By spotkać się z działającym w ludzkim życiu Bogiem, potrzebna jest zdolność dostrzegania sercem. Ona pozwala zobaczyć to, czego nie uchwyci żadne pyszne oko ani wyniosły ludzki umysł. Zdolność widzenia sercem dana jest nam poprzez dar umiejętności, nazywany niekiedy darem wiedzy.
Dar umiejętności umożliwia człowiekowi dostrzeganie tego wszystkiego, czego nie uchwycą jego fizyczne oczy ani rozum nie odkryje o własnych siłach.
Innymi słowy pomaga dostrzec i zrozumieć związki istniejące pomiędzy rzeczami stworzonymi a misją, jaką Bóg wyznaczył im na etapie tego przemijającego świata. Św. Paweł stwierdza, że człowiek zmysłowy, czyli taki, który żyjąc bez Boga pozbawia się pochodzącego od Niego światła, nie posiada w sobie mądrości potrzebnej do zrozumienia Bożych dzieł. Jego serce i umysł są ślepe, nie mogą dostrzec pouczeń, jakie Stwórca skrył w wydarzeniach, osobach, tworach świata przyrody. Ten rodzaj duchowej ślepoty zamyka go na wielkie i ponadczasowe sprawy ukryte w rzeczach prostych, przybranych w płaszcz codzienności, na to wszystko, co w Piśmie św. nazwane zostało „głupstwem w oczach świata”.
By spotkać się z działającym w ludzkim życiu Bogiem, potrzebna jest zdolność dostrzegania sercem. Ona pozwala zobaczyć to, czego nie uchwyci żadne pyszne oko ani wyniosły ludzki umysł. Zdolność widzenia sercem dana jest nam poprzez dar umiejętności, nazywany niekiedy darem wiedzy. Św. Antoni pocieszał pewnego razu niewidomego chłopca, mówiąc mu: „Mój drogi, ty wprawdzie nie masz takich zdrowych oczu jak inni ludzie. Nie masz takich, jakie mają kury i gęsi; nie masz nawet takich, jakie mają muchy i komary. Ale za to masz takie oczy, jakie mają aniołowie – oczy, którymi można oglądać samego Boga i Jego świętość”. Chłopiec ten, gdy dorósł, stał się jednym z wybitnych chrześcijańskich ojców pustyni IV w., a nazywano go Dydymem Niewidomym.
Dar umiejętności umożliwia człowiekowi dostrzeganie tego wszystkiego, czego nie uchwycą jego fizyczne oczy ani rozum nie odkryje o własnych siłach. Innymi słowy pomaga dostrzec i zrozumieć związki istniejące pomiędzy rzeczami stworzonymi a misją, jaką Bóg wyznaczył im na etapie tego przemijającego świata. Ukazuje niewystarczalność i nietrwałość stworzeń, które nigdy nie będą zdolne nasycić całkowicie ludzkiego serca. Chroni przed przecenianiem tego, co człowiek posiada, i tego, co wie. Uczy widzieć wokół realnie istniejące piękno, doświadczać miłości i obdarzać nią wszystkich wokół. Duch umiejętności prowadzi też człowieka do szczerego żalu, gdy dostrzeże, że koncentrując się na tym, co stworzone, odwrócił się od Chrystusa i Jego spraw
Co to znaczy: patrzyć oczami serca dzięki darowi umiejętności? To zobaczyć w rzeczach, wydarzeniach i osobach wypełniających ludzkie otoczenie coś więcej niż tylko rzeczy, wydarzenia i osoby. Przypatrzmy się różnym przykładom.
