Od systemu do człowieka

Więź 3/2013 Więź 3/2013

System jest przede wszystkim sposobem życia, przyjmowanym przez dużą część współczesnego społeczeństwa polskiego jako własny, najczęściej bezrefleksyjnie. Jak sama nazwa wskazuje, tworzy go szereg powiązanych ze sobą elementów: wartości, celów, wzorów myślenia o życiu, codziennego działania, komunikowania się z innymi. W każdej społeczności istnieje wiele sposobów życia, jednak systemem można nazwać tylko ten, który jest najbardziej popularny – czyli sposób życia oparty na konsumpcji.

 

Nie oznacza to oczywiście całkowitego podporządkowania swoich pragnień, dążeń i predyspozycji interesom grupy. Vanier dużo pisze o rozwijaniu własnych talentów – gdyż to one właśnie drzemią w pragnieniach. Paradoksalnie, to właśnie system najczęściej każe w imię konsumpcji rezygnować z realizacji talentów. Jeżeli bowiem najważniejszy jest wzrost konsumpcji, to talenty, nieprzynoszące wymiernych korzyści finansowych, należy głęboko zakopać (stąd np. może pochodzić wybór ścieżki kariery zawodowej niezgodnej z predyspozycjami). Jeżeli jednak talenty przynoszą zysk, system wystawia je na sprzedaż bądź czyni z nich narzędzie pracy w nieludzkich warunkach. W społeczeństwie głęboko ludzkim wspólnota jest świadoma tego, że należy wzajemnie motywować się do rozwijania talentów – posłużą one bowiem wszystkim.

Czekając na świętych

Przejście od wizji systemowej – technokratycznej i konsumpcyjnej – do wizji głęboko ludzkiej jest procesem trudnym i nie może dokonywać się odgórnie. Klęskę w tej dziedzinie odniosło i państwo socjalistyczne (nie mówiąc już o totalitarnym), i Kościół hierarchiczny, bezskutecznie starający się utrzymać panowanie nad „owieczkami”. Działaniom odgórnym bowiem zawsze wymyka się człowiek jako osoba. Stanowione prawo i system instytucjonalny mogą w pewnym ograniczonym zakresie ułatwiać takie czy inne formowanie społeczeństwa. Przykładem może być tu choćby, stworzony m.in. przez G.K. Chestertona, dystrybucjonizm, który miał być trzecią drogą między kapitalizmem a socjalizmem i miał umożliwić tworzenie małych wspólnot, opartych na drobnej własności. Jednak najważniejsze dla kształtowania się wspólnoty są działania oddolne, na poziomie lokalnych społeczności i niewielkich grup. 

Istnieje szereg sposobów działania, które mogą służyć tej przemianie[3]. Można je określić jako „pozasystemowe” – od działań otwarcie antysystemowych, kwestionujących obowiązujące powszechnie wartości (istnieją zarówno lewicowe, jak i prawicowe „antysystemy”), do działań, które nie wpisują się w wartości konsumpcyjne (wszelkie działania wolontariackie, wspólnotowe w obrębie społeczności lokalnej itp.). Siłą działań pozasystemowych jest właśnie oddolność.

Coraz częściej Polacy podejmują działania pozasystemowe w formie alternatywnych stylów życia. Zmęczeni kulturą korporacyjną dążymy do zwolnienia tempa życia. Służy temu migracja z miast do wsi, minimalizacja konsumpcji i wszelkie działania zmierzające do zachowania równowagi między pracą a życiem pozazawodowym (work-life balance). Coraz częściej słyszymy klasyczne już historie o pracownikach korporacji, którzy nagle zrywają ze swoim dotychczasowym życiem i wyjeżdżają w mityczne Bieszczady, gdzie noszą dzieci w chuście i żywią się produktami z własnych upraw. Alternatywne style życia wiążą się z kontaktem z przyrodą i poszanowaniem środowiska – nie jest to już „systemowa” ekologia, polegająca na korzystnym medialnie protestowaniu przeciwko elektrowni atomowej, lecz osobista relacja do przyrody. Te sposoby życia łączą się także z dystansem do instytucji (korporacje, masowa edukacja, urzędy itp.), wyrażanym choćby przez edukację domową. Czasami alternatywne style życia wynikają z chęci kultywowania tradycji.

