Stróżowanie świętych aniołów już po raz drugi powraca jako temat naszych rozważań. Św. Tomasz z Akwinu po uzasadnieniu, że aniołowie opiekują się ludźmi prowadzi nas w bardziej szczegółowe rozważania. Odpowiada on w tym miejscu na pytania, które także i dziś pozostają aktualne. Najważniejsze z nich dotyczy tego, czy Anioł Stróż jest tylko moim aniołem, czy strzeże tylko mnie.
A może jest tak, że aniołowie strzegą kilku ludzi, a mój Anioł Stróż nie jest przeznaczony przez Boga wyłącznie dla mnie? Pochylmy się nad słowami św. Tomasza, który prowadząc dalej rozważania dotyczące opieki aniołów nad nami, rozwiewa te wątpliwości.
Pojedynczy człowiek – pojedynczy anioł
Na początku naszych rozważań poczynić trzeba pewne wyjaśnienie. W Sumie teologii znajdziemy bowiem dwa pytania, które pozornie nie różnią się od siebie. W artykule 2 kwestii 113 Doktor Anielski pyta: „Czy każdy człowiek ma swojego osobnego anioła stróża?” W artykule 4 pojawia się pytanie, które tylko z pozoru jest identyczne, a mianowicie: „Czy każdy człowiek ma Anioła Stróża?” Niestety polskie tłumaczenie jest w tym przypadku mylące i dlatego św. Tomasz wydaje się powtarzać dwa razy to samo zagadnienie. W rzeczywistości prowadzi on rozważania wedle klasycznego schematu, który wiedzie od tego, co ogólne do tego, co szczegółowe. Najpierw więc (a. 2) pyta o to, czy każdy człowiek ma Anioła Stróża w tym sensie, że strzeże go jeden anioł. Czy nie jest czasem tak, że jakiś anioł jest wyznaczony do opieki nad grupą ludzi i w związku z tym zdarzają się tacy ludzie, którzy pozbawieni są opiekunów osobistych i mają jedynie opiekunów zbiorowych. Drugie z wyżej wymienionych pytań dotyczy tego, czy są tacy ludzie, którym Anioła Stróża się w ogóle nie przydziela. W międzyczasie św. Tomasz zadaje jeszcze mniej interesujące nas w tym momencie pytanie o to, z jakiego chóru anielskiego przydzielani są ludziom opiekunowie.
Dusza ludzka – rzecz wieczna
Odpowiedź na pierwsze z powyższych pytań jest bardzo ciekawa. Doktor Anielski podkreśla, że Opatrzność Boża inaczej odnosi się do rzeczy wiecznych, a inaczej do zniszczalnych. Jeżeli się nad tym chwilę zastanowimy, to łatwo pojmiemy, że rzeczy wieczne mają dużo większe znaczenie dla funkcjonowania wszechświata i dlatego opieka nad nimi powinna być bardziej dokładna. Dusza ludzka jest właśnie wieczna w tym sensie, że jest nieśmiertelna i stąd porządek natury wymaga, aby człowiekowi był przydzielony Anioł Stróż. Taka odpowiedź, w której Akwinata odwołuje się tyko do porządku kosmosu wydaje się być jednak mało przekonująca. Dlaczego nie wystarczy przydzielić kilku ludzi jednemu aniołowi do strzeżenia? Przecież aniołowie są o wiele doskonalsi od ludzi, a tymczasem często i w przypadku ludzkich wspólnot ustanawia się jednego opiekuna dla wielu (na przykład opiekunka w przedszkolu).
Akwinata odpowiada tu, że aniołowie opiekują się ludźmi przede wszystkim ze względu na to, aby doprowadzić ich do Zbawienia. Człowiek, choć dąży do niego we wspólnocie Kościoła, nie może jednak zostać zbawiony automatycznie dlatego, że jest tej wspólnoty członkiem. Dlatego właśnie osobisty wymiar zmagań w dążeniu do Zbawienia wymaga osobistego stróża i opiekuna. Poza tym, jak dowodzi św. Tomasz, stróż całej społeczności troszczy się przede wszystkim o to, jaki wpływ na siebie mają poszczególne jednostki oraz o to, jak cała wspólnota odnosi się do innych ludzi. Innymi słowy zajmują go przede wszystkim sprawy zewnętrzne. Zbawienie tymczasem jest czymś nie tylko osobistym, ale także niewidzialnym i ukrytym. Jego intymny i osobisty wymiar wymaga osobistej i indywidualnej opieki.
