Przed osiemdziesięcioma laty w Polsce oczywiste było, że działanie na rzecz państwa, czyli dobra wspólnego, jest czymś bardzo szlachetnym. Polskie Radio powstawało nie tylko po to, aby zarabiać pieniądze, ale aby otwierać dusze i umysły. Jednak ta tradycja służby i misji została zakłócona. Niedziela, 27 kwietnia 2008
– To samo – czyli likwidacja lub prywatyzacja – mogłoby grozić dziś wszystkim programom Polskiego Radia?
– Mam nadzieję, że na razie nie będzie możliwe zrealizowanie na przykład takiej koncepcji: Trójkę sprywatyzować, Jedynkę połączyć z Dwójką w program kulturalno-publicystyczny, którego nikt nie będzie słuchał, i na dodatek nadawać go na falach długich... Rząd dałby łaskawie jakieś 10 mln zł na tworzenie byle jakiego programu dla 1% ludzi... I takie byłoby, według marzeń PO, radio publiczne w Polsce.
– Kto na tym zyska, że nie będzie radia dla ludzi myślących?
– Ci, którzy zajmą miejsce Polskiego Radia i poszerzą znacznie swój dostęp do rynku reklam. Chodzi o wielki biznes, ale również o wpływy na opinię publiczną, bo jeśli nawet nie przynoszą one na bieżąco pieniędzy, to są ważne dla budowania postaw konsumpcyjnych. To jest oczywisty powód współdziałania mediów komercyjnych z Platformą Obywatelską w bezprzykładnym ataku na media publiczne.
– Chodzi po prostu o to, aby media publiczne – jeśli w jakiejś formie przetrwają – niewiele się różniły od komercyjnych?
– Tak, bo przestrzeń debaty publicznej zostanie ograniczona do programów typu „Szymon Majewski show”, czy „Kuba Wojewódzki”. Taki będzie poziom dyskursu publicznego, inny nie będzie możliwy. To będzie także wielkie uderzenie w Kościół, bo przecież media publiczne są otwarte na sprawy ludzi wierzących.
– Pozostała więc walka o utrzymanie abonamentu...
– Już pierwszego dnia urzędowania rządu Donalda Tuska opublikowałem list otwarty do premiera w obronie mediów publicznych, jako że zmarginalizowanie tych mediów wydawało się być jednym z ważniejszych zamierzeń tego rządu. Moje argumenty powtórzyli niedawno twórcy kultury, ale rządzący nie wycofują się ze swoich planów i wręcz oznajmiają likwidację abonamentu.
– I argumentują, że to dlatego, iż ludzie niechętnie płacą abonament. Może jednak najlepszym wyjściem byłoby Radio na wikcie państwowym?
– Bałbym się finansowania z budżetu państwa. Jedną z pierwszych ofiar cięć budżetowych byłyby wtedy, oczywiście, media publiczne. A ponadto trudno sobie wyobrazić większe uzależnienie od polityków! Możliwe są, oczywiście, jeszcze inne formy finansowania – bezpośrednio przez obywateli i niezależnie od rządu – np. odpis z podatków lub opłata przy rachunku energetycznym. Uważam jednak, że najlepszą formą jest tradycyjny abonament, trzeba by tylko usprawnić jego ściągalność.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.