Chwalmy się naszą historią

Niedziela 50/2011 Niedziela 50/2011

O nowoczesnym i dojrzałym patriotyzmie, sposobach jego wyrażania oraz o niebezpiecznych skutkach odwracania się od przeszłości z Robertem Kostro rozmawia Wiesława Lewandowska

 

WIESŁAWA LEWANDOWSKA: – Misją Muzeum Historii Polski ma być budzenie nowoczesnej wrażliwości patriotycznej, czyli kształtowanie obywateli świadomych tradycji i zarazem otwartych na świat. Dlaczego musimy dziś używać pojęcia „nowoczesny patriotyzm”?

ROBERT KOSTRO: – Mówimy o nowoczesnym patriotyzmie w odpowiedzi na wyzwania czasu. Dziś istnieje potrzeba podkreślenia tego, że szacunek do własnej tradycji i silne poczucie związku z własną historią nie mogą oznaczać braku szacunku dla innych – a dla niektórych do tego właśnie sprowadza się wyrażanie swoiście rozumianego „patriotyzmu”. Ponadto nowoczesny patriotyzm to taki, który przemawia do młodego pokolenia. Bardzo łatwo jest opowiadać o patriotyzmie językiem namaszczonym, nadmiernie solennym, który jednak zupełnie nie dociera do pokolenia Facebooka i Twittera. Dlatego czasami lepiej oszczędniej używać wielkich słów – „patriotyzm”, „Ojczyzna” – a za to zawrzeć szacunek dla dziedzictwa narodowego w treści przekazu.

– To metoda na dotarcie do tych, którzy zostali oduczeni patriotyzmu i nawet nie chcą o nim słuchać?

– Chyba tak, bo dziś chodzi nam przede wszystkim o patriotyzm codzienności... Uważam, że jest pewnym ryzykiem pokazywanie miłość Ojczyzny wyłącznie w kontekście wojny i heroizmu. Trzeba też pokazywać i promować patriotyczne postawy ludzi podobnych do nas. Na tegoroczne Święto Niepodległości 11 listopada zorganizowaliśmy wystawę na temat Kazimierza Palucha, członka Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół” w Wielichowie, który dla uczczenia dziesięciolecia niepodległości – w 1928 r. postanowił obejść całą Polskę. Dokonał tego w ciągu przeszło 500 dni... Ten zwykły chłopak jest przykładem patrioty czasów pokoju, poznawał swój kraj, jego historię, geografię, później angażował się w pracę…

– Niestety, tę odmianę patriotyzmu trudno dziś „sprzedać”, bo jest mało widowiskowa i mało medialna. Media najchętniej pokazują wszelkie agresywne przejawy „niby-patriotyzmu”.

– Dlatego w Polsce tak bardzo potrzebne jest m.in. nasze muzeum... Powiedzmy sobie wprost, że te agresywne osoby, które rozbijały się na ulicach Warszawy, to nie byli patrioci, lecz chuligani. Na Krakowskim Przedmieściu, placu Teatralnym, placu Piłsudskiego było mnóstwo ludzi, którzy przyszli cieszyć się Świętem Niepodległości, m.in. uczestnicząc w imprezach naszego Przystanku Niepodległość.

– Jak można by określić dzisiejszy patriotyzm Polaków? Po 11 listopada można powiedzieć, że mamy co najmniej dwa patriotyzmy – lewy i prawy...

– Na pewno mamy tu pewien rodzaj kryzysu związany ze światem polityki, która – zwłaszcza w ostatnich latach – stała się bardzo agresywna, dzieląca. Jednak większość Polaków była i jest zainteresowana pokojowym sposobem manifestowania patriotyzmu, chociaż często brakuje dobrych form jego wyrażania. Podsuwanie pomysłów w tym zakresie to właśnie zadanie dla nas, ale również dla szkoły, dla innych instytucji państwowych, samorządowych... Z pewnością potrzebne są nowe formy z elementami edukacji i zabawy, także formy parad i marszów, ale z naciskiem na ich apartyjność. Tego typu inicjatyw jest już w Polsce wiele, ale dobrze by było, aby akty pseudopatriotycznej agresji nie przesłaniały i nie zohydzały nam świąt narodowych...

– Tyle że wcześniej sam patriotyzm bywał zohydzany. Młodemu pokoleniu dość wyraźnie wmawiano, że patriotyzm w dobie europeizowania się Polski jest, najdelikatniej mówiąc, niemodny...

– Wydaje się, że kryzys wartości, do których można zaliczyć także patriotyzm, jest problemem nie tylko polskim. Współczesny młody człowiek jest poddawany ciśnieniu bardzo różnych ośrodków i sprzecznych ze sobą komunikatów, gubi się. Jeśli nie znajduje porządnego oparcia w rodzinie, w szkole, w Kościele, w innych instytucjach, wybiera łatwiejsze życie. Korzysta z prostej, taniej rozrywki, powierzchownych treści, co prowadzi do erozji głębszych wartości. Jesteśmy niewolnikami mediów i komercjalizacji świata.

– Ale w tym skomercjalizowanym, szerokim świecie przynajmniej szkoły uczą jeszcze patriotyzmu, tymczasem polskiej młodzieży zaszczepiono coś w rodzaju pogardy do własnej historii – ograniczono nawet programy jej nauczania.

