Antyklerykalizm ma dwa oblicza. Pozytywne – kiedy poprzez krytykę wskazuje właściwe miejsce kleru w świeckim państwie, oraz negatywne – kiedy zwalcza kler, próbując wypchnąć go w ogóle ze sfery publicznej.
Uważam, że w Sejmie jest miejsce tylko dla godła państwowego, które jest historycznym symbolem polskiej państwowości i winno łączyć wszystkich Polaków. Taką sytuację winien zaakceptować także Kościół katolicki, a nie starać się zdominować instytucji państwowej tylko dlatego, że ma największą w kraju reprezentację demograficzną, czy też motywować swoją pozycję względami kulturowymi i narodowymi. Religia nie musi być eksponowana w każdym publicznym urzędzie, gdyż zasłania niepotrzebnie jego świecki z natury charakter.
Kolejny problem, jaki może zaistnieć, jest związany z religią w szkole. Na szkole ciąży obowiązek formacji intelektualnej uczniów, ale nie religijnej! W szkole powinna być przekazywana kompetentnie wiedza naukowa o różnych religiach, łącznie z katolicką. Katecheza jest zadaniem Kościoła i powinna być ona realizowana w jego obiektach. Z licznych badań socjologicznych, w tym z moich, wynika, że młodzież chce poważnej wiedzy o religiach, a nie jakichś religijnych piosenek i formułek do zapamiętania. Młodzi chcą, aby uczyli ich nauczyciele mający przygotowanie filozoficzne i religioznawcze. Natomiast katechezy, jako formacji duchowo-religijnej, chcą się uczyć w kościele.
Podobnie jest z wiedzą z zakresu etyki obiektywnie pojętej – ksiądz nie nadaje się, aby jej nauczać, gdyż jest przygotowany tylko do nauczania etyki katolickiej, a ta nie wyczerpuje całej problematyki etycznej i moralnej. Niestety, szkoła polska jest bardzo sklerykalizowana, nastawiona na przekaz wyłącznie wiadomości z zakresu religii katolickiej.
Katecheza stała się niechcący źródłem antyklerykalizmu?
I to bardzo poważnym! Z badań socjologicznych na ten temat wynika, że katecheci często nie mówią językiem młodzieży, nie rozumieją jej problemów, w związku z tym młodzież bojkotuje katechezę, podczas jej trwania zajmuje się innymi sprawami, odrabia inne lekcje. Niedorzecznością jest także zrównywanie katechezy rozumianej jako formacja religijna z innymi przedmiotami i uwzględnianie jej na świadectwach maturalnych.
Spotkałem się z argumentem, że antyklerykalizm młodych można wytłumaczyć naturalnym pokoleniowym buntem, który z wiekiem mija.
Taka postawa oznacza infantylizowanie młodych ludzi. Oni mają swój świat, w którym jest też właściwe miejsce dla religii. Oczywiście ludzie starsi, którzy siedzą w Sejmie już np. 20 lat, przyzwyczaili się, by młodym urządzać świat. Taką „starczą” tendencję jeszcze wyraźniej widać w Kościele. Tymczasem rolą starszych pokoleń jest przygotowanie młodych, by umieli urządzić świat po swojemu. Ks. Janusz Mariański w jednym z artykułów pisał, że hierarchia powinna pokazać młodym ich własne miejsce w Kościele, powinna uczyć ich odpowiedzialności za Kościół. To oni kiedyś będą profesorami, ministrami, biskupami. Tymczasem Kościół przemawia do młodych językiem sankcji i nakazów. Myślę, że Kościół instytucjonalny w Polsce nie ma sensownego pomysłu na zagospodarowanie energii młodych ludzi, na zatrzymanie ich w swoich strukturach, na zainteresowanie ich przesłaniem ewangelicznym.
Czy to znaczy, że dotychczas dominujący duszpasterski model pokoleniowego Kościoła masowego wypala się i za jakiś czas zostanie zastąpiony modelem „Kościoła przekonanych”?
Już pół wieku temu ks. prof. Władysław Piwowarski pytał, czy w Polsce jest Kościół wyboru, czy Kościół losu? Oczywiście ciągle widzimy tu Kościół losu. U nas poprzez chrzest w struktury Kościoła włącza się już niemowlęta. Można zapytać, jaki ich odsetek zechce odejść z Kościoła, po uzyskaniu świadomości, w tym religijnej? Gdy pytałem młodzież licealną, czy gdyby miała teraz wybór, czy zdecydowałaby się na chrzest dla własnych dzieci w obecnej formule Kościoła, ponad jedna trzecia odpowiedziała, że nie, że decyzję tę pozostawiłaby dziecku na późniejszy czas jego życia.
Z badań ks. Mariańskiego przeprowadzonych wśród uczniów szkół ponadpodstawowych wynika, że około 70 proc. odpowiedziało, iż księża są im potrzebni. Jak to wytłumaczyć?
W moich badaniach 48 proc. gimnazjalistów odpowiedziało, że potrzebuje księży, ale księży innej formacji, nie takich, którzy nie spełniają ich oczekiwań w wielu aspektach. Kościół powinien radykalnie zmienić formację kleryków do kapłaństwa.
Ksiądz nie jako wyrocznia, tylko towarzysz?
Wbrew pozorom, młodzież nie chce się „kumplować” ani z nauczycielami, ani z księżmi, zna swoje i ich miejsce w Kościele i w szkole.
Przewodnik, sokratejski akuszer?
Coś w tym rodzaju. Młodzież potrzebuje mistrza, mądrego przewodnika, który będzie umiał jej pokazać, jak wielki posiada potencjał, również religijny, i nauczy ją podejmować odpowiedzialne wybory. Słowem, powinien mieć nie tylko powołanie religijne, lecz też powołanie pedagogiczne, na wzór korczakowskiego.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.