Oblicze misji się zmienia. Wyjeżdżają już nie tylko duchowni czy siostry zakonne. Jest też wielu świeckich, którzy wspomagają je fachowo.
Od kilku lat widać wyraźną tendencję: wielu świeckich decyduje się na czasowy wyjazd na misje. „Cywile” wyjeżdżają na krócej jako wolontariusze misyjni, a na dłużej jako pełnoprawni misjonarze. O ile polskich misjonarzy świeckich jest około pięćdziesięciu, to wolontariuszy wyjeżdża co roku prawie dziesięć razy tyle.
Na wolontariacie
Bez wątpienia najwięcej jest wolontariuszy, którzy decydują się poświęcić miesiąc czy też kilka miesięcy. Dzielą się swoją wiarą i umiejętnościami. Wyjeżdżają do krajów byłego ZSRR (na Ukrainę, na Białoruś, czy do Kazachstanu) lub na inny kontynent. Dalekie wyjazdy są rzadsze ze względu na koszty podróży.
W Polsce jest kilka instytucji umożliwiających taki wyjazd. Na ogół są one powiązane z misyjnymi zgromadzeniami zakonnymi, jak m.in. Salezjański Wolontariat Misyjny SWM, Oblacki Wolontariat Misyjny „Niniwa”, Pallotyński Wolontariat Misyjny „Salvatti”, czy Salwatoriański Wolontariat Misyjny „Salvator”. Inne to Akademickie Koło Misjologiczne (AKM) w Poznaniu czy Fundacja Pomocy Humanitarnej Redemptoris Missio, która wysyła na placówki studentów kierunków medycznych oraz lekarzy, położne i pielęgniarki.
Przygotowanie
Wyjazd poprzedzony jest przygotowaniami: na początku ogólnymi, dzięki którym weryfikuje się grupę osób wyjeżdżających. Jest to uczestnictwo w spotkaniach formacyjnych, dniach skupienia, zaangażowanie w różne akcje wspierające misje w parafiach czy szkołach. Z biegiem czasu przygotowania stają się nastawione na integrację grupy udającej się w konkretne miejsce, załatwiania formalności czy pozyskiwania funduszy.
„Przygotowania do wyjazdu to najpierw rozeznanie, czy to, co jest moim marzeniem, jest też wolą i działaniem Pana Boga. Kolejnym etapem przygotowań było poznanie miejsca, do którego pojechaliśmy: klimatu, kultury, historii itp., a także szczepienia, badania i poznawanie tych, z którymi wspólnie się tam wybierałam” – wspomina Iwona, która pracowała jako wolontariuszka w sierocińcu w Ziemi Świętej. „Przygotowania zaczęły się około pół roku przed wyjazdem. Spotykaliśmy się, żeby lepiej poznać siebie nawzajem, kraj, do którego wyjeżdżaliśmy i jego potrzeby oraz aby duchowo przygotować się do wyjazdu. Przygotowywaliśmy również animacje misyjne i akcje pomocy dla Ugandy. Przygotowania sprawiły, że w Ugandzie czułam się bezpieczniejsza i bardziej gotowa na spotkanie z jej mieszkańcami” – dopowiada Agata.
Dominika, wolontariuszka w Zambii, wspomina: „Przygotowywałam się podczas spotkań w Salezjańskim Ośrodku Misyjnym i dało mi to bardzo dużo, zwłaszcza wspólna modlitwa, adoracja czy też prezentacje tych, którzy przed nami byli na wolontariacie”.
Ważne są motywacje
Wolontariusze wyjeżdżają z różnych powodów. Chcą dzielić się wiarą i doświadczaną miłością Boga, zrobić coś dobrego dla innych, poznać nowych ludzi, rozeznać powołanie, zobaczyć odległe zakątki świata i to często w miejscach niedostępnych dla turystów, przeżyć przygodę, sprawdzić się w trudnych warunkach. „Pojechałam dlatego, żeby rozpoznać swoje powołanie. Poza tym zawsze marzyłam o tym, żeby móc wyjechać do innego kraju i pomagać. Wyjazd jest też okazją do tego, by poznać samego siebie, sprawdzić się i przede wszystkim otworzyć na Boga, na siebie, na ludzi” – dzieli się Iwona. „Pojechałam na doświadczenie misyjne, aby zobaczyć, jak wygląda życie misyjne, poznać innych ludzi i ich kulturę. Chciałam również zrealizować swoje marzenie jakim był wyjazd misyjny” – dopowiada Agata. Natomiast Jan, pracujący jako wolontariusz na Ukrainie, o swoich motywacjach mówi tak: „Pojechałem z kilku powodów. Oczywiście głównie z pragnienia ewangelizacji, przysłużenia się jakoś misjom. Duży wpływ na mnie miały też namowy siostry i zwykła chęć przeżycia jakiejś przygody z Panem Bogiem”.
