W powołaniu kapłańskim ukrytych jest wiele różnych dróg do jego realizacji. Wśród nich należy zauważyć tę wyjątkową, jaką jest głoszenie Słowa Bożego. Dokonuje się ono na różne sposoby. Pierwszym podstawowym jest głoszenie Słowa Bożego w świątyni podczas sprawowania sakramentów świętych. Głoszenie i wyjaśnianie go w kazaniach i homiliach. Drugim, równie ważnym, jest katecheza – i temu tematowi chciałbym dziś poświęcić trochę miejsca.
W szkole czy w Kościele?
Co jakiś czas pojawia się w mediach temat, który wraca jak bumerang, dotyczący katechezy i jej obecności w szkole. Czy w świeckiej szkole powinna być nauczana religia katolicka? Czy księża, siostry zakonne i osoby świeckie powinny pojawiać się w szkole i uczyć o Jezusie? Czy z religii powinny być stawiane oceny – tj. oceniana wiara ucznia? I rzecz najważniejsza: jak wiele kosztują lekcje religii skarb państwa!
Tematu religii nie unikniemy. Czy jednak nie powinna ona być nauczana, jak kiedyś, w salkach przy kościele? Moja odpowiedź, jako kapłana uczącego w szkole od siedmiu lat, brzmi: Nie! Nie wystarczy jednak odpowiedzieć tylko: „tak” lub „nie”. Jak każdą odpowiedź, tak i tę trzeba uzasadnić.
Ksiądz w szkole
Ksiądz w szkole wypełnia posłannictwo Pana Jezusa, który w słowach skierowanych do Apostołów powiedział: „Idźcie na cały świat i nauczajcie...”. Ksiądz katecheta, ucząc religii, głosi Ewangelię, wyjaśnia ją i pokazuje, jak przełożyć na swoje życie. Podczas moich lekcji (jak wiemy na każdym poziomie nauczania są dwie godziny religii w tygodniu) na początku pierwszej katechezy zawsze wracam do niedzielnej Ewangelii. Próbuję ją wyjaśnić, ale nie sam, tylko z pomocą moich uczniów, by i oni wypowiedzieli się, jak odczytują, jak rozumieją słowa Jezusa. Wiele od tych młodych ludzi można się dowiedzieć, wiele skorzystać.
W czasie lekcji głosić Ewangelię i uczyć zasad katolickiej wiary... Ktoś powie: No tak, ale czy nie wystarczy tylko chodzić co niedzielę do kościoła, po co jeszcze te lekcje? To pytanie często jest stawiane przez uczniów. Przywołuję wówczas przykład z filmem. Gdy idziemy do kina i oglądamy jakiś film na podstawie książki, to jeśli nas zainteresuje, nierzadko sięgamy po książkę, by dowiedzieć się czegoś więcej o bohaterach i ich życiu. Podobnie jest z katechezą. Pójście do kościoła jest zdarzeniem, które swoje rozwinięcie ma w czasie katechezy. Powiedzmy wprost – powinno mieć rozwinięcie w czasie lekcji religii.
Obecność księdza w szkole jest także dobrą sposobnością do tego, by młodzi zobaczyli, doświadczyli, że duchowni to normalni ludzie, którzy wybrali drogę pójścia za Jezusem i w swoim życiu chcą Go naśladować. To spotkanie młodego człowieka z księdzem katechetą zmienia często podejście młodych do Kościoła. Rozmowa, pytanie o radę, a czasem ciche towarzyszenie w różnych chwilach życia młodego człowieka sprawia, że wielu przekonuje się, że Kościół to wspólnota, rodzina wierzących, do której należą przez chrzest. W moim życiu kapłańskim miałem okazję już błogosławić związki małżeńskie moich uczniów, chrzcić ich dzieci, być przy wielu radosnych chwilach. Wielką radością dla mnie było, gdy młody człowiek poprosił mnie po lekcji o sakrament pokuty i pojednania. Były jednak także trudne chwile związane z życiem szkolnym, gdy w dzień przed maturą mój uczeń, jadąc na motorze, uległ wypadkowi i wskutek odniesionych obrażeń zmarł. Prowadziłem wówczas jego pogrzeb. To chwile trudne i bolesne, które zostają na zawsze w pamięci.
Katechizować, uczyć religii, to więc nie tylko zrobić wykład, przedstawić prawdy katolickiej wiary, ale to także zadanie, by być z ludźmi młodymi, by towarzyszyć im, by służyć pomocą, by być obok i by oni o tym wiedzieli i mieli świadomość, że zawsze mogą przyjść.
Kapłan postawiony w szkole ma także zadanie, by uczyć modlitwy. Co to znaczy? To nie tylko modlić się na początku i na końcu lekcji, ale to zrobić coś więcej. Podpatrując mojego starszego kolegę w kapłaństwie, postanowiłem i ja w swojej szkole założyć SBR – Szkolne Bractwo Różańcowe. Spotykaliśmy się raz w tygodniu w środę na długiej przerwie w sali religijnej i wspólnie odmawialiśmy dziesiątek Różańca świętego, a każdy z członków codziennie przez miesiąc odmawiał swoją „tajemniczkę”. W ten sposób, obok lekcyjnej teorii, była praktyka religii – także w szkole.
Nie tylko w czasie lekcji
Wielką radością dla wszystkich nauczycieli uczących w szkołach średnich jest moment, gdy mury szkoły opuszczają najstarsi – maturzyści. Zanim jednak opuszczą szkołę, to jest jeszcze matura, a wcześniej bal studniówkowy. To wyjątkowy czas, który jest także wyzwaniem dla księdza katechety, by i w tym ważnym momencie życia szkoły być z młodymi, by bawić się z nimi i cieszyć się, że za chwilę wejdą w dorosłość.
Ksiądz ma głosić Chrystusa, głosić Jego słowo w czasie lekcji, ale i poza nią. Ma głosić uczniom, ale też... nauczycielom. Pytałem: Czy ksiądz jest potrzebny w szkole? – odpowiem: Potrzebny i jak się okazuje, w moim krótkim doświadczeniu pracy w oświacie, potrzebny nie tylko uczniom, ale i nauczycielom. Mogę powiedzieć, że w czasie mojej pracy odbyłem wiele rozmów na tematy wiary i Kościoła z nauczycielami. Była także okazja, by spowiadać ich i jednać z Panem Bogiem. Zdarzyło się także towarzyszyć im w ich uroczystościach rodzinnych (śluby, chrzty, pogrzeby, rocznice).
Tak więc mogę śmiało powtórzyć, że ksiądz jest potrzebny w szkole. Gdyby go nie było, być może wielu nie zebrałoby się na odwagę, by zapytać o to czy o tamto. Być może nie zmieniliby swojego nastawienia do wiary i Kościoła, być może nie pogłębiliby swojej wiary.
Wielu kapłanów mówi, że praca w szkole nie jest łatwa – tak, to prawda. Dla wielu kapłanów szkoła równa się krzyż – zgadzam się. Jednak przez nasze głoszenie, kapłańską posługę, możemy niejedną duszę uratować i przyczynić się do jej zbawienia. Każdy kapłan ma być narzędziem w Bożych rękach i powinien pozwolić Bogu posługiwać się sobą w swoim życiu.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.