Żyć i umrzeć w wolnej Ukrainie

Przewodnik Katolicki 13/2014 Przewodnik Katolicki 13/2014

Od kilku tygodni z coraz bardziej rosnącym niepokojem opisujemy wydarzenia na Ukrainie, od brutalnych starć, w których zginęło ponad sto osób, przez zmianę władzy i usunięcie Wiktora Janukowycza z funkcji prezydenta, po te najbardziej bulwersujące – wkroczenie wojsk rosyjskich na Krym. 16 marca na półwyspie odbyło się referendum, w czasie którego wyborcy oficjalnie zagłosowali za przyłączeniem do Rosji. 18 marca Władimir Putin podpisał umowę o przyjęciu półwyspu w skład Federacji Rosyjskiej. Obserwowałem te wydarzenia w Doniecku, w Kijowie i w innych miastach na Ukrainie… A może powinienem napisać, że w Rosji?

 

Ukraińcy stale teraz śledzą informacje o reakcjach żołnierzy: kto się poddał, kto walczy, kto zdradził, kto jest bohaterem. Nazwisko pułkownika Mamczura, który bez broni ze swoimi żołnierzami wyszedł naprzeciwko uzbrojonym po zęby Rosjanom, znają wszyscy. Podobnie jak i nazwy ukraińskich okrętów wojennych, które poddały się bez walki: „Łuck”, „Chmielnicki”, „Tarnopol”. Wszyscy śledzą losy okrętów, które próbują się wyrwać z rosyjskiej pułapki na jeziorze Donozlaw. W sieci wciąż krąży zapis wideo z momentu przejęcia przez Rosjan szkoły morskiej w Sewastopolu. Chociaż na stronę wroga przeszła tam kadra oficerska, to grupka młodych adeptów, w czasie podnoszenia bandery rosyjskiej floty czarnomorskiej, zagłuszana przez orkiestrę, dumnie odśpiewała hymn Ukrainy. Wszechobecne pytanie – co dalej?

Łazienka czy kałasznikow?

Wiele osób twierdzi, że Ukraina nie ma siły się bronić, że jest zdradzona, że zmarnowano 23 lata niepodległości, pozwalając Rosjanom panoszyć się na ukraińskiej ziemi. Coraz więcej osób przestaje mówić o „bratnim” rosyjskim narodzie. Przecież olbrzymia większość Rosjan popiera Putina. Z drugiej strony, za chwilę sobie przypominają, że tam mają krewnych, znajomych. Chociaż często ich też tracą. Mój krymski przyjaciel opowiada, jak zadzwoniła do niego kuzynka z Moskwy ze słowami: „Gratuluję, znów jesteśmy razem w Rosji”. Musiała być bardzo zdziwiona, gdy padła odpowiedź: „Nigdy w Twojej Rosji nie będę” i rozmowa została przerwana.

Tydzień, w którym Ukraina traci Krym i staje na granicy wojny, a może właściwie, gdy ta granica już została przekroczona, to też czas, gdy po czterech miesiącach od wyjścia ludzi na Euromajdan zostaje podpisana polityczna część umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską. Cztery miesiące temu, gdyby dokonał tego Janukowycz, zapewne tłumy na ulicach oszalałyby z radości. Po miesiącach Majdanu, po złożeniu ogromnej ofiary z życia ukraińskich bojowników, po stracie Krymu ten historyczny akt nie wywołał spontanicznej radości. Jedynie na ulicach Łucka cieszyli się studenci, a w zagrożonej separatyzmem Odessie muzycy zorganizowali proeuropejski happening. Ukraińską atmosferę tych dni raczej bardziej oddaje rodzinna rozmowa przy stole w jednej z podkijowskich miejscowości: „Robimy remont łazienki czy kupujemy dwa kałasznikowy?”. Wszyscy wiedzą, ile kosztuje ten karabin: najtaniej można kupić za 500 dolarów, za 600 bez problemów. Wiele osób podkreśla, że nigdy nie wierzyło, iż wojna może być tak realna, tak bliska. Korespondent wojenny stacji Inter, który został kilka dni temu skatowany na Krymie przez „zielonych ludzi”, czyli niewiadomego pochodzenia żołnierzy, prorosyjskich bandytów, stwierdził, że nigdy się nie spodziewał, iż będzie korespondentem wojennym w swoim kraju.

Ogłoszona częściowa mobilizacja wyciska łzy z oczu matek, żon, sióstr, dzieci odprowadzających poborowych. Pod jedną z komisji rozmawiam z 24-letnim Paszą. Za chwilę ma odjechać na poligon. Odprowadza go cała rodzina. Wszyscy są Rosjanami. Mówią tylko po rosyjsku. Ale czują się lojalnymi obywatelami Ukrainy. Pytam go o tych, co na Krymie przeszli na stronę Rosji: „Durnie” – ucina krótko. Mama Paszy łkając, mówi: „Putin to suka”. Jego siostra nie ma wątpliwości: „Pasza to mężczyzna, musi walczyć, a jak Rosjanie chcą Rosji, to niech sobie jadą do Putina”. Młodzi ludzie w mundurach są już stałym elementem kijowskich ulic. Na poligonie w Nowych Petriwcach, niedaleko słynnej rezydencji Janukowycza w Meżyhirje, ćwiczą żołnierze Gwardii Narodowej. Nowej formacji, do której wstępują przede wszystkim członkowie Samoobrony – armii Majdanu.

