Od wieków przed każdą szkołą stoi dylemat: kształcić czy wychowywać? Na pierwszy rzut oka jest to pytanie retoryczne, a odpowiedź nie należy do kategorii: albo- albo. Kształcenie i wychowanie stanowią dwa podstawowe filary, dwa główne cele szkoły. Dylemat zaczyna się jednak w położonych akcentach. Z założenia szkoła wydaje się istnieć po to, żeby uczyć, przekazywać wiedzę, promować do następnego stopnia kształcenia, przygotować do osiągania dyplomów i kwalifikacji. Wychowanie sięga poza obszar wiedzy, a bardziej dotyczy sprawności, postaw i wartości.
Refleksje na temat wychowawczej misji współczesnej szkoły
Nazwa szkoła wzięła swój początek od greckiego słowa schole[1], które w swoim pierwotnym znaczeniu określało miejsce spokoju, wolności, tajemniczego uroku. Gdyby dziś zapytać dzieci i młodzież, czy szkoła kojarzy im się z tymi doświadczeniami, zapewne odpowiedź byłaby inna. Pewnie i sami nauczyciele nie nazwaliby swojego miejsca pracy miejscem spokoju i wyjątkowego uroku. Nie chodzi jednak o to, aby w szkole szukać jedynie przyjemnych odczuć, ale o to, czy dzisiejsza szkoła spełnia swoje podstawowe funkcje do których bez wątpienia należy wychowanie.
Założone funkcje szkoły
Przed każdą szkołą stoi mnóstwo odpowiedzialnych zadań w zakresie przygotowania przyszłych pokoleń do wzięcia odpowiedzialności za przyszłość cywilizacji. Trudno nam przewidzieć jak będzie wyglądała przyszłość od strony technicznej, kulturowej, materialnej. Jedno jest pewne, że będzie ona w głównej mierze taka, jaką tworzyć ją będą ludzie, którzy dziś uczęszczają do szkoły. Od lat więc szkoła jest miejscem zainteresowania wszystkich tych, którzy według swoich własnych poglądów i opcji pragną budować przyszłość[2]. Właściwe wypełnienie przez szkołę swoich funkcji ma olbrzymie znaczenie dla naszej przyszłości.
Kształcić czy wychowywać?
Od wieków przed każdą szkołą stoi dylemat: kształcić czy wychowywać? Na pierwszy rzut oka jest to pytanie retoryczne, a odpowiedź nie należy do kategorii: albo- albo. Kształcenie i wychowanie stanowią dwa podstawowe filary, dwa główne cele szkoły. Dylemat zaczyna się jednak w położonych akcentach. Z założenia szkoła wydaje się istnieć po to, żeby uczyć, przekazywać wiedzę, promować do następnego stopnia kształcenia, przygotować do osiągania dyplomów i kwalifikacji. Wychowanie sięga poza obszar wiedzy, a bardziej dotyczy sprawności, postaw i wartości. Nawet jeśli podkreśla się wychowawczą rolę szkoły, to często wychowanie wydaje się być nieco przyklejone do dydaktyki, jest niekiedy traktowane tak „przy okazji”.
W różny sposób próbowano przezwyciężać tę różnicę rozłożenia akcentów. W ostatnim czasie w Polsce zrezygnowano na przykład z mówienia o oświacie i wychowaniu zastępując te dwa określenia jednym słowem edukacja. Mieliśmy dawniej Ministerstwo Oświaty i Wychowania, mamy dziś Ministerstwo Edukacji Narodowej. Mieliśmy dawniej wychowanie plastyczne, muzyczne, wychowanie początkowe, wychowanie obywatelskie; dziś mamy edukację artystyczną, wiedzę o społeczeństwie, czy nauczanie początkowe. Obrońcy tej zmiany nazw w polskiej oświacie tłumaczą, że chodzi w niej właśnie o podkreślenie jedności kształcenia i wychowania, że słowo edukacja oznacza ścisłe powiązanie kształcenia z wychowaniem. W praktycznym myśleniu zmiana ta nie jest aż tak oczywista. Brak wyraźnego zaznaczenia funkcji wychowawczej może niekiedy doprowadzić do jeszcze większego jej zminimalizowania w podejmowanych przez szkołę zadaniach.
Poszukując nowych, pewnie jeszcze bardziej precyzyjnych terminów na opisanie podstawowych funkcji szkoły, zapomina się też o wyraźnym wyakcentowaniu funkcji wychowawczych. Dla przykładu autorzy Leksykonu PWN Pedagogika, Bogusław Milerski i Bogusław Śliwerski wyróżniają trzy następujące, podstawowe funkcje szkoły: rekonstrukcyjną (odtwarzanie kultury uniwersalnej), adaptacyjną (przystosowanie uczniów do zastanych struktur społeczno-politycznych), emancypacyjną (przygotowanie uczniów do funkcji samokształceniowej)[3]. Autorzy ci nie wymieniają wychowania jako podstawowej funkcji szkoły. Zapewne ukryta jest ona w każdej z wyżej wymienionych. Może to być jednak przykład na to, że nawet teoretycy problematyki oświatowej nie zawsze wyraźnie akcentują zadanie wychowywania jako fundamentalne zadanie szkoły.
Odchodząc od tych teoretycznych rozważań na temat wychowawczej funkcji szkoły trzeba zauważyć, że również praktyczna obserwacja życia i funkcjonowania współczesnej szkoły skłania do poważnej refleksji i analizy nad miejscem wychowania. Nie da się pewnie jednoznacznie i w sposób adekwatny do sytuacji każdej szkoły powiedzieć, że polskie szkoły nie wychowują. Zapewne są wśród nich takie, które świetnie spełniają tę funkcję, i takie, które ponoszą w tym zakresie ogromną klęskę. Z pewnością jednak debata na temat funkcji wychowawczej szkoły jest ciągle potrzebna i aktualna.
Mój głos w sprawie wychowania w szkole będzie miał dwa punkty. Najpierw przeanalizuję trudności, na jakie napotyka współczesna szkoła w dziedzinie wychowania, które sprawiają, że albo ucieka się od wychowania w ogóle, albo jest ono niewydolne i nieskuteczne. W drugim punkcie pragnę zaapelować do nauczycieli i polskich szkół o odwagę wychowywania mimo wszystko.
Skąd się biorą szkolne lęki przed wychowywaniem?
W odczuciu wielu wychowawców łatwiej się kształci niż wychowuje. Kształcenie, jako przekazywanie wiedzy, wydaje się być konkretniejsze i chyba bardziej miarodajne. Często robione badania poziomu nauczania wyraźnie pokazują osiągnięcia uczniów, a tym samym osiągnięcia nauczycieli. Wychowanie jest procesem trudno mierzalnym i chyba w ogóle trudniejszym. Myślę, że jest we współczesnym świecie jakiś dziwny lęk wobec wychowania. Dotyczy on nie tylko nauczycieli i szkoły, ale też i rodziców. Przecież wielu z nich swoją troskę o dzieci wyraża w zabezpieczeniu materialnym i intelektualnym, stawiając na drugim planie troskę o właściwe wychowanie. Skąd się może brać ten często ukryty lęk przed wychowywaniem? Pewnie przyczyn jest wiele. Opiszmy przynajmniej niektóre z nich.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.