Odsetek pijących nałogowo księży jest taki sam, jak lekarzy czy nauczycieli. Ale kapłaństwo nie jest powodem niczyjego alkoholizmu.
Wstyd
Podobno księdzu trudniej przyznać się do alkoholizmu niż komukolwiek innemu. – Przecież zwykle to ksiądz innym radzi, jak żyć, aby dostać się do nieba. A kiedy sam znajdzie się w kłopotach, trudno mu uznać, że sam sobie nie potrafi pomóc – mówi ksiądz Brząkalik. Dlatego nie dziwi go, że księża tak się wstydzą swojej choroby.
– Chcielibyśmy widzieć księży bez wad i słabości. A to niemożliwe – potwierdza ks. Paweł Rogowski, który prowadzi grupę rozwoju duchowego w Ośrodku Terapii Uzależnień w Instytucie Psychiatrii i Neurologii w Warszawie.
Ksiądz ósmy: – Poszedłem znów do sklepu po wódkę, a sprzedawca złośliwie: „Co, już zabrakło?”. Zrobiło mi się głupio. Potem jeździłem po alkohol do innych miejscowości, gdzie mnie nie znali. W kościele najbardziej bałem się trzęsących rąk. Że nie będę mógł utrzymać kielicha albo rozdać komunii.
Ksiądz dziewiąty: – Szedłem pijany ulicą w swoim rodzinnym miasteczku. Wszyscy już wiedzieli, że jestem alkoholikiem. Spotkała mnie sąsiadka, starsza kobieta. Złożyła ręce i powiedziała: „Coś ty ze sobą zrobił?”. Myślałem, że się pod ziemię zapadnę.
Raz odprawiałem podpity. Plątał mi się język. Zobaczyłem, że ludzie w ławkach szepczą sobie coś na ucho. Pomyślałem, że o mnie gadają. Chciałem, żeby Msza się jak najszybciej skończyła.
Ksiądz dziesiąty: – Był pogrzeb mojego świeckiego sąsiada – zmarł młodo na serce. Nie byłem pijany, ale strasznie leciało ode mnie wódą. Ludzie potem szemrali, że po pijaku prowadziłem pogrzeb. Byłem zaprzyjaźniony z rodziną zmarłego. Do dziś nie mogę się z tego otrząsnąć.
Gdy nie ma już radości
Z książki „Anonimowi Alkoholicy”: „Dla większości ludzi normalnych picie oznacza radość, wiąże się z życiem towarzyskim i pobudza barwną wyobraźnię. Rodzi beztroskę, przyjacielską zażyłość i uczucie, że życie jest piękne. Nie dla nas! Nie takie stany towarzyszą nam w ostatnich dniach intensywnego picia”.
Ksiądz, który wpada w nałóg, dźwiga dodatkowy ciężar: miał prowadzić ludzi do Boga, być ich nauczycielem w wierze, autorytetem moralnym. A tymczasem czuje, że zawiódł wiernych i samego Boga, że sprzeniewierzył się swojemu powołaniu.
– Jeśli ktoś myśli, że to spływa po nas jak woda po kaczce, to się myli – tłumaczy ksiądz Brząkalik. – Niejeden ksiądz z powodu alkoholizmu rzucił sutannę, bo czuł się niegodny bycia kapłanem.
Piekło
Ksiądz pierwszy: – Czasem nocą szedłem do pustego kościoła. Kładłem się krzyżem na zimnej posadzce i modliłem się, żeby Bóg wyzwolił mnie z nałogu. Kiedy umierałem na kacu, pytałem z trwogą: „Boże, co ja teraz zrobię, jak stanę przed Tobą?”. Bałem się, że nie zostanę zbawiony. Dziwiłem się, że modlę się, błagam, a Bóg nie chce mi pomóc. Przecież nie chciałem się upijać.
Ksiądz piąty: – Czułem się coraz gorzej. Przestałem prawie jeść, męczyły mnie rozwolnienia, wymioty. Miałem jakieś zwidy. Bałem się przejść na drugą stronę ulicy. To było piekło. Miałem gdzieś jechać i nie umiałem kupić biletu. Zatraciłem kompletnie umiejętność praktycznego życia.
Zrobiłbym wszystko, żeby to się skończyło. Nawet wyznanie bym zmienił. Kiedy byłem u skraju wytrzymałości, myślałem nawet o samobójstwie. Nie odważyłem się, żeby nie skazać się na wieczne potępienie.
Ksiądz ósmy: – Mieszkałem na plebanii z rodzicami, ale pojechali na Boże Narodzenie do mojej siostry. Cieszyłem się, że będę mógł swobodnie pić. Piłem całe święta i po świętach. Chciałem przestać i nie mogłem. Bałem się, że zapiję się na śmierć. Modliłem się, żeby coś się stało. Na szczęście stało się – wezwał mnie biskup.
Ksiądz dziewiąty: – To nie jest tak, że się nie staram. Chciałbym przestać pić, ale nie mogę. Zapijam przeważnie co pół roku. Raz kupiłem pół litra, ale w domu się rozmyśliłem i nie otworzyłem. Wstawiłem butelkę do lodówki. Trzy dni się męczyłem. Myślałem już, że dam radę. Znowu przegrałem.
Dlaczego ja?
Bohdan Tadeusz Woronowicz w książce „Bez tajemnic – o uzależnieniach i ich leczeniu”: „Dotychczas nie znaleziono jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, dlaczego jedni ludzie piją mniej, a inni więcej, dlaczego jedni stają się alkoholikami, a inni nie, pomimo że piją w podobny sposób”.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.