Wszystko to, co banalne, płytkie i tuczące w papieskich kremówkach, mamy szansę zrzucić i odrobić duchowo na szlakach turystycznych Jana Pawła II.
W tym przypadku ryzyko banalizacji postaci i nauczania papieża Polaka właściwie nie występuje. Można, rzecz jasna, pozostać przy zachwycie nad papieskim „pilnujcie mi tych szlaków” i nic poza tym, ale w dziewięciu na dziesięć przypadków ciekawość popchnie nas do zadania pytania: no dobrze, ale właściwie dlaczego mamy ich pilnować? Stąd zaś już tylko krok do wejścia w niezwykle bogaty świat duchowych przeżyć śladami Wojtyłowych wędrówek turystycznych.
Duchowe szlaki
Same wrażenia krajoznawcze i atrakcje wizualne to stanowczo zbyt mało i zbyt prosto, aby opisać fenomen papieskich szlaków. Piękno krajobrazu i groźny majestat gór mają bowiem swoje drugie, o wiele ważniejsze znaczenie: człowiek, który staje oko w oko z potęgą tatrzańskiej skały czy rozłożystością i soczystością gorczańskich łąk, jest bardziej skłonny do metafizycznych doznań. Otwiera swoją duszę. W takich miejscach łatwiej o wyciszenie, modlitwę i kontemplację. Nie bez powodu Karol Wojtyła powtarzał często, że w górach jak nigdzie indziej odczuwa się boski zamysł, boską wszechmoc i boską mądrość. Bo góry bez wątpienia zbliżają do Boga, stając się katalizatorem duchowych przeżyć i bodźcem do wewnętrznej pracy nad samym sobą. Tak pojmowane duszpasterstwo turystyczne staje się więc najcudowniejszym pod słońcem rodzajem permanentnych rekolekcji. Tutaj każdy znajdzie coś dla siebie. Dla jednych najmocniejszym bodźcem będzie wędrówka ostrą jak kosa tatrzańską granią, inny odnajdzie początek swojej duchowej nitki na wyboistej, pagórkowatej kalwaryjskiej dróżce. Tej samej, po której tyle razy chodził przyszły papież.
I to wszystko jest dosłownie na wyciągnięcie ręki. Wystarczy para mocnych i wygodnych butów, solidna porcja jedzenia na trudy górskiej wędrówki, zapas wiedzy o planowanej marszrucie i otwartość na piękno przyrody. Tak wyposażeni możemy śmiało wyruszać na papieskie szlaki.
Śladami „Wujka”
Owo papieskie „pilnujcie mi tych szlaków” zrodziło się tak naprawdę z inicjatywy kilku fascynatów wędrówek Wojtyłowymi śladami. Niektóre z tych dróg powstawały spontanicznie i dziś trudno już dojść do tego, kto i kiedy pierwszy zaczął utrwalać i znaczyć tamte miejsca. Tak było choćby w przypadku najsłynniejszego chyba papieskiego szlaku w Dolinie Jarząbczej. Szyszki, kamienie, krzyże z patyków – tak wyglądała pierwsza wyznaczona przez turystów droga dnem tej pięknej tatrzańskiej doliny.
Większość szlaków nie powstała jednak z przypadku, ale jako rezultat wysiłków pasjonatów z Fundacji Szlaki Papieskie, na czele z jej pomysłodawczynią, Urszulą Własiuk. To oni z iście benedyktyńską wytrwałością śledzą listy, zapiski, dzienniki Karola Wojtyły, wyszukując w nich wszystkich miejsc, które znajdowały się na trasach wędrówek wytrawnego turysty „Wujka”. Najpierw były to działania na poły formalne w ramach Społecznego Komitetu Organizacyjnego Szlaków Papieskich. Sama fundacja rozpoczęła oficjalnie działalność w roku 2004, jako odpowiedź na wielokrotnie powtarzane papieskie prośby – poczynając od wspomnianych na wstępie słów wypowiedzianych w roku 1979 w Nowym Targu, aż po zdanie z 2002 r.: „Oznaczcie mi te ścieżki...”.
Od początku fundacja działa pod honorowym patronatem kard. Stanisława Dziwisza, wieloletniego towarzysza turystycznych wypraw Ojca Świętego. Jej działalność wykracza jednak znacznie poza znakowanie nowych szlaków. Troską fundacji jest utrwalanie – przez Szlaki Papieskie – pamięci o Janie Pawle II i ponadczasowych treści jego nauczania.
Co roku najważniejszym spotkaniem organizowanym przez fundację jest Msza św. przy Szałasowym Ołtarzu na Hali Turbacz w Gorcach, odprawiana o godz. 12 w trzecią niedzielę września na zakończenie kolejnego sezonu turystycznego na Szlakach Papieskich. Przybywa na nią coraz więcej ludzi.
Pieszo, rowerem, kajakiem
Od czasu zawiązania fundacji powstały dziesiątki nowych szlaków oznaczonych zawsze tym samym symbolem: żółtym krzyżykiem wspartym na trójkącie, który symbolizuje górę świętości. Taki znaczek i charakterystyczne błękitne mapy poglądowe spotkamy we wszystkich pasmach górskich w Polsce. To najlepszy dowód na to, jak wytrawnym turystą był Karol Wojtyła.
Owa gęsta sieć szlaków pozwala na dowolne konstruowanie wypraw – od krótkich dwu-, trzygodzinnych wypadów, po wielodniowe, rozbudowane eskapady. Wiele osób tradycyjnie wędruje śladami papieskiej wycieczki z 1983 r. Podczas II pielgrzymki do Polski Ojciec Święty pokonał wówczas trasę z Doliny Chochołowskiej do Doliny Jarząbczej. Turystów niezmiennie przyciąga piękno i niepowtarzalna atmosfera tego miejsca, udzielająca się wędrującym. Nawet w sezonie, kiedy na tatrzańskich szlakach bywa tłoczno niczym na warszawskim Nowym Świecie, w odnodze rozległej Doliny Chochołowskiej, oddalonej od centrum Zakopanego, jest spokojnie i cicho.
Wśród papieskich dróg bez trudu znajdziemy jednak także miejsca niemal zupełnie pozbawione tłumów. Tak jest choćby na malowniczym Szlaku Papieskim w Beskidzie Wyspowym, rozpoczynającym się w Parku Zdrojowym w Rabce- -Zdroju i wiodącym wzniesieniami okalającymi kotlinę, w której leży Mszana Dolna: przez Luboń Wielki, Lubogoszcz, Śnieżnicę, Ćwilin, do Kasiny Wielkiej. Większość szlaków łączy się ze sobą, co wydłuża znacznie zasięg wędrowania Wojtyłowymi śladami. Tak jest np. w przypadku wędrówki Szlakiem Papieskim w Beskidzie Sądeckim, którym płynnie możemy przejść na Szlak Papieski w Gorcach. Bardzo intensywne wędrówki papieskimi śladami oferują także Sudety. Ciekawy jest Szlak Papieski od Gór Stołowych po Śnieżnik, prowadzący przez Kotlinę Kłodzką, natomiast sąsiednią Kotlinę Jeleniogórską przecina Papieski Szlak Rowerowy. Piękną pamiątką turystycznych upodobań przyszłego papieża są również Papieskie Szlaki Kajakowe, np. na Kanale Augustowskim czy w okolicach Złocieńca. A dla osób, które niekoniecznie przepadają za górskimi wędrówkami, pozostają zawsze spacery Ścieżkami Jana Pawła II, pozwalające poznać jego ukochane miasto, Kraków.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.