Bł. Maria od Jezusa Ukrzyżowanego, karmelitańska mistyczka, tocząc w sercu walkę z szatanem, posiłkowała się światem przyrody, by w czasie powtarzających się prób wiary powtarzać kusicielowi: „Kusisz mnie przeciw wierze? Bóg jest ze mną i niczego się nie lękam. Kusisz, że nie ma Boga? Idę do ogrodu patrzeć na wszelkie stworzenie; widzę jak małe drzewa stają się wielkimi i to powiększa mą wiarę. Kusisz mnie przeciw Kościołowi świętemu? Schodzę ponownie do ogrodu; biorę owoc i otwieram go; w owocu znajduję ziarno; idę do kościoła i tam, w tabernakulum, znajduję Eucharystię. Kusisz mnie przeciw miłości bliźniego? W ogrodzie widzę zwierzynę pasącą się spokojnie. Kusisz mnie przeciw spowiedzi świętej? W konfesjonale nie widzę człowieka, spowiadam się Jezusowi”. Takie wyznanie można uczynić tylko pod wpływem darów Ducha Świętego. Rozum ludzki o własnych siłach nigdy do czegoś takiego nie dojdzie.
Zobaczmy, jak widzi cierpienia, na które składają się codzienne zmagania, św. Faustyna Kowalska: „Jezu, dziękuję Ci za codzienne drobne krzyżyki, za przeciwności w moich zamiarach, za trud życia wspólnego, za złe tłumaczenie intencji, za poniżanie przez innych, za cierpkie obchodzenie się z nami, za posądzenia niewinne, za słabe zdrowie i wyczerpane siły, za zaparcie się własnej woli, za wyniszczenie swego ja, za nieuznanie w niczym, za pokrzyżowanie wszystkich planów. Dziękuję ci, Jezu, za cierpienia wewnętrzne, za oschłości ducha, za trwogi, lęki i niepewności, za ciemność i gęsty mrok wewnętrzny, za pokusy i różne doświadczenia, za udręki, które wypowiedzieć trudno, a zwłaszcza za te, w których nas nikt nie zrozumie, za godzinę śmierci, za ciężkość walki w niej, za całą jej gorycz. Dziękuję ci, Jezu, któryś wpierw wypił ten kielich goryczy, nim mnie, złagodzony, podałeś”. Zobaczmy, jak o cierpieniu wypowiada się inna karmelitanka bosa, św. Teresa od Jezusa z Los Andes: „Cierpienie podoba mi się dlatego, że dusze kształtują się w tyglu cierpienia. I dlatego Jezus daje ten dar, tak miły Jemu, duszom, które najbardziej kocha”. Takie wyznania można uczynić tylko pod wpływem darów Ducha Świętego. Rozum ludzki o własnych siłach nigdy nie odkryje tak wielkiej tajemnicy cierpienia, a serce nigdy nie będzie w stanie podziękować za nie.
Św. Tomasz tak pisał o darze umiejętności: „Jego właściwością jest nadawanie poprawności sądu odnoszącego się do stworzeń. Kto nie posiada zdolności poprawnego sądzenia stworzeń, myśli, że w nich znajduje się szczęście wieczne”. Dar umiejętności ma więc do spełnienia podwójne zadania. Po pierwsze umożliwia sercu i rozumowi skupienie się na prawdziwym celu życia, którym nie jest gromadzenie doczesnych dóbr materialnych, lecz dobro najwyższe, czyli sam Bóg. Po drugie pomaga właściwie oceniać i wypowiadać się o stworzeniach, osobach, wydarzeniach, by przez niewłaściwe ich rozumienie nie stały się pułapką dla ludzkiego serca.
Bez tego daru bł. Maria od Jezusa Ukrzyżowanego, patrząc na rosnące drzewa i pestki owocu, nigdy nie zbliżyłaby się do tajemnicy wiary i Kościoła. Dla św. Faustyny i św. Teresy od Jezusa z Los Andes cierpienia oznaczałyby tylko formy moralnego, fizycznego czy psychicznego bólu. Nigdy nie stałyby się darem, wyróżnieniem, znakiem, którym Jezus naznacza szczególnie umiłowanych. Bez daru umiejętności św. Paweł nie byłby w stanie dostrzec w swoich prześladowcach Bożych narzędzi, za pomocą których Pan doskonalił jego serce. Widziałby w nich jedynie złych ludzi zadających cierpienia językiem czy swoim przewrotnym postępowaniem.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.