Coraz dalej od monarchii

Tygodnik Powszechny 26/2011 Tygodnik Powszechny 26/2011

Pocałunek biskupiego pierścienia to okazanie posłuszeństwa i szacunku w wierze, i nic więcej. Dzisiaj zresztą wielu hierarchów sobie tego gestu nie życzy. Przy powitaniu biskup tak podaje dłoń, żeby nie dać do niego sposobności.

 

Tomasz Ponikło: Na urlopie parafianin spotyka swojego proboszcza w cywilu – jak powinien się do niego zwrócić?

Ks. Robert Nęcek: „Proszę księdza”. Oczywiście ważny jest kontekst. Ks. Tischner na wykładzie z filozofii człowieka podkreślał, by zawsze brać pod uwagę okoliczności miejsca i czasu, bo to, co wypada „tu”, nie wypada „tam”.

A jak się właściwie zwracać do kleryka?

Jeśli nie nosi sutanny, to „proszę pana”, a jeśli ją na sobie ma, to zazwyczaj mówi się już „proszę księdza”. Dodam, że jeśli ktoś przed święceniami rozmawiał z koleżeństwem z klasy po imieniu, a po święceniach prezbiteratu chciałby, żeby dawni znajomi zwracali się do niego „proszę księdza”, świadczy to o zadufaniu. Oczywiście, czym innym jest powaga publiczna.

Czy to nie anachroniczne, że w dzisiejszych czasach Kościół potrzebuje rozbudowanej etykiety?

Paweł VI zdefiniował dyplomację jako sztukę czynienia dobra. W etykiecie, sposobie obchodzenia się z innymi ludźmi, chodzi więc nie tyle o nią samą, co o umiejętność odpowiedniego zachowania się w każdej sytuacji dla dobra sprawy. Prosty przykład: dwie studentki wchodzą do jednego dziekanatu, do jednej sekretarki i w podobnej sprawie. Jedna swoje załatwi, druga wyleci z hukiem. Bo liczy się styl i forma.

Tylko że obserwując obchodzenie się w Kościele z wyższą hierarchią można dojść do wniosku, że chodzi nie tyle o czynienie dobra, co czynienie komuś dobrze.

Jeżeli wychwalamy publicznie rzeczywiste przymioty danej osoby, to jej nie okadzamy. Ale jeśli dodamy cechy, których ta osoba nie ma, dochodzi do pochlebstwa, łaskotania próżności, więc próby osiągnięcia dobra w sposób nieuczciwy. Ale pamiętajmy, że przy kadzeniu człowiek może się zadusić. Tymczasem warto być po prostu zwyczajnym.

W przypadku hierarchii kościelnej zgodnie z etykietą trzeba używać słów, które odnoszą się do godności (magnificencja), znakomitości (eminencja), świetności (ekscelencja). Do tego dochodzą gesty przyklękania i całowania w rękę – i to nie jest kadzenie?

Ekscelencja – tytuł przypisywany biskupowi i arcybiskupowi, eminencja – kardynałowi, magnificencja – rektorom (również świeckim), jeżeli jest wypowiadany z należnym szacunkiem i jesteśmy do jego użycia przekonani, to nie widzę w tym nic złego. W przypadku hierarchów Kościoła chodzi o okazanie posłuszeństwa w wierze. Nie ślepe poddaństwo, bo posłuszeństwo w wierze zawiera w sobie również zmysł krytyczny. Jak podkreśla Benedykt XVI, tytuły, jeśli odzwierciedlają bycie „księciem Kościoła”, oznaczają bycie księciem tylko w świecie wiary i moralności.

W Genui na początku pontyfikatu Jana Pawła II miała miejsce scena opisana przez Janusza Poniewierskiego. Do papieża i kard. Giuseppego Siri, który przecież nieomal został następcą piotrowym, podeszła mała dziewczynka. Jan Paweł II ją ucałował, a Siri wyciągnął rękę, by ucałowała pierścień.

Dla Wojtyły było oczywiste, że to wszystko, co czynimy, ma nam pomóc w byciu człowiekiem, a nie tworzeniu dystansu wobec innych. Dlatego na tyle, na ile się dało, łamał skostniałe etykiety. Pamiętam, jak podczas pielgrzymki do Norwegii zauważył, że jednej z tamtejszych pań-notabli upadła torebka. Papież błyskawicznie się schylił i tę torebkę podniósł. Znalazło się to zresztą w centrum przekazów medialnych; nic dziwnego, bo gest ten wiele mówił o osobowości Jana Pawła II.

Ale tytulatura i otoczka – strój, obstawa wiecznie towarzysząca biskupowi – wprowadzają jednak dystans. Kiedy biskup wizytuje parafię, nie ułatwi to wiernym szczerej z nim rozmowy. Bo nagle w normalne życie parafii z pompą wkracza, właśnie, dyplomacja z narzuconą wiernym etykietą.

