Od wieków przed każdą szkołą stoi dylemat: kształcić czy wychowywać? Na pierwszy rzut oka jest to pytanie retoryczne, a odpowiedź nie należy do kategorii: albo- albo. Kształcenie i wychowanie stanowią dwa podstawowe filary, dwa główne cele szkoły. Dylemat zaczyna się jednak w położonych akcentach. Z założenia szkoła wydaje się istnieć po to, żeby uczyć, przekazywać wiedzę, promować do następnego stopnia kształcenia, przygotować do osiągania dyplomów i kwalifikacji. Wychowanie sięga poza obszar wiedzy, a bardziej dotyczy sprawności, postaw i wartości.
Zamieszanie w filozofii wychowania
Na szczęście mamy chyba już za sobą modne poglądy naturalistów i antypedagogów, którzy próbowali wmówić, że wychowanie jest niepotrzebne[4]. Według ich filozofii człowiek jest z natury dobry, a cała sztuka wychowania powinna polegać na nie przeszkadzaniu tej naturze we własnym rozwoju. Rodzice czy nauczyciele powinni zapewnić dzieciom dobre warunki rozwoju, a natura sama sprawi, że wyrosną z nich dobrzy ludzie. W modnej przez chwilę antypedagogice, mówiono wprost, że wychowanie to swego rodzaju „mord na młodym człowieku”. Powinno mu się jedynie towarzyszyć w rozwoju i nie krępować żadnymi normami czy zasadami wychowania. Pochodną takiego myślenia jest realizowanie haseł oddania dziecku zupełnej swobody w kształtowaniu siebie, zapewnienie mu bezstresowego rozwoju, skoncentrowanie się na jego potrzebach i maksymalne ich zaspokajanie, wyraźne przejście od aksjocentryzmu w stronę radykalnego pajdocentryzmu. Tego typu poglądy mocno ostudziły odwagę wychowania, odwagę wymagania od dzieci określonych postaw, norm zachowania czy sprawności. Przeniosły się też akcenty z wychowania społecznego, z wychowania typu „być dla drugich” w stronę wychowania indywidualistycznego, gdzie potrzeby dziecka stają się zdecydowanie ważniejsze niż dobro wspólne.
Kościół katolicki w swojej doktrynie o wychowaniu wyraźnie przestrzegał przed tego typu założeniami pedagogicznymi. W encyklice o wychowaniu chrześcijańskim Divini illius magistri , papież Pius XI podkreślał, że podmiotem każdego wychowania jest cały człowiek, upadły, ale odkupiony[5]. Słabość i grzeszność człowieka zakładają potrzebę i odwagę wychowania, aby człowieka skierować ku obiektywnemu dobru.
Wydaje się więc, że lęk przed wychowaniem w szkole może wynikać również ze wspomnianego zamieszania w filozofii wychowania, z pewnej mody na odejście od wychowywania.
Ucieczka od celów w stronę metod
Kolejnym źródłem zaniedbania wychowania w szkole może być przesunięcie akcentów z celów wychowawczych w stronę metod nauczania i wychowania. Ma to szczególne znaczenie w zakresie wychowania, gdyż ono opiera się zawsze na jakiś ideałach i wartościach, które stanowią dla niego kierunek działania. Współczesny nauczyciel podnosi swoje umiejętności z zakresie metodyki, a coraz mniej myśli o celach swojej działalności. Tymczasem każde ludzkie działanie rozpoczyna się od jasnego sformułowania celów. Można dziś znaleźć wiele ciekawych propozycji z zakresu dydaktyki, warsztatów nowoczesnego nauczania i zastosowania metod aktywizujących, znika natomiast dyskurs o ideałach wychowawczych. Przypomina to czasem obraz młodego człowieka, który staje przed okienkiem kasy biletowej i prosi o bilet na pociąg ekspresowy i to w wagonie pierwszej klasy, ale nie bardzo zna cel swojej podróży. Działalność wielu szkół skupiona jest na sprawnym działaniu organizacyjnym i metodycznym, przy jednoczesnym braku jasnego określenia celów wychowawczych. Nie znaczy to, że metody są nieważne, ale one muszą służyć realizacji konkretnych celów
Pluralizm poglądów i relatywizm wartości
Zostało już wspomniane wyżej, że wychowanie opiera się na określonych wartościach i poglądach. Kształcenie jest przekazywaniem określonej wiedzy, często sprowadzonej do określonej dawki informacji. Nauczyciel, który podejmuje ambitny plan wychowania może zderzyć się z zamieszaniem w sferze poglądów i wartości[6]. To zamieszanie wynika z olbrzymiego pluralizmu poglądów przy jednoczesnym relatywizmie wartości. Dzisiejszy świat proponuje bardzo szeroką gamę poglądów na świat, a obiektywne niegdyś wartości i normy społeczne są bardzo różnie oceniane przez określone środowiska społeczne czy polityczne. Istnieją diametralne różnice choćby w poglądach na takie sprawy jak wychowanie prorodzinne, wychowanie seksualne, wychowanie społeczne i obywatelskie. Ten pluralizm poglądów dotyczy też wychowania religijnego, które przez jednych postrzegane jest jako coś normalnego, a przez innych, jako zbyteczne działanie. W tym świecie zamieszania wokół wartości mają kłopoty nie tylko uczniowie, ale pewnie też i sami nauczyciele. Mówi się, że reakcją młodych na pluralizm i relatywizm jest często ucieczka od życia według wartości (narkomania, alkoholizm, prostytucja). Skoro trudno jest dziś jednoznacznie ocenić co jest prawdą, stąd wielu młodych ludzi przestaje poszukiwać prawdy. Również w postawie nauczyciela może pojawić się swego rodzaju dezercja wobec wychowania do wartości. Skoro wartości są względne i zupełnie inaczej postrzegane na przykład przez określone grupy rodziców, czy określone grupy ideologiczne wpływające na szkołę, może się zrodzić w nauczycielu postawa unikania wychowania do wartości.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.