Uroczystość Bożego Ciała, procesja, sypanie kwiatków, udekorowane okna i ołtarze za każdym razem na nowo uświadamiają nam przenajświętszą „zawartość” i istotę Eucharystii
Łatwo o tym zapomnieć na co dzień: chodzimy do kościoła, uczestniczymy we Mszy świętej, przystępujemy do Komunii świętej – jak szybko można popaść w rutynę i obojętność. I dlatego Kościół przywiązuje wielką wagę do pogłębiania wiary w Eucharystyczną Obecność, czyli samego żywego Chrystusa pod postacią Chleba. Istotę Eucharystii stanowi nie to, co widzimy, lecz to, na co, a raczej na Kogo patrzymy – już nie oczami ciała, lecz oczami wiary. Widać zwykły chleb, opłatek, dokładnie taki sam, jakim łamiemy się przy wigilijnym stole. Ale wiara mówi nam, że pod osłoną tego zwykłego znaku, pod postacią opłatka, kryje się nieskończona i pełna obecność samego Boga.
Tajemnica przemienienia
Taki właśnie jest skutek przeistoczenia: chleb i wino używane podczas Mszy świętej po konsekracji stają się rzeczywistym Ciałem i Krwią Chrystusa. Zewnętrzne cechy – teologia nazywa je przypadłościami, a więc: smak, zapach, kolor – pozostają takie same jak w przypadku zwykłego opłatka czy wina, ale sama istota, substancja, czyli to, co decyduje o istnieniu, że dana rzecz jest tym, czym jest, to już nie chleb i wino, lecz Ciało i Krew Chrystusa. Żadne badania mikroskopowe, molekularne, chemiczne czy fizyczne nic nie wykażą. Gdyby koło tabernakulum przypadkiem znaleźć hostię, nikt nie byłby w stanie stwierdzić, czy to Najświętszy Sakrament, czy tylko zwykły komunikant, który przez nieuwagę upadł kościelnemu. Dlatego Kościół z takim szacunkiem i uwagą każe traktować wszystko, co dotyczy Najświętszego Sakramentu, gdyż jest to sam Chrystus, we własnej Osobie.
A skoro tak, to wierni mogą i powinni oddawać Mu hołd, uwielbienie i cześć. Najlepszą okazją jest sam moment przeistoczenia, podczas którego kapłan podnosi i ukazuje ludowi Ciało i Krew Chrystusa. Do chwili Komunii świętej Chrystus Eucharystyczny jest obecny z nami na ołtarzu, potem Go spożywamy i odtąd Jego obecność wnika w nas i On sam jednoczy się z nami.
Dialog z Bogiem
Ale człowiek chciałby wpatrywać się w Chrystusa i rozmawiać z Nim jak najdłużej, także wtedy, gdy nie może osobiście przyjąć Go do serca w Komunii świętej. Taka jest geneza nabożeństw eucharystycznych, podczas których ukazuje się wiernym Ciało Chrystusa, wystawione w monstrancji do adoracji. Punktem kulminacyjnym adoracji jest uroczyste błogosławieństwo Najświętszym Sakramentem. Aby kult Eucharystii bardziej związać z życiem i wyjść z nim poza mury świątyni, wykształciła się tradycja procesji eucharystycznych.
Wszystkie te przejawy kultu eucharystycznego nie są jednak celem samym w sobie, lecz mają pobudzić, umocnić i pogłębić naszą wiarę i osobistą więź z Chrystusem. Kult Eucharystii ma nas prowadzić do żywej więzi, do rzeczywistego i osobistego spotkania. Bez wiary kult ten może się wynaturzyć i przesłonić nam to, co najważniejsze – Chrystusa. Chrystusa, który właśnie dlatego przybrał skromną postać chleba, aby nas nie onieśmielać i nie rozpraszać, aby łatwiej nawiązać z nami bliskość i dialog.
