Ewangelia według św. Mateusza, która nam towarzyszy w bieżącym roku liturgicznym, została nazwana „Ewangelią katechety” albo „Ewangelią Kościoła”. Aby zrozumieć i odkryć jej charakter dydaktyczno-katechetyczny, trzeba koniecznie wiedzieć najpierw o związkach Ewangelii Mateusza z dziedzictwem judaizmu.
Papieska Komisja Biblijna w dokumencie „Naród żydowski i jego Święte Pisma w Biblii chrześcijańskiej”, słusznie zauważyła, że stosunki między Ewangelią Mateusza a światem żydowskim są bardzo bliskie. Wiele szczegółów wskazuje na wielką znajomość Pism, tradycji i mentalności środowiska żydowskiego. Rzeczywiście żadna Ewangelia nie jest tak semicka i tak związana ze środowiskiem palestyńskim, jak Ewangelia św. Mateusza, ale też i żadna inna Ewangelia nie jest tak autentycznym świadectwem organizowania się i życia pierwotnej wspólnoty judeochrześcijańskiej, wyrazem potrzeb i problemów, odbiciem teologii powstającego Kościoła.
Czas jej kompozycji był długi, lecz gdy osiągnęła swoją ostateczną formę, apostoła Pawła już nie było; Tytus już zniszczył Jerozolimę, świątynia była zburzona. Centrum żydowskiego życia się przemieściło: Jerozolima przestała być siedzibą sanhedrynu. Rabin Yohannan ben Zakkai odnowił go w Jabne, na nizinie nadmorskiej. Uczeni w Piśmie, faryzeusze stali się od tej pory jedynymi przywódcami Judaizmu. Grupa ta, ponieważ była bez kapłaństwa, bez świątyni, bez państwa, stała się bardziej bliska grupie judeochrześcijan, lecz mimo lub z tego powodu, rozłam pomiędzy jedną i drugą stał się poważniejszy. Ewangelia mateuszowa jest świadectwem tego, że rodzący się Kościół, wyzwolił się z ciasnego myślenia narodowego, odłączył się od synagogi, od społeczności żydowskiej i stał się autonomicznie chrześcijańskim, przy czym utrzymywał ciągłość ze Starym Testamentem i z dziedzictwem judaizmu.
Żydowskie pochodzenie autora wydaje się być potwierdzone przez takie fakty, jak: pozytywne spojrzenie na Prawo starego przymierza; charakterystyczne dla tej Ewangelii tzw. formuły wypełnienia znamionujące, że autor postrzega opowiadane przez siebie wydarzenia jako wypełnienie oczekiwań mesjańskich; wyraźna preferencja próbująca ograniczyć zadania misyjne do ewangelizacji Izraela, które dopiero w ostatnim rozdziale znamionuje wyraźne otwarcie się na uniwersalizm; wspólnota mateuszowa zachowuje jeszcze szabat i żyje w kontakcie z gminą żydowską, choć wyraźne są już znaki pogłębiającego się podziału. Przyglądnijmy się więc, w kontekście Ewangelii Mateusza, relacji wiary chrześcijańskiej do dziedzictwa judaizmu.
Od dawna egzegeci odnotowali refren wyznaczający swoisty rytm Ewangelii Mateusza: „Gdy Jezus dokończył tych mów” (7,28; 11,1; 13,53; 19,1; 26,1). Refren ten powszechnie jest uważany za element strukturalny i pozwala podzielić Ewangelię na pięć części. Stąd wielu opowiada się za tym, że Mateusz chciał rzeczywiście świadomie zbudować swą Ewangelię w oparciu o pięć mów Jezusa. A jeśli tak, to jego zamiarem byłoby przedstawienie jej jako nowej Tory, nowego Pięcioksięgu, zawierającego Prawo, obowiązujące w Nowym Testamencie. Analiza literacka Ewangelii wykazała ścisły związek autora ze Starym Testamentem i judaizmem. Głównym celem Mateusza nie było wykazanie, że Jezus jest drugim Mojżeszem, czy też drugim Jozuem, lecz Mesjaszem, Synem Bożym i że na Nim wypełniło się Pismo. Mateusz jednak opowiadanie o Jezusie ściśle podporządkował typologii, wybrał z życia Jezusa to, co Go łączyło z Mojżeszem, z Wyjściem, a także z podbojem Ziemi Obiecanej. Dzieło dokonane przez Jezusa jest dziełem drugiego Mojżesza rozpoczynającym nowe i wieczne przymierze.
Kompozycja Ewangelii Mateusza ma związek z koncepcją historii zbawienia. Świadczy o tym fakt włączenia opowiadania o życiu Jezusa między genealogię rozpoczynającą się od Abrahama – ojca ludu wybranego – a wzmiankę o końcu świata w nakazie misyjnym. Jezus staje się w ten sposób „centrum i wypełnieniem historii zbawienia”. Mateusz, wiążąc ściśle Kościół z ludem Bożym Starego Testamentu, ukazuje wielki i bolesny dramat dziejów zbawienia, polegający na przejściu królestwa niebieskiego z ludu Starego Przymierza na nowy lud Boży – Kościół. Sprawia to ścisłe powiązanie opowiadania o życiu Jezusa z tekstami Starego Testamentu.
