
Opuszczam Suide o porannej mgle. Z rana wieje wiatr północno-wschodni, po południu południowo-zachodni. Życie jest tu tak nietrwałe, że ludzie uczą się zmieniać wraz z kierunkiem wiatru. Synowie ojców zabitych przez partię komunistyczną dziś pracują w Urzędzie Bezpieczeństwa. Rodziny rozbite przez Mao Zedonga trzymają na ścianach plakaty z jego podobizną. Wszyscy dobrze wiedzą, że chińska historia zmienia się tak często, jak często rzeka Huang-ho występuje z brzegów.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.