– To bardzo nierozsądne i wielka szkoda, bo właśnie historia jest źródłem dobrych przykładów postaw patriotycznych i obywatelskich... Od początków ludzkości właśnie przykłady historyczne były wykorzystywane do kształcenia, formowania ludzi. Żywoty cesarzy rzymskich czy bohaterów historycznych były elementem edukacji obywatelskiej. Z przeszłości można czerpać ważne wartości i przykłady – historia pomaga zrozumieć współczesność. Odwracając się od historii, współczesne społeczeństwo popełnia fundamentalny błąd, gdyż – ośmielę się postawić tezę – w demokratycznym społeczeństwie historia jest nawet bardziej potrzebna niż w społeczeństwach o ustalonych wzorcach zachowań. Studiowanie historii jest ćwiczeniem, które pomaga wyrobić sobie poglądy o świecie, nauczyć się zajmowania stanowiska wobec ważnych zagadnień publicznych.

– Jak o tym przekonać tych, którzy w Polsce wpływają na tworzenie szkolnych programów?

– Trzeba jasno powiedzieć, że jeśli współczesna polska szkoła nie dostarczy tego obywatelskiego „know how”, to młodzież będzie skazana na samodzielne „douczanie się”, np. na stronach internetowych rozmaitych skrajnych organizacji... A wyczytane tam bzdury zamieni na równie bzdurne działania; będziemy mieć coraz więcej bezmyślnego demonstrowania symboli komunistycznych bądź faszystowskich... Faktem jest, że polska młodzież nie zna historii albo zna ją powierzchownie i zupełnie nie wie, do czego mogą doprowadzić rozmaite skrajne ruchy... To w dłuższej perspektywie może być naprawdę społecznie niebezpieczne.

– Na czym dziś powinny polegać dobre korepetycje z historii dla Polaków?

– Każda epoka troszkę inaczej ogląda historię, troszkę inaczej jej uczy. Kiedyś głównym wzorcem Polaków był Kościuszko, a także Konstytucja 3 Maja, potem – w dwudziestoleciu międzywojennym dużo się mówiło o powstaniu styczniowym, rzecz jasna o Legionach, a po wojnie w polskich domach (nie w szkole) żelaznym tematem był Katyń... W historii szuka się tematów, które ułatwiają rozumienie rzeczywistości, pokazują genezę tego, co się właśnie dzieje. Opowiadanie o Katyniu albo o obozach koncentracyjnych w czasie II wojny światowej wskazywało, gdzie jest zło, zbrodnia, gdzie jest zagrożenie dla niepodległości narodowej, dla wolności obywatelskiej, co trzeba przezwyciężyć, aby być naprawdę niepodległym narodem...

– A dzisiaj to wszystko już jest przebrzmiałe, niepotrzebne – upierają się „młodzi wykształceni z wielkich miast”...

– Mam nadzieję, że jednak nie wszyscy... Ale trzeba zrobić wysiłek, żeby również do nich trafić z naszym przesłaniem. Dlatego bardzo ważne jest bliższe pokazanie historii relacji Polski z innymi krajami i narodami europejskimi, że nie jesteśmy w Europie parweniuszem, ale mamy swoje własne doświadczenia, sięgające często setek lat wstecz. Polska w obecnym kształcie istnieje zaledwie od 1945 r. Kiedy dotykamy dziś polskiej kultury, literatury, w gruncie rzeczy przez cały czas obcujemy z dziedzictwem I Rzeczypospolitej, w którym mieści się nie tylko historia Polaków, ale również Litwinów, Białorusinów, Ukraińców, Żydów... Mówienie dziś o Unii Lubelskiej czy o sposobie, w jaki nasi przodkowie rozwiązywali problemy tolerancji wyznaniowej, jest ciekawym punktem odniesienia przy określaniu naszej roli i sytuacji we współczesnej Europie. Być może niektóre elementy naszej historii mogłyby być również inspirujące dla innych narodów, dla Unii Europejskiej... Na pewno I Rzeczpospolita: Unia Lubelska, dobrowolne przyłączenie się do Rzeczypospolitej Kurlandii, nieudana próba unii hadziackiej z Ukrainą to są bardzo interesujące momenty polskiej historii, mające aktualne aspekty.

– Czy wiele jest w historii Polski takich momentów, które można by pokazać współczesnej Europie ku nauce? Na ogół to inni próbują nam wytykać te wstydliwe...

– Ja bym się nie bał mówić również o tych naszych ciemniejszych kartach, nie jest ich zbyt wiele. Na pewno trudne są nasze relacje z Żydami w XX wieku, choć też te nie są tylko ciemnej barwy. Generalnie powinniśmy chwalić się naszą historią, bo mamy w niej niesłychanie dużo pięknych kart, takich jak np. historia parlamentaryzmu, walka o niepodległość, umiejętność samoorganizacji czy to w powstaniu styczniowym, czy podczas II wojny światowej, czy podczas tworzenia „Solidarności”... Historia Polski wielokrotnie była ważna dla historii świata czy przynajmniej naszej części Europy – Grunwald, Unia Lubelska, bitwa pod Wiedniem, bitwa warszawska, Jan Paweł II, „Solidarność”... A my nie umiemy się tym bogactwem chwalić, pewnie dlatego, że „sami nie wiemy, co posiadamy”...

 

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...