Kto nie chce radia dla ludzi myślących

Przed osiemdziesięcioma laty w Polsce oczywiste było, że działanie na rzecz państwa, czyli dobra wspólnego, jest czymś bardzo szlachetnym. Polskie Radio powstawało nie tylko po to, aby zarabiać pieniądze, ale aby otwierać dusze i umysły. Jednak ta tradycja służby i misji została zakłócona. Niedziela, 27 kwietnia 2008



– Jednak zebrał Pan niezłe cięgi za reformowanie radia!

– Zarzucano mi, że dławię „gardło wolnej pieśni radiowej”, choć nikogo nie dławiłem, a przeciwnie – starałem się tylko dodać nowe głosy, zwłaszcza te, które wcześniej nie miały żadnej szansy przemówić przez jakiekolwiek radio. Nie było łatwo do tego doprowadzić! Pół roku trwało, zanim np. udało mi się – pokonując bariery światopoglądowe radiowych redaktorów – umieścić „Nasz Dziennik” w radiowym przeglądzie prasy. Dziennikarz publicznego medium nie może się kierować prywatnym gustem, prywatnymi przekonaniami politycznymi. Nie wszyscy to rozumieją.

– I zarzucają Panu stronniczość polityczną.

– Mam nadzieję, że ludzie rozsądni i intelektualnie uczciwi potrafią sprawiedliwie rzecz ocenić. Faktem jest, że po raz pierwszy od 1989 r., przez ostatnie półtora roku, media publiczne nie są we władaniu żadnej z partii, które tu poprzednio zarządzały. Za ich czasów drzwi publicznego radia i telewizji były mocno zatrzaśnięte przed wszelkimi oponentami. Dlatego teraz podniósł się taki krzyk, że Stanisław Michalkiewicz ma felieton, że przychodzi do radia niejaki Tomasz Sakiewicz i śmie prowadzić jakieś rozmowy. Bo przedtem w Polskim Radiu można było spotkać publicystę „Dziennika”, „Gazety Wyborczej”, ale nie z „Naszego Dziennika” lub „Gazety Polskiej”. W tej chwili można spotkać wszystkich. To jest moja odpowiedź na zarzuty o stronniczość.

– Dlaczego dokonana przez Pana operacja przeniesienia Programu 1 z fal długich na UKF spotkała się z tak wielką krytyką?

– Trudno powiedzieć dlaczego, bo nie słyszałem merytorycznych uzasadnień. Podniósł się alarm, że ograniczam kulturę w Polskim Radiu (chodzi o te kilka procent zasięgu odebrane kulturalnej Dwójce). W poprzednich latach nie udawało się tego przeprowadzić, choć sprawa była technicznie prosta i jak najbardziej uzasadniona. Gdybyśmy tego nie zrobili, Program 1 straciłby wkrótce rację bytu, jako że obecnie produkowane radia nie odbierają już fal długich.

– To był zamach na polską kulturę, Panie Prezesie, tak wtedy grzmiały media komercyjne...

– Jeśli to był zamach na kulturę, to czym jest propozycja zniesienia abonamentu? Właśnie teraz mamy do czynienia nie tylko z zamachem, ale wprost z chęcią likwidacji Programu 2. Gdy rok temu przenosiliśmy Program 1 na UKF, to wzmacnialiśmy Polskie Radio. Ci, którzy dziś chcą je pozbawić abonamentu, chcą je po prostu zniszczyć.


«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...