Współczesny judaizm jest więc młodszy od chrześcijaństwa. W dodatku kształtował się często w opozycji do niego. Z tego powodu gaszone były w judaizmie rabinicznym wątki mesjańskie. Najważniejsze jest to, by zachowywać Prawo, które Pan przekazał w Torze pisanej i ustnej - tylko to zapewni przetrwanie.
Udało się Ojcu oswoić z tymi świętymi miejscami? Mieszkając tam, człowiek nieustannie przebywa w przestrzeni sacrum. To tak, jakby cały czas był w kościele...
Po pewnym czasie przestaje się o tym myśleć. Bez entuzjazmu mija się Ogród Oliwny: „O, tu Pan Jezus się modlił", a tu była Świątynia, a tutaj - przy Sadzawce Owczej - Jezus uzdrowił sparaliżowanego... Nie sposób żyć i pracować, koncentrując się przez cały czas na tych miejscach i ich religijnym znaczeniu.
A czy napięcia międzyreligijne, o których ciągle słyszymy w mediach, są rzeczywiście tak silne? Jak się żyje na co dzień w Jerozolimie?
Odpowiem wierszykiem autorstwa mojego serdecznego przyjaciela: „W grodzie Dawida zwyczajna bida, Żyd kpi z Araba, a Arab z Żyda". Z jednej strony, nie można niestety - mówić o życiu w dzisiejszej Ziemi Świętej bez odniesień politycznych. Przykładowo ostatnie rewolucje w krajach arabskich (wojna domowa w Libii ciągle trwa, pojawiły się też niepokoje w Syrii) sprawiły, że Państwo Izraela poczuło znowu, że jego bezpieczeństwo jest zagrożone. Dzisiaj nikt nie potrafi przewidzieć, jakie będą następstwa tych napięć. Z drugiej strony, nie sposób cały czas trwać w takim napięciu. Myślę, że każdy mieszkaniec Jerozolimy ma w sobie jakieś mechanizmy obronne, które uwalniają go od nieustannego myślenia o tym, że może dzisiaj będzie tu zamach, bomba, atak, rakieta, zamieszki...
Rozmawiamy o terenach palestyńskich, izraelskich, ale świat Biblii to chyba nie tylko te ziemie?
On rzeczywiście nie ogranicza się tylko do terenu Palestyny i Izraela. Wydarzenia biblijne rozgrywają się na dużo większym obszarze: od Mezopotamii, czyli terenu dzisiejszego Iraku, przez Egipt, Liban, Syrię, tereny współczesnej Grecji i Turcji, po miasto Rzym. Być może także Hiszpanii, jeśli uznamy, że św. ł tam dotarł - o planach takiej podróży czytamy w Dziejach Apostolskich. To także jest świat Biblii.
Ojciec opowiada o materialnymświecie Biblii, ale można mówić o nim także w wymiarze duchowym...
Odwróciłbym to sformułowanie i powiedział raczej, że to Biblia jest światem. Jest światem, w którym Pan Bóg bardzo konkretnie przemawia do człowieka. Biblia przedstawia świat takim, jakim jest on zamierzony przez Pana Boga. To świat, w którym moc Boga i Jego pragnienie zbawienia zmaga się z ludzką słabością.
Czy wyjazd do Ziemi Świętej pomaga odnaleźć się w świecie Biblii?
Tak, bo pewne nazwy, określenia, opisy, które bez wizyty na terenach Palestyny czy Izraela mogą się wydawać niezrozumiałe, metaforyczne, trudne, niezwykłe, tam stają się oczywiste. Po raz pierwszy byłem w Ziemi Świętej z tygodniową pielgrzymką 10 lat temu. Po powrocie zacząłem inaczej czytać narracje biblijne. Gdy czytałem np., że ktoś szedł z jednego miejsca do drugiego, to już wiedziałem, ile mogło mu to zająć czasu, czy była to stroma droga, czy mogło być gorąco itp.
Ojciec Marie-Joseph Lagrange, dominikanin, założyciel naszej szkoły, chciał studiować Biblię w terenie. W jednym ze swych komentarzy do Ewangelii opisuje, jak siedział wiosennymi nocami przy kościele św. Piotra in Gallicantu (który stoi w miejscu, gdzie - jak podaje tradycja - Piotr usłyszał pianie koguta, po tym jak trzykrotnie zaparł się Jezusa), by przekonać się, o której godzinie pieją w tej części miasta koguty. Najwcześniejsze pianie zanotował o 1:30, a ptaki najczęściej piały między 3:30 a 5:00.
