O polskiej prezydencji, tajemniczych i opozycyjnych priorytetach, sprawach wstydliwych i przemycaniu interesów narodowych z posłem Jarosławem Sellinem rozmawia Wiesława Lewandowska
– Byłoby możliwe przeforsowanie sprawy wyrównania dopłat w czasie polskiej prezydencji?
– Trzeba próbować. Niestety, jestem pewien, że rząd tej kwestii nie podniesie, wywiesił już białą flagę. Minister Sawicki już podpisał się pod jakimś wstępnym dokumentem, który mówi nie o sprawiedliwym, ale o „bardziej sprawiedliwym” podziale środków. Oznacza to, że nasz rząd pogodził się już z tym, że będzie pewne spłaszczenie dopłat, ale nie będzie wyrównania.
– Skąd ta spolegliwość ministra?
– Z doktryny politycznej tego rządu, która brzmi: „Płyniemy w głównym nurcie”, a wiadomo, że ten nurt wyznaczają Francuzi i Niemcy. Słyszałem też od polityków PO dość kuriozalny argument, że wyrównanie dopłat wzmoże populizm prawicowych ugrupowań w bogatych krajach.
– Uważa Pan, że to „strachy na Lachy”?
– Trzeba wybrać – albo walczymy o zasady europejskie, albo poddajemy się z powodu tanich argumentów politycznych. Uważam, że dobrze byłoby zdobyć się w tej sprawie na odwagę, skoro wszystkie racje, nie tylko moralne, ale i wolnorynkowe, przemawiają za wyrównaniem dopłat.
– W PiS-owskiej propozycji priorytetów kontrowersyjny jest nie tylko postulat wyrównania dopłat, ale chyba generalnie postulat solidarnej Europy?
– Obawiam się, że tak. Choć w tej chwili nie wiemy, jakie będzie hasło naszej prezydencji, dla nas wydaje się oczywiste, że powinno ono brzmieć: „Solidarna Europa”. Podkreślać w ten sposób nasz wkład w zjednoczenie Europy przez ideę solidarności. Wszystkie proponowane przez nas priorytety podporządkowane są tej właśnie idei. Proponujemy np. solidarność energetyczną UE.
– Na czym miałaby ona polegać?
– Chodzi o to, by jakoś ograniczyć rosyjskie manipulowanie bezpieczeństwem energetycznym w stosunku do krajów europejskich, zwłaszcza ze środkowej części kontynentu. UE powinna uznać, że energia jest elementem na tyle strategicznym, że winno się prowadzić w tej sferze wspólną politykę, a nawet dążyć do budowania – jak to zaproponowali Jerzy Buzek i Jacques Delors – Europejskiej Wspólnoty Energetycznej. Obecnie mamy 27 rynków energetycznych, często zupełnie ze sobą niepołączonych. Nie może być mowy o wzajemnej energetycznej pomocy, bo nie ma nawet połączeń przez granicę…
– W dodatku zamiast energetycznej pomocy i solidarności mamy raczej energetyczny egoizm…
– Niestety tak. Bałtycka rura, czyli „North Stream”, to przykład braku solidarności europejskiej, a wręcz egoizmu niemieckiego. Niemcy nie zwracają uwagi na to, że jest to projekt agresywny politycznie wobec krajów dotąd tranzytowych, czyli Ukrainy, Białorusi i Polski. Z takich właśnie egoizmów należałoby w solidarnej Europie rezygnować.
– Najmniej skupiony na polskich interesach spośród proponowanych przez PiS priorytetów wydaje się postulat przeciwdziałania zapaści demograficznej w Europie.
– A to przecież najważniejsza właśnie dla nas sprawa! Niemcy starali się o tym mówić w czasie swojej prezydencji, podnoszą ten problem Węgrzy, ale raczej na zasadzie luźnej dyskusji, a my powinniśmy zaproponować ustanowienie strategicznego dokumentu oraz sposobu wspierania i finansowania odpowiednich działań. Właśnie Polacy powinni „egoistycznie” podnieść ten problem, bo nasz współczynnik dzietności jest mniejszy od średniego europejskiego (tylko 1,23, a w Europie 1,50). Poza tym jest to temat żywo dotykający także innych trudnych dziś dla Europy problemów, np. imigracji, wielokulturowości. Jest o czym dyskutować w tej materii.
– Wielokulturowość nie wychodzi Europie na dobre, za to udaje się dyskredytowanie chrześcijaństwa. Stąd postulat PiS, aby polska prezydencja dała jakiś impuls do obrony chrześcijaństwa w świecie?
– Uważamy, że Europa powinna w sposób szczególny upominać się o prześladowane mniejszości chrześcijańskie, ponieważ ma takie zobowiązanie historyczne i moralne. Europa powinna się w tej sprawie mocno i twardo wypowiadać.
– Czy da się przekonać przywódców i establishment europejski do takiej postawy? Wydaje się, że to daremny trud…
– Oczywiście, lewicowo-liberalne europejskie elity chcą bronić wszystkich mniejszości, a do religijnych chętnie dołączają jeszcze seksualne. Mam nadzieję, że prawicowe i konserwatywne kręgi potraktują ten nasz postulat przychylnie. Bezwarunkowo, to właśnie polska prezydencja powinna być w jakiś znaczący sposób zaangażowana w obronę chrześcijan.
– Dlaczego? Bo Polska to chrześcijański kraj i jesteśmy to winni Janowi Pawłowi II?
– Skoro polska prezydencja zbiega się w czasie z beatyfikacją Jana Pawła II, to nie można zapominać o tym, że nie kto inny, tylko Jan Paweł II przyczynił się do zniszczenia żelaznej kurtyny i połączenia – jak to nazywał – dwóch płuc Europy, że pozostawił nam bardzo pogłębioną refleksję na temat tego, czym powinna być Europa. Uważam, że powinniśmy zaproponować wielką konferencję poważnych intelektualistów europejskich, aby poznać i jeszcze raz przemyśleć nauczanie Jana Pawła II na temat Europy i jakoś się do niego odnieść, aby na nowo rozpocząć dyskusję nad tym, czy Europa powinna być tylko wspólnotą interesów, czy też przede wszystkim wspólnotą wartości.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.