O osobistej odporności, drastycznych zdjęciach i mozolnych badaniach, które przybliżają do prawdy, z posłem Antonim Macierewiczem rozmawia Wiesława Lewandowska
WIESŁAWA LEWANDOWSKA: – Jak Pan przyjmuje to płynące już niemal zewsząd – czasem także z bliskich Panu kręgów, z Kościoła – nawoływanie do wyciszenia sprawy katastrofy smoleńskiej, do zakończenia „smoleńskiej wojny polsko-polskiej”? Do zaprzestania tej „gry politycznej” z Panem w roli głównej?
Poseł ANTONI MACIEREWICZ: – Zastanawiam się, kto tę wojnę wywołał i kto ją podtrzymuje. Kto tu naprawdę prowadzi polityczną grę. Ale, oczywiście, przyjmuję i rozważam sugestie niektórych środowisk, które w imię wyższego dobra namawiają: No cóż, stało się, co się stało, nigdy nie zapomnimy o tym dramacie, ale...
– ... dajmy już spokój w imię spokoju?
– Przyznam, że na takie wezwanie nie zamierzam odpowiadać. Wyciszenie sprawy smoleńskiej niewiele tu da, przeciwnie – uczciwe wyjaśnienie tej tragedii jest konieczne. Bo nie da się spokoju i jakiejkolwiek współpracy budować na kłamstwie.
– Zwłaszcza współpracy i przyjaźni między narodami i społecznościami?
– Prawda o tragedii smoleńskiej nie jest wymierzona przeciwko jakiemukolwiek narodowi, jakiejkolwiek społeczności. Jest co najwyżej prawdą o niegodziwych działaniach poszczególnych osób czy też grup, jest prawdą o ich ciemnych interesach i o wymierzonych w Polskę dążeniach. Zdaję sobie sprawę z obecnych niekorzystnych trendów, zarówno cywilizacyjnych i moralnych, jak i państwowo-politycznych. I zastanawiam się, czy gdyby żył prezydent Lech Kaczyński, możliwe byłyby tak jawne działania zmierzające do zniszczenia cywilizacji chrześcijańskiej, kwestionowanie praw narodowych, pracowniczych, praw rodziny i praw ludzi wierzących. A może tragedia smoleńska była wręcz niezbędna do tego, by ten destrukcyjny proces mógł przebiegać w przyspieszonym tempie...?
– Mówi Pan o możliwości wielkiego spisku?!
– Ja tylko stawiam pytania, które każdy roztropny, odpowiedzialny człowiek powinien sobie zadać... Bo historia nie zna takiego dramatu – nigdy do tej pory nie zdarzyło się tak, by w jednym momencie zginęło tyle osób z elity narodu. Skala tego wydarzenia wymaga od nas spokoju, rozważnej reakcji, ale także głębokiej refleksji i odwagi. Moim zdaniem, wykazanie prawdy o tragedii smoleńskiej i pamięć o niej jest niezbędnym warunkiem do tego, byśmy mogli stanąć w obronie człowieczeństwa i chrześcijaństwa w sobie, w społeczeństwie i w społeczności międzynarodowej.
– Tyle że pielęgnowanie pamięci i poszukiwanie prawdy w obecnej rzeczywistości Polski i Europy to coraz trudniejsze zadania.
– Od początku miałem tego świadomość. A Jarosław Kaczyński, podejmując decyzję o powierzeniu mi tej „smoleńskiej” roli, też wiedział, że aby ją pełnić, potrzebne jest pewne doświadczenie oraz – przede wszystkim – determinacja i odporność.
– A Pan jest człowiekiem wyjątkowo odpornym?
– Mam pewną sumę wiedzy o mechanizmach politycznych i o mechanizmach działania służb specjalnych. Jest to więc odporność wynikająca z wiedzy o funkcjonowaniu służb specjalnych, ze znajomości metod działania tych często przestępczych grup i środowisk. Ale jak każdy człowiek miewam też momenty niepewności, strachu i zniechęcenia...
– Bo poszukiwania prawdy smoleńskiej komplikują się?
– Nie dlatego. Prawda o tej tragedii leży na wierzchu. Jest tylko pokryta warstwą kłamstwa. I właśnie to najbardziej przeraża. Jeżeli jednak odsuniemy na bok te wszystkie pseudointerpretacje i fałszywe informacje, pokrętne wyjaśnienia – to będzie ją widać jak na dłoni.
– Praca Zespołu Parlamentarnego to przede wszystkim ujawnianie kłamstwa?
– W dużej mierze tak, ale nie tylko. Oczywiście, przeprowadzamy różnorodne analizy polityczne, ale nasze działania koncentrują się przede wszystkim na rekonstrukcji przebiegu wydarzeń, zwłaszcza w ich aspekcie technicznym. Eksperci skupieni wokół Zespołu Parlamentarnego w Polsce i za granicą pracują w wyspecjalizowanych grupach, są w stałym kontakcie, dyskutują o wynikach swoich badań. Co pewien czas prezentujemy opinii publicznej cząstkowe efekty tych prac. Jednymi z ważniejszych okazały się ostatnio np. wyniki analizy dokumentacji fotograficznej oraz dostępnych opisów ciał ofiar. Na tej podstawie nasi lekarze próbują sformułować wstępne opinie na temat przyczyn katastrofy.
– Czy to możliwe na podstawie jednak dość skąpych materiałów dowodowych?
– Zespół ma dostęp do kilkudziesięciu fotografii, które w miarę dokładnie pokazują miejsce odnalezienia zwłok i ich stan. Są także „późniejsze” zdjęcia ciał ofiar, wykonane już w trakcie moskiewskich sekcji. Istnieją też dosyć szczegółowe opisy kilku sekcji przeprowadzonych w Polsce. Oczywiście, na tej podstawie nie można wysnuć ostatecznych wniosków, ale jest to istotny materiał, wymagający uwzględnienia w badaniach.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.