Ale nawet w Kijowie pojawiają się nie do końca w tej sytuacji zrozumiałe obrazy. Z jednej strony powszechnie rozmawia się o bojkocie rosyjskich produktów, a z drugiej, w miejscu, gdzie 20 lutego składano ciała ofiar snajperów, siedzi grupa młodych mężczyzn, a jeden z nich przygrywa sowiecką „Katiuszę”. W pobliskiej restauracji można oglądać kanały rosyjskiej telewizji, która od kilku tygodni wspina się na szczyty antyukraińskiej propagandy. W tym samym czasie deputowani Swobody biją dyrektora ukraińskiej telewizji państwowej, filmują to i upubliczniają w Internecie, dając – pozostaje wierzyć, że mimowolnie – argumenty rosyjskiej dyplomacji o ukraińskim nacjonalizmie i faszyzmie.

Nowa władza znalazła się w skrajnie trudnej sytuacji. Oskarżana o oddanie Krymu, o nieumiejętność odnalezienia winnych mordów w czasie rewolucji, z takimi „wpadkami” jak ta z działaczami Swobody, działa w olbrzymiej presji zewnętrznej i wewnętrznej. Na to wszystko nakładają się jeszcze zbliżające się wybory prezydenckie. Nie może zatem dziwić, że bardziej Ukraińców interesuje powrót do życia politycznego Julii Tymoszenko niż podpisanie umowy stowarzyszeniowej.

Ukraina w ciągu jednego tygodnia straciła Krym, podpisała umowę stowarzyszeniową z Unią Europejską, utraciła swoją flotę, utworzyła Gwardię Narodową i zmobilizowała tysiące poborowych. Premier lata liniami rejsowymi, nowi politycy stołują się w najzwyklejszych restauracjach Kijowa, a na Majdanie pomału znikają namioty. W sejfach osób związanych ze starym reżimem odnajdywane są miliony dolarów w gotówce i dziesiątki kilogramów złota, a w ukraińskim budżecie widać dziurę w dnie. W kilku ukraińskich obwodach jawnie występują separatyści. Co zatem może wydarzyć się na Ukrainie? Bez względu na to, kogo o to bym nie pytał, czy zwykłych mieszkańców, czy ukraińskich polityków, bezradnie odpowiadają: „Nie wiem”. Najgorzej, że odpowiedź na to pytanie może znać Władimir Władimirowicz Putin.         

o. bp Radosław Zmitrowicz OMI biskup pomocniczy w Kamieńcu Podolskim na UkRAINIE

– Mamy trudny czas na Ukrainie. Wszyscy bardzo przeżywamy to, co się u nas dzieje. Wielu jest oburzonych z powodu sytuacji na Krymie. Nawet jeśli większość tamtejszego społeczeństwa pragnie być obywatelami Rosji, to nie robi się tego w odpowiedni sposób. Wielu ma odczucie niesprawiedliwości i gwałtu. Ukraińcy kochają swoją ojczyznę i zgłaszają się do wojska. Mają nadzieję, że nie będzie wojny, ale rozumieją, że wszystko może się stać, nawet coś tak strasznego jak wojna. Kościół jak zawsze jest z ludźmi. Ale oczywiście zadanie Kościoła nie może się ograniczyć tylko do wsparcia w obronie niepodległości. Kościół czyni to, dając człowiekowi ducha niepodległego. Ale to, co najważniejsze w życiu każdego z nas, to przyjęcie daru Bożej miłości. Tylko wówczas, gdy człowiek żyje tą miłością, jest rozwiązany jego fundamentalny problem: śmierć duchowa, z którą się rodzi i która jest konsekwencją grzechu pierworodnego. Człowiek robi wszystko co możliwe, aby nie odczuwać tej śmierci duchowej. Czasami, aby „pokonać” pustkę w sobie i potwierdzić swoją wartość, napada na drugiego, kłamie, nawet zabija lub też przywiązany do swego komfortu patrzy obojętnie, że drugi ginie. Nie ma więc nic ważniejszego niż wyzwolenie człowieka z tego stanu śmierci. Tylko wówczas możliwa jest realna zmiana na lepsze. To dzieje się poprzez zamieszkanie Ducha Świętego w człowieku. A to zamieszkanie możliwe jest poprzez wiarę i sakramenty. Temu Kościół chce służyć. Zawierza swoje
służenie i całą Ukrainę Niepokalanemu Sercu Maryi.

Wierzymy, że Bóg prowadzi historię. Na Majdanie wydarzyło się zło, zabijano ludzi, ale było znacznie więcej dobra, poświęcenia, modlitwy. Podobnie na całej Ukrainie, oprócz złych rzeczy działo się bardzo wiele dobra.

Niech również te wydarzenia na Wschodzie pomagają Polakom rozumieć, że nie ma gwarancji życia w dobrobycie, a życie to coś więcej niż coraz większa konsumpcja.Jesteśmy bardzo wdzięczni za modlitwę Polaków i nadal bardzo o nią prosimy.

 

«« | « | 1 | 2 | » | »»

TAGI| UKRAINA

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...