Wielkim skarbem Polaków rozproszonych po całym świecie jest miłość do Matki Bożej. To w Jej oczach każdy może odnaleźć Boga i dom ojczysty. Szczególnym wyrazem tej więzi jest modlitwa różańcowa, która poprzez koła różańcowe łączy setki naszych rodaków w wielu krajach za granicą.
Pewnie wielu podpisałoby się pod taką oto definicją szczęścia: być zdrowym i nie chorować, mieć dobrze płatną pracę, mądre dzieci, kochanego męża czy żonę, zabezpieczony byt materialny. Wiemy jednak, że zazwyczaj te elementy nie występują razem.
Ks. Tomasz praktykę duszpasterską rozpoczął wśród plemienia Masajów w diecezji Arusha. W 2010 r. zaczął pracować jako wikariusz w parafii Ngudu St. Mary’s Catholic Mission w archidiecezji Mwanza. Od 2013 r. jest proboszczem tejże parafii. Ngudu to niewielkie miasteczko znajdujące się na terenie zamieszkałym przez plemię Wasukuma (jedna ze 147 grup etnicznych w Tanzanii). Parafia liczy ponad 8 tys. wiernych, którzy mieszkają w 14 wioskach należących do terenu tej misji.
W katedrze św. Piotra i Najświętszej Maryi Panny w niemieckiej Kolonii nad Renem znajduje się niezwykły relikwiarz, który stanowi część ołtarza głównego. Jego majestatyczny wygląd zachwyca nie tylko osoby wierzące. Jednak najważniejsze jest jego wnętrze – relikwie trzech króli, zwanych też mędrcami ze Wschodu.
Niewiele osób wie, że w 1621 r. w trakcie bitwy pod Chocimiem, kiedy Turcy podchodzili pod granice naszego kraju, Polacy odmawiali modlitwę różańcową, która odparła atak wroga. Podobnie było w 1920 r., kiedy doszło do zatrzymania bolszewików pod Warszawą.
Często widziałem go z różańcem, brewiarzem i blaszaną walizeczką, w której trzymał paramenty liturgiczne. Ks. Feliks miał „słabość” do modlitwy. Miałem wrażenie, że modlił się nieustannie. Proponował różaniec w samochodzie i na łódce, nawet przez sen głośno odmawiał Koronkę… i „odprawiał” Mszę świętą.
Dlaczego fałszywe oskarżenie jest złe? W jaki sposób należy naprawić wynikające z kłamstwa krzywdy (moralne lub materialne) wyrządzone drugiemu człowiekowi?
Życie w biegu, w natłoku informacji, w ciągłym stresie, kiedy nasze myślenie ogranicza się często do tego, co trzeba kupić, jakie rachunki zapłacić lub czego się nauczyć, sprawia, że popadamy w monotonię. Stajemy się powierzchowni, wręcz obojętni, a często także niemoralni, opierając się tylko na sobie, na własnej wiedzy.
Gdy patrzę na mapę świata, podziwiam działalność Kościoła, który posłuszny poleceniu Jezusa dociera przez swoich misjonarzy na najdalsze krańce ziemi, by głosić Dobrą Nowinę o zbawieniu. Co więcej, radość napełnia moje serce, bo wiem, że każdy ochrzczony może mieć w tym udział, nie opuszczając fizycznie terenu swojej diecezji. W jaki sposób?
Pamiętam spotkanie sprzed kilkudziesięciu lat z ks. Antonim Gretą, który zafascynowany swoim proboszczem z pierwszych lat pracy w parafii Matki Bożej Loretańskiej w Warszawie – ks. Ignacym Kłopotowskim – snuł wspomnienia o tym niezwykłym kapłanie, a chcąc najkrócej go scharakteryzować, powiedział: „To był święty ogień”.