Dominik Bocoń miał się urodzić bez żołądka, a jest zupełnie zdrowy. Rodzina wierzy, że to nie był przypadek. Za cudowne uzdrowienie dziękuje bł. Karolinie Kózkównie.
Była tylko ona
Sabina: – To spadło na nas jak grom z jasnego nieba. Ta diagnoza była jak wyrok. I jeszcze ci lekarze, którzy chowali nosy w karty, w których, jak się potem okazało, nic nie zapisali. Naszą jedyną nadzieją była bł. Karolina. Choć w rodzinnych sprawach modlimy się zwykle do św. Jana Pawła II, tym razem poczułam, że muszę poprosić o pomoc właśnie ją. Zbliżała się rocznica jej urodzin – 2 sierpnia. Miałam nadzieję, że pozwoli Dominikowi przeżyć poród. W końcu to jej dzień. Była tylko ona.
Mariusz: – W poniedziałek poszedłem na Mszę św. Modliłem się do bł. Karoliny. Może wtedy wyprosiłem zdrowie dla Dominika?
Emilka: – Ja też się modliłam za brata! Razem z babcią odmawiałam w tej Różaniec.
Sabina: – Chwyciłam się tej daty z całych sił. Kiedy wyjęli Dominika z brzucha i usłyszałam jego płacz, wiedziałam, że jest zdrowy. Czułam to. Matki czują takie rzeczy.
Dziękczynny chrzest św.
Chrzest Dominika odbył się 18 września 2011 r. w sanktuarium bł. Karoliny w Zabawie. – To moja rodzinna parafia – mówi Mariusz. – „Wychowałem się” w tym kościele. Moi rodzice przyjaźnili się z siostrą bł. Karoliny, Katarzyną. Mieszkała w domu obok. Często przychodziła do nas w odwiedziny. Kiedy nie mogła już chodzić, tata zanosił ją do domu na rękach. Miała życzenie, aby po jej śmierci mój tata niósł jej trumnę. Bł. Karolina była nam więc bliska od zawsze. Choć teraz nasz parafialny kościół znajduje się w Przybysławicach, obiecaliśmy jej, że ochrzcimy Dominika w jej sanktuarium, kilka kilometrów dalej – wspomina.
Dopiero załatwianie chrzcielnych formalności uświadomiło rodzicom, że łaska, którą otrzymali, to cud. Cud, który przypisują wstawiennictwu bł. Karoliny Kózkówny.
– Kiedy przyszedłem do ks. Zbigniewa Szostaka, kustosza sanktuarium w Zabawie, pomylił mnie z moim bratem – wspomina Mariusz. – Zdziwił się, kiedy zapytałem, jakie dokumenty są potrzebne do chrztu. „A co ty, pierwsze dziecko chrzcisz?”. „No tutaj to pierwsze” – odpowiedziałem i wyjaśniłem, dlaczego pragniemy, aby swój pierwszy sakrament Dominik otrzymał w Zabawie. To ks. Zbigniew uświadomił nam, że stało się coś niezwykłego. Wcześniej nie śmieliśmy patrzeć na to wydarzenie w tych kategoriach – dodaje.
Choć oficjalnie nie można jeszcze powiedzieć, że historia Dominika to „cudowne uzdrowienie” i ks. Szostak z ostrożnością mówi raczej o „łasce” niż o „cudzie”, być może ta gra słów jest tylko kwestią czasu. Ksiądz kustosz zachęcił Boconiów do zebrania dokumentacji medycznej, którą postulator procesu kanonizacyjnego bł. Karoliny miał przedstawić w Watykanie. Jeszcze daleka droga, ale jeśli odpowiednie kościelne organy uznają cud, uzdrowienie Dominika Boconia będzie bezpośrednią przyczyną i podstawą do ogłoszenia bł. Karoliny świętą. 23 października 2012 r. ordynator Oddziału Klinicznego Kliniki Położnictwa i Perinatologii Szpitala Uniwersyteckiego dr hab. med. Hubert Huras tak napisał w oficjalnym piśmie do zastępcy dyrektora ds. lecznictwa tegoż szpitala: „Zebranie powyższych opinii [neonatologów i ginekologów z Tarnowa – przyp. MGN] mogłoby dać odpowiedź na pytanie pacjentki co do ewentualnego wpływu sił nadprzyrodzonych na stan dziecka. Ostateczne rozstrzygnięcie należałoby pozostawić władzom kościelnym oraz ich ekspertom”.
Bł. Karolina i Karolcia
Czy można wyprosić większy dar niż zdrowie dla swojego dziecka? I czy po takim wydarzeniu życie duchowe, religijne może być takie samo? – Nie – przekonuje Mariusz. – Karolina jest obecna w każdej modlitwie. Codziennie dziękujemy za zdrowie Dominika. Chodzimy na Drogę krzyżową szlakiem jej męczeństwa, jeździmy do Zabawy na jej urodziny 2 sierpnia. Jest członkiem naszej rodziny, a nawet kimś więcej. Z wdzięczności obiecaliśmy jej jeszcze jedną rzecz – że jeśli urodzi nam się dziewczynka, damy jej na imię Karolcia. I tak też się stało.
– Słyszysz? – pyta uzdrowionego brata starsza siostra, Emilka. – Jesteś zdrowy, bo Karolina dała ci żołądek. Dzięki niej masz zdrowy brzuszek – tłumaczy nadprzyrodzoność z właściwą siedmiolatkowi prostotą. I całuje półroczną Karolcię po brzuszku.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.