Opowiadania na Wielkanoc

Katecheta 4/2012 Katecheta 4/2012

Dwa wybrane opowiadania dla dzieci na Wielkanoc

 

CUD WIELKANOCNY

 

Zmartwychwstanie Pańskie (J 20,1-9)
„(...) zobaczyła kamień odsunięty od grobu”.

 

Co może zrobić mały baranek? Jak można teraz zmartwychwstać?

***

Ktoś, patrząc na wielkanocnego baranka, może się zdziwić, gdy usłyszy, że to „Zwycięzca śmierci, piekła i szatana”. Wiadomo, że to o Pana Jezusa chodzi, ale dlaczego nie przypomina Go jakiś lew, ale baranek? Baranka zwycięży pierwszy lepszy pies, nie mówiąc już o jakichś drapieżnikach. Czy może być ktoś zarazem mały i wielki, łagodny i potężny, bezbronny i zwycięski. Jak to jest? Kto nam coś o tym opowie, ale nie jakąś bajkę, tylko coś, co się zdarza tu i teraz!

Mała Agnieszka bardzo bała się przechodzić koło domu pana Nagrobnego, bo za niskim płotem biegały, szczerząc kły, trzy rottweilery – wielkie, okrutne bestie. Już kiedyś jeden ją pogryzł, więc bała się tym bardziej. Ciekawe tylko, czego albo kogo bał się pan Nagrobny, spuszczając takie groźne psy i nie wychodząc prawie z domu ponurego jak... grób?

Było to rano w Wielkanoc. Agnieszka biegła do domu z kościoła po rannej Mszy – taka szczęśliwa, jakby nie tylko Komunię przyjęła, ale i połowę wiosny... Nagle na chodniku, obok domu pana Nagrobnego, zobaczyła małego, białego, żywego baranka, który nie wiadomo skąd się tam wziął. Psy rozwścieczone skakały na ogrodzenie, żeby się na niego rzucić. Agnieszka nie chciała nawet myśleć, co zostałoby z baranka, gdyby go dopadły. Podeszła do niego i wzięła go na ręce. Poczuła, jak jego maleńkie serce stuka szybciutko ze strachu. Przytuliła go do siebie bardzo czule. I wtedy ze swojego ponurego domu wyszedł pan Nagrobny, brudny i ponury, jakby nic nie wiedział o świętach Wielkanocy. Zobaczył Agnieszkę i krzyknął:

– Ty, mała, oddawaj to jagnię, bo psy spuszczę i was oboje rozszarpią!

Agnieszka zadrżała ze strachu, ale przycisnęła baranka jeszcze mocniej i zawołała odważnie:

– Oddam go, jeśli pan obieca, że mu nic złego nie zrobi.

Pan Nagrobny wyszedł ze swoimi psami zza ogrodzenia. Agnieszka drżała teraz tak samo jak baranek. Psy warczały groźnie, a pan Nagrobny wyciągnął po baranka brudną rękę...

Wtedy Agnieszka powiedziała:

– Niech pan dotknie go tutaj i poczuje, jak mu trwożliwie bije serce – i odsłoniła baranka.

Brudna ręka dotknęła bielutkiej wełny... Nagle zadrżała i opadła. Psy przestały warczeć, a w oczach pana Nagrobnego zaświeciły łzy, jakby gdzieś w nim lód zaczął topnieć.

– Dlaczego chciałem ci zrobić krzywdę, maleńki? – powiedział cichutko, głaszcząc czule baranka. – Widzisz, mała, myślałem, że mi serce umarło na amen... A teraz się poruszyło i puka... To bezbronne maleństwo je obudziło

– Czyli zmartwychwstało! – dodała Agnieszka. A wie pan dlaczego? Bo dziś Wielkanoc!

Nagle baranek zeskoczył jej z rąk i pobiegł gdzieś, a żaden z psów nie ruszył za nim...

– Może pan się umyje i pójdzie do kościoła? – powiedziała Agnieszka. – To Pan Jezus pomógł panu zmartwychwstać... A potem do nas, na śniadanie…

***

1) Co to znaczy, że serce pana Nagrobnego zmartwychwstało?

2) Jak baranek je obudził?

3) W jaki sposób Pan Jezus zmienia serca łotrów, grzeszników, ludzi z umarłymi czy zatrzaśniętymi sercami?

 

GDZIE JEST BARANEK?!

 

Zmartwychwstanie Pańskie (Łk 24,13-35)
„Wtedy otworzyły się im oczy i poznali Go…”.

 

Co można zobaczyć tylko przez okulary wiary?

***

Od Wielkiego Czwartku do Niedzieli Wielkanocnej ministranci mają mnóstwo pracy w kościele. Ileż się wtedy trzeba natrudzić, ilu nowych rzeczy trzeba się nauczyć? W Wielką Sobotę Marek od rana był już w kościele. Biegali z Kajtkiem tak przejęci, że całkiem zapomnieli przyklękać przed Hostią w monstrancji. Jakby tam Pana Jezusa już nie było i jakby została tylko Jego zimna gipsowa figura. Potem stali ze strażakami na warcie przy Bożym grobie, zapatrzeni w hełmy i halabardy. W końcu weszli zmęczeni do pokoju nazwanego ciemnicą, usiedli i zasnęli. Dziwne, ale mieli taki sam sen: że spotkali na łące małego białego baranka, na którego rzuciły się jakieś psy, kruki, gawrony… Chcieli go ratować, lecz zlękli się gromady drapieżników. Te w końcu go zostawiły, ale baranek umierał cały we krwi. Podeszli do niego i obaj zaczęli płakać tak bardzo, jakby nie tylko baranek, ale cały świat umarł na amen. Chcieli go zanieść do kościoła, ale on im nagle gdzieś zniknął. I wtedy obaj się przebudzili, obaj z tym samym pytaniem: Gdzie jest baranek?! Lecz wszędzie było ciemno jak w grobie…

Zlękli się, że naprawdę wszystko umarło wraz z barankiem i rozpłakali się w głos. Zaczęli  szukać po omacku, pytając: Gdzie jest baranek? I nagle w kącie ich oczom ukazało się światło tak jasne, że nie mogli patrzeć… Tuż przed sobą zobaczyli świetlistą monstrancję z Hostią, a pod nią… figurkę Baranka – takiego samego jak ten ze snu. I wtedy obaj uklękli tak pięknie i nisko, jak nigdy…

Klęczeli tak i klęczeli, aż ksiądz wziął monstrancję z Panem Jezusem, a w kościele zabrzmiało głośne i radosne Alleluja. Chłopcy podnieśli umorusane twarze, a w ich oczach błysnęło coś złotego i radosnego jak czerwona chorągiewka Baranka z krzyżykiem. Wstali i śpiewali ze wszystkimi najgłośniej, jak umieli. Potem, gdy wracali do domu, Marek powiedział do Kajtka:

– Wiesz, ten sen, ten baranek, ta ciemność… to Pan Jezus dał nam znak, że On tu jest NAPRAWDĘ ŻYWY, tylko myśmy to przegapili.

***

1) Co często przegapiamy w kościele?

br. Tadeusz Ruciński FSC – redaktor naczelny miesięcznika dla dzieci „Anioł Stróż”, autor licznych artykułów i książek, brat szkolny, wychowawca, katecheta, rekolekcjonista, podśpiewujący gawędziarz i bajarz.


 

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...