Opiekunowie parafii diecezji i krajów
Trzeba jednak pamiętać o tym, co Doktor Anielski dodaje w następnym artykule. To, że Bóg przydziela osobistego Anioła Stróża każdemu człowiekowi, nie oznacza, że nie czyni tego także w odniesieniu do wspólnot. Jak pamiętamy, wśród aniołów występuje hierarchia zadań, do których zostali wyznaczeni. W hierarchii tej wyżsi aniołowie wyznaczani są do opieki także nad wspólnotami ludzkimi. Potwierdza to stara tradycja w Kościele, wedle której swoich Aniołów Stróżów mają nie tylko indywidualni ludzie, ale także parafie, diecezje, a nawet narody. Tradycja aniołów, którzy strzegą kościołów lokalnych wywodzi się z Apokalipsy (1, 20), w której św. Jan słyszy, że ma napisać listy do „Aniołów siedmiu kościołów”. Istoty duchowe opiekujące się narodami, Ojcowie Kościoła widzieli we fragmencie Księgi Powtórzonego Prawa (32,8), który greckim tłumaczeniu (Septuagincie) brzmi: „Kiedy Najwyższy rozgraniczał narody i rozpraszał synów Adama, wtedy ludom wyznaczył granice wedle liczby aniołów Bożych.” Włączając się w tę tradycję św. Tomasz ukazuje, że choć najważniejsze jest indywidualne Zbawienie każdego człowieka, to jednak żaden wymiar naszej drogi ku Bogu nie jest pozbawiony opieki i troski Jego aniołów. Tyczy się to także wymiaru wspólnotowego, obojętnie, czy chodzi o wspólnotę Kościoła, narodu, czy nawet, jak możemy przypuszczać, także inne wspólnoty.
Źli nie mogą szkodzić tyle ile chcą
Jak widzimy zatem, nikt nie jest wyłączony z opieki Bożej, nikt nie jest pozbawiony pomocy w drodze. Dlatego właśnie, odpowiadając na ostatnie z postawionych wyżej pytań, św. Tomasz potwierdza, że nie ma takich ludzi, którzy nie mieliby swojego Anioła Stróża. Tutaj znowu mogłoby się wydawać, że skoro wszechwiedzący Bóg zna przeznaczenie wszystkich ludzi i wie, że niektórzy będą potępieni, nie musi im w takim razie przydzielać Anioła Stróża. Wydaje się to bowiem czystym marnotrawstwem. Jednakże i tutaj dobrzy aniołowie zgadzają się służyć dla dobra wszystkich. Doktor Anielski bardzo mocno podkreśla, że choć w takim przypadku anioł nie może pomóc w doprowadzeniu człowieka do Zbawienia, może jednak przynajmniej powstrzymać go w pewnym zakresie od czynienia zła. Dzięki temu nie może on szkodzić innym ludziom tyle, ile mu się podoba, a tyle tylko, na ile Bóg mu pozwala. Akwinata wspomina tutaj antychrysta, o którym apokalipsa mówi, że nie będzie pozbawiony opieki aniołów i z tej racji także nie będzie mógł czynić zła do woli.
Anioł Stróż Adama i Ewy
Jeszcze ciekawsze pytanie dotyczy tego, czy pierwsi rodzice w raju potrzebowali Anioła Stróża. Byli w stanie szczęścia i jedności z Bogiem, nie musieli więc dążyć do zjednoczenia z Nim. Ponadto ich natura nie była zepsuta przez grzech, a więc nie mieli problemu z opanowaniem namiętności, które do niego prowadzą. Czy więc opieka niebieskich duchów była im faktycznie niepotrzebna? A jeśli tak, to podchwytliwie możemy powiedzieć, że nie wszyscy ludzie mają Anioła Stróża, bo przecież pierwsi rodzice nie mieli... Św. Tomasz odpowiada na ten zarzut pokazując, że choć Adam i Ewa byli w jedności z Bogiem, to jednak wcale nie byli wolni od niebezpieczeństw. Gdyby byli całkowicie bezpieczni nie mogliby przecież zgrzeszyć. Dlatego, choć ich nieskażona natura nie skłaniała ich do grzechu, to jednak bardzo potrzebna była im ochrona przed zagrożeniami zewnętrznymi. Dlatego też nawet pierwsi rodzice w raju mieli swoich Aniołów Stróżów.
Eskorta
Na koniec naszych rozważań chciałbym w całości przytoczyć tekst odpowiedzi tego artykułu, ponieważ jest to dla mnie jeden z najpiękniejszych fragmentów Summy Teologii (ST I, q.113, a.4, co.). Doktor Anielski tłumaczy w nim prosto istotę posługi, którą wobec nas pełnią aniołowie Boży. Do tekstu tego wrócimy jeszcze w następnym odcinku naszych rozważań:
„Człowiek za życia ziemskiego znajduje się jakby w drodze, po której winien zmierzać do niebieskiej ojczyzny. Na tej drodze grożą mu rozliczne niebezpieczeństwa tak od wewnątrz jak od zewnątrz, stosownie do słów psalmisty: “Na drodze, którą kroczyłem, ukryli sidło na mnie” (Ps 142, 4). I dlatego jak ludziom wędrującym po niebezpiecznej drodze daje się ochronę (eskortę), tak i każdemu człowiekowi, jak długo pielgrzymuje na tej ziemi, bywa przydzielany Anioł Stróż. A kiedy dotrze do końca drogi, już nie będzie miał anioła jako stróża, ale będzie miał w królestwie niebieskim anioła wespół z nim królującego, zaś w piekle złego ducha karzącego.”
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.