To człowiek stworzył sobie profanum, nie Pan Bóg. Odkąd stopa Syna Bożego dotknęła tej ziemi, nie ma już miejsc bardziej i mniej świętych. Cała ziemia stała się święta.
Jakie widzisz miejsce tego, co świeckie, w kościele? Niezwiązane z wiarą wystawy malarstwa na krużgankach, wieczorne koncerty...
Piękno samo w sobie zbliża do Boga. Więc niekoniecznie obraz, żeby był ikoną, musi przedstawiać sceny z życia Jezusa czy świętych. Dla mnie ikonami są np. niektóre obrazy van Gogha, które przedstawiają gwiazdy, drzewa, krzesło czy nawet popularne słoneczniki. To mój odbiór i nikt nie musi się ze mną zgadzać, niech tylko sam gdzieś dostrzeże piękno i zobaczy, że przez to sam z siebie zacznie chwalić Boga. Przecież nawet nasz język to oddaje: „O Boże, jakie to piękne!”. Mówisz tak w sposób naturalny. I niektóre tzw. świeckie utwory muzyczne są tak piękne, że człowiek zaczyna przez nie chwalić Boga, choć nie są to ani psalmy, ani kantyczki, ani msze.
Jaki masz stosunek do popularnego dziś rozwiązania, żeby w świątyni, która przestała pełnić rolę sakralną, urządzić np. restaurację czy bibliotekę?
Świątynia jest tylko tam, gdzie jest przechowywany Najświętszy Sakrament.
Ale jest piękno, o którym mówisz: dawniej przez kilka pokoleń wznoszone dla chwały Bożej, a dzisiaj jako bar z sushi stanowiącym pochwałę brzucha?
Nie wyobrażam sobie, żebym mógł się dobrze czuć w takiej przestrzeni. I nie muszę szukać daleko: w Poznaniu jest basen zrobiony przez hitlerowców w budynku dawnej synagogi, funkcjonuje do dziś. Nigdy w życiu nie byłbym w stanie pójść na ten basen, całe moje jestestwo się przed tym wzbrania.
A biletowane koncerty? Przecież to pragmatyka: ludzie przychodzą nie do kościoła, tylko na koncert, jednak kupując bilety, wspierają świątynię.
Nie powinno być biletów do kościoła – ani na koncerty, ani do zwiedzania. Koncerty w kościołach mi nie przeszkadzają, sam wielokrotnie w nich występowałem. Oczywiście nie wszystko się nadaje, np. rock, ze swoim buntowniczo-politycznym kontekstem, kompletnie do takiej przestrzeni nie pasuje. Ale muzyka tzw. poważna jest od tego wolna.
Współczesna muzyka sakralna ma coś do zaproponowania?
Ależ tego jest naprawdę mnóstwo, dość wspomnieć utwory Messiaena, Góreckiego czy Arvo Pärta. Ale to nie musi to być od razu „Dwadzieścia spojrzeń na Dzieciątko Jezus”. To może być chociażby kwartet smyczkowy. Tylko że kupowanie biletu do kościoła jest nawet wtedy czymś dziwnym. Dlaczego, żeby oglądać ołtarz Wita Stwosza w kościele Mariackim, muszę płacić za bilet, a żeby się pomodlić, mam wchodzić osobnym wejściem i być z boku, odgrodzony od ołtarza?
A lubisz zaśpiewać w kościele przetrawioną już przez komercję „Barkę”?
Nie za bardzo, bo ta pieśń w ogóle niespecjalnie mi się podoba. Jest wiele innych pieśni, które śpiewam z prawdziwą przyjemnością. Uwielbiam też śpiewać podczas Wigilii. Kolędowanie to coś pięknego.
Cenisz poporatoria?
To, że się śpiewa o Panu Bogu, jeszcze nic nie oznacza. Przypomina mi się dowcip o malarzu Styce, do którego odezwała się Matka Boża: ty mnie nie maluj na klęczkach, ty mnie maluj dobrze!