Te nowe sposoby życia mogą być – choć nie muszą – drogą do przejścia od społeczeństwa masowego do społeczeństwa wspólnot, które umożliwiają zaangażowanie wszystkich swoich członków, także tych najsłabszych, w rozmaite działania. Ludzie porzucający duże miasta tworzą nieraz od podstaw niewielkie, kilkurodzinne wspólnoty, a czasem (jak to zrobił np. Andrzej Stasiuk) wrastają w lokalną społeczność, współorganizując jej życie.

Wspólnototwórczy charakter działań antysystemowych nie musi od razu wiązać się z wyjazdem z dużego miasta na wieś. Świetnym tego przykładem są zakładane w miastach kooperatywy spożywcze, w ramach których grupa ludzi decyduje się na kupowanie naturalnych, ekologicznych produktów bezpośrednio od rolników. Nawet niewielkie akcje podejmowane przez grupy sąsiadów na rzecz estetyki bloku i osiedla obniżają poziom konsumpcjonizmu, zwiększają wzajemną ufność i mogą stanowić zalążek dla tworzenia międzyludzkich wspólnot. Przykładem pozasystemowych działań są zapoczątkowane w Wielkiej Brytanii LETS (Local Exchange and Trade Systems – lokalne systemy wymiany i handlu), w których mieszkańcy społeczności lokalnej dzielą się swoimi talentami, a towary i usługi wymieniane są bez udziału pieniędzy.

Życie pierwszych chrześcijan na terenie Imperium Rzymskiego jest historycznym przykładem pozasystemowości. Współczesne chrześcijaństwo coraz częściej przyjmuje tego typu formy, na przykład we wspólnotach Chemin Neuf (w formie wspólnego życia) czy w neokatechumenacie, gdzie nierzadko wspólnota utrzymuje niektórych swoich członków w szczególnie trudnych sytuacjach.

Alternatywne style życia stają się obecnie coraz popularniejsze i pojawia się zagrożenie, iż zostaną wchłonięte przez system. Działania pozasystemowe już dziś bywają wspierane przez instytucje „systemowe”, na przykład w ramach funduszy unijnych. To rodzi niebezpieczeństwo utraty autentyczności i nieadekwatności języka – struktura wsparcia systemowego i język, jakim jest ono opisywane, przynależą do innej rzeczywistości: do świata osiągnięć, rezultatów, wskaźników itp., a więc do systemu. Bywają bowiem sytuacje, kiedy bunt (o ile nie osiągnie zbyt dużych rozmiarów) opłaca się systemowi i może zostać skomercjalizowany. Oskarżano o to choćby ruch punkowy, jako wykreowany przez bogatego impresaria Malcolma McLarena.

Mimo tego zagrożenia pozasystemowość stanowi jedną z szans humanizacji społeczeństwa. Wyjście z niszy uzależnione jest jednak od umiejętności dzielenia się dobrymi przykładami i od charyzmy liderów oraz wybitnych osobowości. Jak mówił Thomas Merton – „nie ma ładu społecznego bez świętych”. Czekamy więc na nowych świętych pozasystemowości.

Jarema Piekutowski – ur. 1978. Socjolog, kierownik projektów badawczych, społecznych i kulturalnych. Właściciel firmy Liber, wspólnik przedsiębiorstwa społecznego CRSG sp. z o.o., stały współpracownik Fundacji Rozwoju Demokracji Lokalnej, PSDB i innych firm badawczych. Wiceprezes Fundacji Veritas, menedżer i wokalista w zespole wokalno-instrumentalnym Pomerania Ensemble. Miłośnik literatury, obecnie pracuje nad fabularyzowaną biografią Gilberta Keitha Chestertona. Mieszka w Szczecinie.



[1] T. Słaby, K. Maliszewski, Jakość życia kobiet w świetle teorii konsumpcjonizmu, „Kobieta i biznes” 1-4/2008
[2] Na podstawie cyklicznych badań Stowarzyszenia „Klon/Jawor” Wolontariat, filantropia i 1%.
[3] Zob. obok tekst Ewy Karabin „Jakiś tytuł”.

 

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...