Kiedyś, rozmawiając z kard. Markiem Ouelletem z Quebecu (dzisiaj prefektem Kongregacji ds. Biskupów), zacząłem od oficjalnych ogólników, a on od razu poprosił, żebym przeszedł do rzeczy. To mi się bardzo spodobało. Pamiętam też opłatek dziennikarski z udziałem kard. Stanisława Dziwisza, kiedy to jedna z dziennikarek telewizyjnych w ostatniej chwili wbiegła ubrana w dżinsy. I od razu do kardynała: że przeprasza, że pociąg spóźniony, że nie miała się gdzie przebrać, a tu taka gala. „Pani redaktor – odpowiedział kardynał – my nie patrzymy na dżinsy, my patrzymy w oczy”. To są takie momenty, w których etykietowe mury kruszeją. To od osób piastujących urzędy zależy, czy ludzie będą się do nich garnąć i stawiać pytania, czy po prostu unikać.

Skądś się jednak wzięło słówko „zbiskupieć”.

W wielu przypadkach nie potrzeba aż zostać biskupem, żeby podobne cechy wychodziły na wierzch... Znam osoby, które mają zwierzchnictwo nad dwoma, trzema innymi – i ci podwładni tę „pieczę” mocno odczuwają, a co dopiero, jeśli wchodziłoby tu w grę szersze grono! Savoir-vivre’u można się nauczyć, etykiety też, ale wychowanie trzeba wynieść z domu. Etykieta staje się śmieszna, jeśli nie ma podbudowy w kulturze osobistej. Jan Paweł II powiedział w UNESCO w 1980 r., że „kultura osobista jest właściwym sposobem istnienia i bytowania człowieka”.

Ale taki np. gest całowania w pierścień jest wyniesiony z monarchii. Jezus niczego podobnego nie oczekiwał od ludzi, a biskup?

Ten gest to okazanie posłuszeństwa i szacunku w wierze, i nic więcej. Dzisiaj widzę zresztą, że wielu hierarchów sobie tego nie życzy; na Zachodzie już się tego praktycznie nie spotyka. To widać przy powitaniu: hierarcha tak podaje dłoń, żeby nie dać sposobności do ucałowania pierścienia.

Kłopotliwe są też tytuły papieskie: Ojciec Święty, Wasza Świątobliwość. Do czego się tu odwołujemy? Do osobistej świętości tego człowieka? Przecież stwierdza się ją dopiero po śmierci.

Ostatnie stulecie wydało wielkich papieży, począwszy od Leona XIII. Takie przewodnictwo w wierze i życiu społecznym – to możliwe impulsy do używania tytułu „Ojciec Święty”.

Więc obecny papież żyje na kredyt świętości poprzedników?

Zawsze jakaś część chwały bądź niechwały – na każdym urzędzie – spada na następcę. Ale oczywiście tylko realizowanie na co dzień świętości spowoduje, że tytuł będzie mówił prawdę. Osobiście mam wielki szacunek do papieży. Ojciec Święty Benedykt XVI zachwyca mnie swoją pokorą, wybitną wiedzą i męstwem.

Z tą niechwałą może być kłopot: przy spotkaniu z abp. Wielgusem utytułuje go Ksiądz „najprzewielebniejszy”, „najczcigodniejszy”?

Unikam tytułomanii. Każdemu człowiekowi oddaję szacunek, więc również biskupowi. Zawsze zwracam się „księże kardynale”, „księże biskupie”, „proszę księdza”.

Schodząc stopień niżej: wśród księży mamy także masę tytulatury – prałaci, infułaci, kanonicy. Skąd się to wzięło i po co?

To pewna forma dowartościowania ludzi w hierarchii kościelnej... W Krakowie infułat (najwyższy wśród prałatów) jest np. przypisany do bazyliki Mariackiej. Tytuł kanonika to z kolei pozostałość poaustriacka: wiąże się z tym, że taki kapłan może użyć np. czerwonej wstążeczki przy ornacie lub mieć czerwone mankiety przy komży.

Czyli kanonik to nie po prostu członek kapituły biskupiej?

Mówi się przykładowo: kanonik kapituły wawelskiej. Jednak w takich kapitułach zasiadają na ogół prałaci.

A jeśli dany ksiądz nie otrzyma choćby najniższego tytułu, nie jest to powód do frustracji?

Kościół w pierwszych wiekach wyszukiwał ludzi wielkiego ducha i serca, i to do nich dobierał stolicę biskupią. To osoba przynosiła chwałę stolicy, a nie odwrotnie. Dlatego więc dzisiaj ci, którzy żadnych tytułów nie uzyskają, nie powinni się tym martwić, bo jeżeli są pewni swoich kompetencji i służą Kościołowi w sposób bezinteresowny – to jest to wszystko, o co w Kościele chodzi. Warto starać się tylko o to – jak mi powtarzał mój zmarły tato – aby urzędów być godnym.

Rozmawiał Tomasz Ponikło

Ks. Robert Nęcek (ur. 1969) jest doktorem teologii, rzecznikiem Archidiecezji Krakowskiej. W maju przeprowadził szkolenia z protokołu dyplomatycznego i zasad savoir-vivre’u, zorganizowane przez Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży.
 

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...