Prostota to nie jest klucz do tej sprawy? Ta sztuka musi być prosta, bo musi być powtarzana w śpiewie czy już w pierwszym kontakcie rozumiana w malarstwie.
Dla mnie wzorem i ideałem malarstwa religijnego są prawosławne ikony jako kanon, który przecież objawił się już we wczesnym średniowieczu – człowiek nie stworzył jeszcze nic lepszego w malarstwie sakralnym. Także chorał gregoriański jest czymś, co jest całkowicie ponadczasowe i wciąż żywe, wystarczy tylko zacząć śpiewać, aby się o tym przekonać. Jedno i drugie nie jest jakąś skamieliną, bo porusza tak silnie jak dawniej. Ale jak zacząć śpiewać, jak się nie wie, że coś takiego w ogóle istnieje?
Czy w takim razie kicz jest grzechem?
Kicz nie jest grzechem, jest tym, czym jest. I tyle. Człowiek zasługuje na coś więcej. Za dawnych czasów fundatorzy kościołów byli ludźmi wychowanymi w pewnych estetycznych standardach, więc w ich świątyniach nie było kiczu: jak prosili, żeby pomalować kościół, to prosili o to Giotta, a nie jakiegoś znajomka.
Może jesteś tylko upartym wykształciuchem, który nie może się pogodzić z najprostszymi rozwiązaniami?
Nie jestem żadnym wykształciuchem – co za okropne słowo... i nie twierdzę, że proste nie jest piękne. W każdym człowieku jest potrzeba życia w pięknie, a nie w jakimś syfie. Były systemy, które programowo wprowadzały brzydotę: komunizm zdegenerował całą przestrzeń – te blokowiska! Ludzie spoglądający przez okno nie mogą powiedzieć: Boże! jak tu pięknie! A w takim średniowieczu mogli. Proszę tylko zerknąć przez średniowieczne okno. Piękna architektura, piękna muzyka i piękne ubrania.
Zmuszasz człowieka do wysiłku, żeby dostrzegł piękno w takiej sztuce, a czasem wręcz oczekujesz, że będzie miał narzędzia i wiedzę o sztuce, by je zrozumieć.
Co ty opowiadasz? Spójrz na ikony Rublowa – odbierał je intuicyjnie i dostrzegał w nich piękno tak samo chłop małorolny, jak i jaśnie pan. To najprostsze malarstwo, jakie może być. Sztuki w ogóle nie trzeba rozumieć, sztukę trzeba czuć.
Czemu podajesz same przykłady z przeszłości?
Proszę bardzo: Nowosielski i jego prace w Wesołej pod Warszawą – jak pięknie może wyglądać kościół, Kiko Argüello, inicjator Drogi Neokatechumenalnej, także maluje i projektuje piękne kościoły. Wchodzisz do takiej świątyni i cieszysz się, że w niej jesteś. Cieszysz się w kościele, że jest Bóg i że jest drugi człowiek. Jest jak w Niebie.
W ogóle nie boisz się w kościele obecności profanum?
Nie to, że się boję, tylko uważam, że nie powinno tam być miejsca na sacro-polo. Ale „Cztery pory roku” jak najbardziej. Tego mam się bać? Jakie to profanum? Ja wierzę, że piękno pochodzi od Boga i obcowanie z tym pięknem jest prostą drogą do Niego.
Rozmawiał Tomasz Ponikło
TOMASZ BUDZYŃSKI (ur. 1962) jest wokalistą, poetą, malarzem. Ukończył liceum plastyczne w Nałęczowie i studiował historię sztuki na KUL do 1984 r., kiedy zespół Siekiera odniósł sukces na festiwalu w Jarocinie. Rok później założył zespół Armia, a w 1996 r. współtworzył grupę 2 Tm 2, 3 – z obiema formacjami gra do dziś. Nagrywa solowo, a od 2004 r. prowadzi zespół Trupia Czaszka. W listopadzie ukazała się jego książka „Soul Side Story”. Prowadzi stronę: www.budzy.art.pl
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.