Na temat wpływu wiary i sztuki sakralnej z prof. Lucjanem Orzechem z Wydziału Sztuki Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie, rzeczoznawcą w Komisji ds. Sztuki Sakralnej Archidiecezji Krakowskiej, rozmawia ks. Marcin Nabożny
Ks. Marcin Nabożny: Panie Profesorze, aktualnie przeżywamy Rok Wiary, często mówi się, że sztuka sakralna powinna być wynikiem wiary tworzącego ją artysty. Jakie jest Pana zdanie na ten temat? Czy sztukę sakralną powinni tworzyć tylko ludzie wierzący?
Prof. Lucjan Orzech: Gdyby wiara gwarantowała wartość artystyczną dzieła, nie byłaby wiarą, ale jakimś magicznym sposobem na sukces. Z drugiej strony, wiara warunkuje podstawową wiedzę teologiczną, dlatego trudno rozmawia się o sztuce religijnej z artystą, który tej wiedzy religijnej nie posiada lub mało go ona interesuje. To sytuacja naturalna, gdy tzw. sztukę sakralną tworzy artysta wierzący lub przynajmniej rozumiejący potrzeby ludzi wierzących.
– Powiedział Pan: „tzw. sztukę sakralną”, jak zatem rozumieć to zdystansowanie się wobec terminologii? Co właściwie określamy mianem sztuki sakralnej?
– Dystans w stosunku do terminu „sztuka sakralna” bierze się z dużej rozpiętości znaczenia tego pojęcia w mowie potocznej. Doznanie sacrum jest wyraźne i mocne, gdy stajemy przed niektórymi ikonami lub dla przykładu wobec dzieł Jerzego Nowosielskiego. Polecam jako przykład kościół Ducha Świętego w Tychach zbudowany przez architekta Stanisława Niemczyka i polichromowany przez Jerzego Nowosielskiego. Każdy element tej świątyni, a zwłaszcza organizacja światła we wnętrzu wprowadza jakiś tajemniczy powiew. Myślę, że nie trzeba być wierzącym, by doznać tam olśnienia, jeśli nie religijnego, to na pewno artystycznego. Tego rodzaju dzieła przekraczają granice sztuki religijnej i przynależą do sfery sacrum. Tak naprawdę nikt dokładnie nie wie, co to jest sacrum, ale czujemy, że coś takiego istnieje, przynajmniej w percepcji niektórych dzieł sztuki.
– Czy świadomość tej tajemnicy można uznać za przedsionek wiary?
– Dobre dzieło sztuki często oddziałuje w sposób szczególny. Pozwala przekroczyć przyziemne bariery i wprowadza nas w aurę transcendencji. Jeśli myślimy o sacrum, to nasze oczekiwania są tym bardziej wyjątkowe, chociaż trudno je sprecyzować. Istota rzeczy tkwi bowiem w percepcji, doznaniu, wrażeniu. Xawery Dunikowski miał stwierdzić: „Sztuką jest to, co robi wrażenie”. Możemy też za nim powiedzieć: jeśli coś robi wrażenie sacrum, to właśnie to jest sacrum i jak Ksiądz sugeruje, pewnie już tylko krok dzieli nas od wiary.
– A jak w tym świetle rozumieć pojęcie: „sztuka religijna”?
– Znaczenie terminu „sztuka religijna” jest o wiele szersze od pojęcia „sztuka sakralna”. Sztuka religijna zbliża się raczej do znaczenia starożytnego „ars”, czegoś bliższego rzemiosłu. Wszystkie zatem dzieła rąk ludzkich, które służą wierze, liturgii i praktykom religijnym, a mają jakiekolwiek powiązanie ze sferą estetyki, w tym także malarstwo, rzeźba i architektura, należą do obszaru sztuki religijnej. Gdy zamawiamy sprzęt do świątyni, np. u stolarza lub innego artysty rzemieślnika, niespecjalnie interesujemy się głębią jego religijnej wiary. Oczekujemy raczej, by sprzęt był piękny i odpowiedni dla sakralnego wnętrza oraz spełniał wymogi ceremoniału liturgicznego, owego „theatrum sacrum”.
– Z punktu widzenia człowieka Kościoła, kapłana, wydaje się być oczywistym, że sztuka religijna w ogóle, a sztuka sakralna w szczególności ma być emanacją wiary i inaczej być nie może.
– To fundamentalne przekonanie jest w zasadzie słuszne, ale jego interpretacja na grunt praktyczny natrafia na niemałe trudności. I są to trudności często nie do pokonania, bo ich źródła tkwią w obszarze kulturowym, mentalnym i edukacyjnym. Wrażliwość artystyczna bywa skutecznie przytłumiona przez współczesną kulturę obrazkową i zwyczajny pośpiech codziennego życia. Jeżeli mowa o sztuce, to istotne jest, by była dobra lub przynajmniej na dobrym smaku oparta, a potem dopiero pytajmy artystę o wyznanie i światopogląd.
– Mamy wielu wykształconych plastyków. Dlaczego nie znajduje to przełożenia na dobry poziom artystyczny w naszych kościołach?
– Świetne pytanie! Plastycy lawirują gdzieś w szarej przestrzeni pomiędzy własnymi wygórowanymi ambicjami artystycznymi i kompletnym brakiem przygotowania, bo żadna uczelnia nie kształci w specjalizacji sztuki sakralnej. Twórcy zderzają się często z totalnym bezguściem odbiorców i z trudnościami w znalezieniu wspólnego z nimi języka. Dekoruje się zatem wnętrza w sposób oderwany od charakteru architektury, nie dbając o gamę kolorystyczną czy nadrzędny porządek estetyczny. Artysta, który dysponuje sprawnością manualną i dobrym warsztatem, może także pójść na skróty. To może się wydać paradoksalne, ale pogłębiony wyraz artystyczny łatwo można zastąpić technologicznymi umiejętnościami i blichtrem wirtuozowskich efektów. Wyraża się to najczęściej ucieczką w pseudonowoczesną stylizację albo w bezwyrazową dekoracyjność, albo też w solidny, ale trywialny i prostacki realizm. Przykładów nie trzeba pokazywać palcem, kakofonia form i pstrokacizna jest powszechnie obecna we współczesnych polskich kościołach.
– Jak to jest zatem z pojęciem realizmu w sztuce sakralnej?
– Pojęcie realizmu w sztuce jest bardziej wieloznaczne i umowne aniżeli pojęcie sztuki abstrakcyjnej. Jeśli bowiem realizm odwołuje się do naśladownictwa, to odpisywanie od natury zawsze pozostaje niepełne, ułomne i umowne. Twórczość artysty zyskuje miano sztuki wtedy, gdy odrywa się od naturalizmu lub dosłownego realizmu. Warto zauważyć, że sztuka wschodniej ikony czy malarstwo Jerzego Nowosielskiego nie posiłkują się realizmem, lecz co najwyżej specyficznym symbolizmem, są abstrakcyjne w formie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.