O mgle, dezinformacji, rzetelności badania dowodów i instrukcjach ulianowskiej szkoły, czyli o żmudnym, ale skutecznym odkrywaniu prawdy o katastrofie smoleńskiej, z posłem Antonim Macierewiczem rozmawia Wiesława Lewandowska
WIESŁAWA LEWANDOWSKA: – Strach rozmawiać, Panie Pośle! Wszelkie rozważania i dociekania prawdy o katastrofie smoleńskiej są dziś uważane za wielką niepoprawność polityczną. Media przekonują, że Polacy są znużeni tym tematem.
POSEŁ ANTONI MACIEREWICZ: – Być może wiele osób jest znużonych, właśnie z powodu niektórych mediów… Jednak ludzie umiejący samodzielnie myśleć – a ciągle jest ich większość – są raczej przerażeni tym, jak właśnie owe media i duża część „elity politycznej” związanej z PO i z lewicą atakują wszelkie dążenia do wyjaśnienia tragedii smoleńskiej. Zamykają nam usta tak samo, jak kiedyś w sprawie katyńskiej… Dziś mamy do czynienia z falą zakłamania i arogancji narastającą w skali niebywałej w historii Polski. W sposób niesłychanie brutalny atakuje się pamięć Prezydenta RP i w ogóle samo dążenie do prawdy.
– Pada argument, że skoro po roku skończyła się żałoba, można już krytykować zmarłych…
– To przecież właśnie w czasie żałoby padło oskarżenie, że „Prezydent ma krew na rękach” i w czasie żałoby premier Tusk nazwał bluźnierstwa przeciw krzyżowi „happeningiem”! Ci ludzie po prostu nie tolerują dążenia do prawdy… I wtedy, kiedy domaga się jej starsza pani składająca kwiaty pod Pałacem Prezydenckim, i wtedy, kiedy czyni to wybitna dokumentalistka Ewa Stankiewicz lub gdy o prawdę woła poseł na Sejm, albo ksiądz proboszcz poświęcający obelisk, a ostatnio – gdy żądają jej ludzie dobrej woli strojący grób Chrystusa symboliką nawiązującą do tragedii smoleńskiej. Obserwujemy coraz bardziej nerwowe reakcje tych „poprawnych politycznie” krytyków na samą myśl, że można dojść do prawdy w sprawie katastrofy smoleńskiej…
– Przeciętnemu odbiorcy codziennych informacji trudno w to uwierzyć. Właściwie od samego początku wielu z nas było przekonanych, że nigdy nie poznamy prawdy o tej katastrofie…
– Trudno się dziwić, skoro media i zainteresowani tym politycy robili wszystko, aby dezinformować społeczeństwo i manipulować opiniami. Tymczasem wiemy już bardzo dużo na temat przebiegu tych tragicznych zdarzeń! Moim zdaniem, prawda jest już bardzo blisko… Wiele spraw i wyjaśnień, które w ciągu ostatniego roku były rozpowszechniane tylko po to, żeby zmylić tropy i utrudnić rozpoznanie rzeczywistości, udało się już definitywnie odrzucić.
– Na przykład?
– Przełomowe znaczenie miało tu eksperymentalne sprawdzenie, czy piloci zasadnie korzystali z procedury odejścia na drugi krąg, czyli przerwania procedury lądowania, a konkretnie, czy użycie przez nich przycisku „odejście” nad lotniskiem niewyposażonym w system samonaprowadzający ILS było zgodne z procedurami i czy powinno być skuteczne. Wmawiano nam, że źle wyszkoleni polscy piloci użyli tego przycisku, nie mając pojęcia, że system w tym przypadku nie działa.
– Okazało się, że działa?
– Tak. Bo ta kwestia, jak większość problemów wokół wyjaśniania przyczyn katastrofy smoleńskiej, została sztucznie stworzona, by wprowadzić w błąd, zawładnąć umysłami ludzi, odwrócić uwagę od prawdy… Przeprowadzone niedawno loty eksperymentalne TU-154 M wykazały, że przycisk „odejście” nad lotniskiem bez systemu naprowadzania ILS jednak działa. Oczywiście, działa wówczas, gdy jest sprawny...
– Wcześniej nie było tej pewności, nie mieli jej nawet konstruktorzy tego typu samolotu?
– No właśnie! Tu dotykamy problemu dezinformacji w tej sprawie. Otóż nasz sejmowy Zespół badający przyczyny katastrofy smoleńskiej dysponuje skryptem używanym w szkole w Ulianowsku, która przygotowywała polskich pilotów obsługujących TU-154 M (otrzymaliśmy ten skrypt od uczestnika tych specjalnych kursów). Okazuje się, że w ulianowskiej szkole uczono, jak odchodzić w automacie za pomocą przycisku „uchod” („odejście”) na lotniskach niemających systemu ILS (zresztą wówczas lotniska krajów komunistycznych nie posiadały tego systemu!). Sprawa była więc od dawna oczywista, dobrze jednak, że te loty eksperymentalne w Polsce wykonano. Jeśli ich wynik zostanie podany do wiadomości, to może choć trochę zneutralizuje to zamieszanie wywołane przez raport MAK-u, który wprowadził dezinformację, że korzystanie z automatu było niedozwolone, było głupotą… Tę tezę w naszych mediach upowszechniali także polscy „eksperci”, m.in. płk Edmund Klich i inni…
– …że niedoszkoleni polscy piloci podjęli próbę lądowania w niedozwolonym trybie?
– Tak. Polscy specjaliści odczytali sfałszowany przez Rosjan fragment zapisu czarnej skrzynki. Okazuje się, że wbrew rosyjskiej tezie, oni nie zamierzali lądować, lecz odwrotnie, chcieli odejść na drugi krąg! Z odczytanego w Polsce zapisu wynika, że kapitan Protasiuk na wysokości 100 m wydał komendę: „odchodzimy”…
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.