Chrystus ustanowił Eucharystię właśnie po to, by dzięki niej budować wspólnotę Kościoła, a nie tylko wznosić gmach kościoła z ołtarzem w centrum. Rola kapłana nie ma polegać na obwarowaniu się szpalerem ministrantów, szańcami stopni, balasek, ambonki i ołtarza, lecz na ufnym wyjściu do ludu Bożego. Praktycznym wyrazem tego wyjścia był powrót do starożytnej idei ołtarza – stołu, przy którym kapłan celebrował ofiarę twarzą zwrócony do ludzi, oraz ambonka zniżona do poziomu posadzki prezbiterium. Nie chodziło w tym tylko o zmianę detali architektonicznych, lecz o realny zwrot ku ludziom, ku wspólnocie, zwrot umożliwiający i wręcz nakazujący prowadzenie dialogu, a nie przemawianie i rządzenie.
Eucharystia i służba
Kościół ma dzisiaj jasną świadomość, że Eucharystia domaga się wspólnoty, a wspólnota wymaga dialogu. Stąd języki narodowe w miejsce łaciny, stąd zrozumiała i logiczna liturgia w kształcie dialogu, w której wezwania kapłana przeplatają się z odpowiedziami ludu. I co najważniejsze: wynikająca stąd pozycja i rola kapłana jako tego, który w imieniu Chrystusa przewodniczy ludowi, który jest dla ludzi dobrym pasterzem, powołanym do służby, a nie zarządcą folwarku, decydującym o wszystkim według własnego uznania. Dlatego to, co robi kapłan jako przewodniczący wspólnoty, powinno tę wspólnotę budować: począwszy od serdecznego „Pan z wami”, przez homilię utrzymaną w duchu dialogu i świadectwa, aż po wspólny z ludźmi śpiew Ojcze nasz.
Praktyczną konsekwencją takiego przewartościowania są także liczne posługi liturgiczne: ministranta, lektora, kantora, scholi, nadzwyczajnego szafarza Eucharystii, organisty, nawet kościelnego i panów od zbierania tacy. Wszystko ma nam uzmysławiać, że nie powinniśmy być w kościele bierną masą, lecz świadomymi i czynnymi uczestnikami liturgii. Bo słowo liturgia z greckiego oznacza: wspólne dzieło ludu.
Ale prawdziwe dzieło ludu i odpowiedź na słowo Boże zaczyna się dopiero po wyjściu z kościoła. Wtedy kult eucharystyczny, sprawowany w kościele jako liturgia Mszy świętej, przenosi się na płaszczyznę codziennego życia i znajduje swoje dopełnienie w konkretnych czynach. W czasie Ostatniej Wieczerzy Jezus dał nam wszystkim bardzo ważną i pouczającą lekcję dotyczącą tego, co powinno wynikać z Eucharystii i do czego nas ona zobowiązuje.
Umycie nóg, które dokonało się w bezpośrednim sąsiedztwie ustanowienia Eucharystii, wskazuje na związek tego sakramentu ze służbą i konkretną, czynną miłością bliźniego. Byłoby nieporozumieniem i lekceważeniem Chrystusa, gdybyśmy przystępowali do Komunii świętej, a zarazem nie czuli się zobowiązani do praktykowania miłości w konkretnych czynach i dobroci na co dzień. Tylko ten, kto na miarę swoich możliwości służy bliźnim, może powiedzieć, że rozumie Eucharystię, jest wierny Chrystusowi i oddaje Mu prawdziwą cześć. Rozumie, że Eucharystia jest ucztą miłości, która ma swoje przedłużenie i kontynuację w ofierze życia. Każdy, kto kocha, wie, że miłość wymaga poświęcenia, zaparcia się siebie, rezygnacji, ofiary, przebaczenia – czyli tego wszystkiego, co kryje się w pojęciu krzyża. Dzięki sakramentowi Eucharystii możemy mieć udział w krzyżowej ofierze Chrystusa, zarówno przez sprawowanie liturgii we wspólnocie ludu Bożego, jak i przez służbę miłości w codziennym życiu. Przez to wszystko umocni się nasza jedność z Chrystusem i Kościół będzie wzrastał.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.