Mateusz pisał swoją Ewangelię dla wywodzących się z judaizmu. Musiał więc brać pod uwagę ich formację i ich nadzieję mesjańską. Lepiej niż Marek i Łukasz znał środowisko, w którym żył Jezus. Aby tego dowieść, wystarczy przeanalizować używane przez niego słownictwo i ukazywane tendencje teologiczne. Dwie tendencje w sposób szczególny przenikały życie „Kościoła Mateusza”: tendencja apologetyczno-polemiczna, wyrażająca się zwłaszcza w rozprawie z judaizmem oraz tendencja pouczająco-dydaktyczna, charakteryzująca się szczególnymi wpływami Starego Testamentu. Ewangelista powołuje się na tytuły Jezusa, na fakty z Jego życia i proroctwa Starego Testamentu i na tej podstawie stwierdza, że Jezus z Nazaretu jest oczekiwanym Mesjaszem i Synem Dawida realizującym w pełni proroctwa. Usiłuje zatem wykazać, że Jezus przyszedł nie po to, aby odrzucić Stary Testament, lecz aby go wypełnić. Tak więc na kompozycję Ewangelii Mateusza miały wpływ dwa zasadnicze fakty: zerwanie Kościoła z judaizmem oraz problemy, jakie wyłoniły się wewnątrz wspólnoty popaschalnej Mateusza. Dlatego w Ewangelii Mateusza dostrzec można liczne elementy antyjudaistyczne, jakie wskazują, że została ona zredagowana w środowisku pochodzenia judejskiego, które zerwało oficjalnie z synagogą.
Charakter dydaktyczno-katechetyczny jest obecny w całej Ewangelii, choć w sposób wyjątkowy odkrywamy go w tzw. Kazaniu na Górze (Mt 5-7) oraz w Mowie w przypowieściach (Mt 13).
Kazanie na Górze (Mt 5-7) jest pierwszą z pięciu wielkich mów Jezusa przytoczonych przez Mateusza. Mowa ta stanowi literackie i teologiczne arcydzieło Ewangelisty Mateusza. Jej artystyczna kompozycja oraz głęboka i nowatorska treść czynią z niej dokument o wyjątkowym uroku po wszystkie czasy, nie tylko dla chrześcijanina, lecz także dla tego, kto nie uważa się za ucznia Chrystusa, jak na przykład dla Mahatmy Gandhiego, który wiele razy potwierdzał wpływ tego przemówienia Jezusa na swoje życie. Kazanie na Górze to pierwszy duży zbiór sentencji. Określa się go jako statut lub wielką kartę tożsamości, którą Jezus powierzył swojej wspólnocie. Starożytne prawo wyznaczało normy i było wiążące dla ludu Izraela, a słowa te miały być tym samym dla nowej wspólnoty. Słowo głoszone przez Jezusa nie jest zbiorem nakazów, ale radykalnie nową koncepcją zachowania wobec Boga, siebie i innych. Niektóre wymagania, choć mają realistyczną treść, to jednak są odbiciem ekspresyjnego stylu orientalnego, dostarczającego bogatych wrażeń, który musi być należycie zrozumiany, by nie wypaczyć sensu wypowiedzi. Jednocześnie trzeba to przesłanie poważnie rozważyć, by nie zmniejszyła się wartość zawartych w nim wymagań. Niedozwolone są ulgi czy uniki.
Ewangelista Mateusz dokładnie określa miejsce, w którym Jezus wygłasza swoją mowę; wychodzi On na „górę”. Stąd wzięło się określenie Kazanie na Górze. Nawiązanie do góry jest subtelną aluzją do analogicznej sytuacji, w której Mojżesz ogłosił dekalog na górze Synaj. Św. Mateusz upatrywałby w Jezusie nowego Mojżesza, który ogłasza nowe prawo. Fakt, że Jezus siedzi, nadaje podniosły charakter i powagę scenie oraz temu, co zostaje zaproponowane: to postawa autorytetu decyduje o ustanowieniu prawa. Wokół Niego znajdują się Jego uczniowie i tłumy. Jezus mówił do wszystkich i uważał, że Jego słowa są do zrealizowania: On pierwszy wprowadził je w życie.
Słowa Jezusa układają się w krótkie i osobne zdania albo w nieco dłuższe wypowiedzi. Jezus zaczyna to przemówienie nie od abstrakcyjnych pojęć i teoretycznych rozważań, nie od niewzruszonych definicji lub nienaruszalnych norm, ale językiem piękna, serią błogosławieństw, czyli życzeniami szczęścia. One nie zakreślają granicy nieodzownego minimum, ale kreślą ideał możliwego maksimum. W błogosławieństwach nie definiuje się tego, co jest słuszne i obowiązujące, ale to, co podoba się Panu, co stanowi radość Boga i szczęście człowieka. Nie chwali się tam cnót abstrakcyjnych, ale gratuluje się osobom: ubogim, smutnym itd. Nie mamy przed sobą wykazu przepisów lub przykazań, ale propozycję wzoru świętości.
Gatunek literacki błogosławieństw jest bardzo rozpowszechniony w Biblii. Uczeni w Piśmie i prorocy Izraela często przekazują swoje wyrocznie, używając tego środka stylistycznego. Błogosławieństwo obecne jest w Starym Testamencie, gdzie za szczęśliwych uważają się ludzie żyjący według zasad dyktowanych przez mądrość (por. Syr 25,7-10). W Psalmach głosi się, że człowiekiem błogosławionym jest ten, który boi się (czyli kocha) Pana, okazując tę miłość wypełnianiem woli Bożej wyrażonej w Jego prawie (por. Ps 1,1; 128,1).
Błogosławieństwa nie przedstawiają ośmiu grup osób, a tym mniej ośmiu rekwizytów potrzebnych, aby wejść do królestwa niebieskiego, lecz raczej przedstawiają w ośmiu aspektach piękno osób, które idą za Jezusem, a tym samym żyją ewangelicznym obywatelstwem w intymnym przymierzu z Bogiem. Z błogosławieństw tych wyłania się nade wszystko oblicze Jezusa, wzór świętości dla każdego chrześcijanina.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.