Były jakieś konkretne fragmenty Biblii, które Ojciec lepiej zrozumiał?
Tak, weźmy choćby fragment psalmu: Góry otaczają Jeruzalem (Ps 125, 2). Kiedy jesteśmy w Starym Mieście, nie widać gór, ale kiedy zejdziemy do Miasta Dawidowego -gdzie łączą się doliny Cedronu, Tyropeonu i Gehenny - znajdziemy się w bardzo głębokiej dolinie. Różnica poziomów między tymi dwiema częściami Jerozolimy wynosi ok. 200 m. Nagle więc wyrastają wokół nas wysokie góry. Autor psalmu musiał więc mieszkać w Mieście Dawidowym, gdyby mieszkał w górnej części Jerozolimy, wzniesienia wokół miasta nie zrobiłyby na nim aż takiego wrażenia.
Czy przez zderzenie z materialnym światem Biblii, ten nasz wewnętrzny czegoś nie traci? Czytając tekst, wyobrażamy sobie tę rzeczywistość i to nas jakoś kształtuje...
Podobnie jest z lekturą jakiejś książki i oglądaniem jej ekranizacji. Kilka razy przeczytałem „Władcę Pierścieni" i „Hobbita", w mojej wyobraźni powstał jakiś obraz przedstawionego świata i jego bohaterów. Potem zobaczyłem film i od tego momentu Aragorn zawsze będzie miał dla mnie twarz Viggo Mortensena, a Arwena - Liv Tyler. Czasem jest to wyobrażenie podobne do mojego, a czasem zupełnie inne. W przypadku Biblii nie ma jednak znaczenia, czy świat zbudowany we mnie podczas jej lektury odpowiada temu rzeczywistemu.
A który z nich jest prawdziwy?
Ten, który Biblia kreuje w nas podczas czytania, bo opisuje prawdziwego Boga, prawdziwych ludzi i prawdziwe relacje między nimi.
Nawet jeśli ten wyobrażony świat bardzo różni się od tego materialnego?
Tak, bo - jak wspominałem - bardzo wiele na tych terenach się zmieniło, a ludzkie doświadczenie jest niezmienne: człowiek dziś ma te same problemy, wątpliwości i uczucia co przed tysiącami lat. Bóg też się nie zmienił.
Jak wejść w świat Biblii?
Trzeba otworzyć Księgę i czytać, a potem nie uciekać przed pytaniami i nie zniechęcać się. Są takie fragmenty, przez które trudniej przebrnąć, np. listy imion czy pełne detali opisy budowy Świątyni. Częściej jednak teksty biblijne budzą pytania lub dają odpowiedzi na nasze pytania. To jest Księga, która zaprasza do dialogu, do konfrontowania się z sobą, z Bogiem, z drugim człowiekiem. Nie zostawia nas obojętnymi. Nawet jeśli pierwsze spotkanie z Biblią nie zrobi na kimś wrażenia, z pewnością prędzej czy później do niej wróci.
Można samemu zapuścić się w ten świat, czy też lepiej mieć jakiegoś „przewodnika"?
Można sobie pomóc np. różnymi komentarzami, rozważaniami, nie zawsze jest to jednak łatwa droga. Zajmując się Biblią i wykładając biblistykę w dominikańskim Kolegium, zauważyłem, że brakuje w Polsce publikacji, które przystępnie opowiadałyby o Biblii, a jednocześnie byłyby czymś więcej niż tylko poważnymi rozważaniami. One też są ważne, bo otwierają na duchowy wymiar tekstu. Wierzymy przecież, że przez to Słowo Pan Bóg do nas przemawia. Święty Leon Wielki mówił nawet o podwójnym wcieleniu Słowa -w Jezusa i w tekst Pisma Świętego. Czasem, aby pogłębić wymiar duchowy, trzeba sięgnąć po teksty, które świat Biblii trochę tłumaczą. Wtedy jednak pozostają nam publikacje stricte naukowe, pisane tak trudnym językiem, że nawet bibliści mają problemy przebrnięciem przez nie. Tę lukę wypełnia pismo „Biblia Krok po Kroku", które mówi o Piśmie Świętym w sposób rzeczowy, naukowy, racjonalny, nie zapominając o wymiarze duchowym, a jednocześnie bardzo prostym językiem, zachęcając do lektury Biblii.
A czy drugi człowiek też może być przewodnikiem?
Biblia proponuje właśnie taki model: to rodzice wprowadzają w świat swoje dzieci, a mistrz swojego ucznia. Nie ma znaczenia, czy jest to świat życia, czy Biblii, bo tak naprawdę świat Biblii to świat naszego życia.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.