Misje zmieniają
Wielu wolontariuszy jedzie z nastawieniem, żeby coś dać, by czymś się podzielić – wiarą, umiejętnościami, rzeczami materialnymi. Jednak pobyt na misjach to weryfikuje. Wolontariusze misyjni dzielą się dobrami materialnymi, przywożąc ze sobą różnego rodzaju przybory szkolne, zabawki, środki opatrunkowe czy inny drobny sprzęt. Dzielą się wiedzą, umiejętnościami, gdyż wielu wyjeżdżających na wakacyjne wolontariaty to studenci potrzebnych na danej misji kierunków: pedagogiki, filologii angielskiej, informatyki, medycyny czy kierunków inżynierskich. Jadąc na misje, mają zapewnioną konkretną pracę w której mogą wykorzystać swoje umiejętności.
Po powrocie większość zgodnie twierdzi, że był to wartościowy czas, który ich zmienił. Wiele efektów pojawia się dopiero po pewnym czasie, gdy z dystansu patrzy się na to, co się przeżyło. Człowiek staje się dojrzalszy, wrażliwy na biedę drugiego człowieka, potrafi docenić to, co posiada. Bo powrót z wolontariatu to dopiero początek, na ogół wyjazd daje „kopa” do działania na miejscu, do dawania świadectwa o tym, co się przeżyło, do organizowania różnego akcji wspierających miejsce i ludzi, wśród których się przebywało, do „zarażania” ludzi misjami.
Świeccy misjonarze
Świecki misjonarz traktuje swój wyjazd poważniej: jako realizację powołania. Opuszcza kraj rodzinny na kilka, kilkanaście lub nawet kilkadziesiąt lat. Formalnie podpisuje umowę z diecezją, w której będzie pracował. Potrzebuje odpowiedniego przygotowania i odpowiedniego zabezpieczenia formalnego. Komisja Episkopatu Polski ds. Misji utworzyła w Warszawie, w 1984 r., Centrum Formacji Misyjnej (CFM), w którym kandydaci przez rok przygotowują się do wyjazdu na misje. Możliwość wyjazdu, a także przygotowanie starają się zapewnić także zgromadzenia zakonne np. pallotyni, salezjanie czy kombonianie. Tam formacja polega na uczestniczeniu w comiesięcznych spotkaniach weekendowych, a po podjęciu decyzji o wyjeździe, odbyciu także trzymiesięcznego doświadczenia wspólnotowego, życia pod jednym dachem. Wskazane jest, aby kandydat na misjonarza uczestniczył wcześniej w różnych formach wolontariatu misyjnego.
Misjonarzem świeckim może zostać przede wszystkim ten, dla którego jest Boży plan na życie. Czas formacji jest okresem, w którym można to rozeznać. Osoba myśląca o takim wyjeździe powinna być ugruntowana w wierze. Świeccy przede wszystkim realizują się na misjach poprzez swoją zawodową pracę w: szpitalu, szkole, warsztacie, budowie, w administracji, czy gdziekolwiek indziej. Tych, którzy „coś tam potrafią”, jest sporo, ale to za mało na misje. Oczywiście niezbędna też jest znajomość języka, ale podczas formacji zazwyczaj oferowany jest intensywny kurs językowy. Istotne też jest zdrowie, jako że wyjazd na ogół związany jest z całkowitą zmianą klimatu, sposobem odżywiania, narażeniem na choroby niespotykane w Polsce. Jako misjonarze wyjeżdżają najczęściej młodzi ludzie, ale nie jest to regułą.
Fenomen wyjazdów misyjnych ludzi młodych trwa. Jest ich co raz więcej. A na misjach pokazują Kościół jako wspólnotę, w której są także obecni. Swą fachowością wspierają misjonarzy w ich działaniach, tam gdzie sobie często nie radzą jako profesjonalna służba zdrowia, informatycy, czy inżynierowie. Bez wątpienia są bardzo potrzebni.
Organizatorzy wolontariatu misyjnego
Liczba misjonarzy świeckich: Afryka 23, Ameryka Południowa i Środkowa 20, Ameryka Północna 0, Azja i Azja Mniejsza 6, Oceania 1. Razem 50
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.