Kiedy już ochłonąłem po pierwszych przeżyciach dotyczących mojej nominacji, moim pragnieniem było zamknąć się gdzieś w samotności i zastanowić nad tym, co się stało, co znaczy to nowe: Pójdź za Mną... Z wielką radością znalazłem wtedy hasło: In vinculo communionis – w więzach wspólnoty... Niedziela, 7 września 2008
Ks. inf. Ireneusz Skubiś: – 15 lat temu został Ksiądz Biskup mianowany ordynariuszem kieleckim. Wróćmy może na chwilę wspomnieniem do tamtych dni...
Bp Kazimierz Ryczan: – Moment podejmowania decyzji był dla mnie szczególny. Kierowałem konwiktem dla księży, byłem już po habilitacji, miałem przygotowany materiał na ewentualną książkę profesorską i zostałem wybrany na prorektora Wydziału Teologii na KUL-u. Miałem też wyjechać do Denver w USA na Światowy Dzień Młodzieży z Ojcem Świętym Janem Pawłem II, gdy nagle otrzymałem telefon z Nuncjatury Apostolskiej od ks. Piotra Libery, że Arcybiskup Nuncjusz zaprasza mnie do siebie w ważnych sprawach i że należy odłożyć wszystko i przyjechać do Warszawy. Podczas rozmów z Nuncjuszem w pierwszej chwili wyraziłem ogromne zdziwienie przedstawioną mi propozycją, ale Ksiądz Arcybiskup przywołał mnie do porządku, mówiąc, że oddałem się Kościołowi, a teraz ten Kościół chce zmienić miejsce mojej pracy i nie ma w tym nic dziwnego.
Po tym spotkaniu wyjechałem jeszcze w Bieszczady na obóz ze swoimi dawnymi studentami i ich dziećmi, żeby po powrocie zgłosić się do Nuncjusza po ostateczne orzeczenie i usłyszeć termin oficjalnego ogłoszenia nominacji. Towarzyszyła mi wtedy jedna myśl: że muszę skonfrontować naukową wizję pracy biskupa, jaką wyniosłem z KUL-u, z konkretem tej pracy w diecezji...
– Podobnie było z ks. Karolem Wojtyłą, był z młodzieżą na obozie, gdy wezwano go do Warszawy w sprawie nominacji...
– Do tej pory wyjeżdżam z oldboyami. Ksiądz Infułat zna dobrze te sprawy, bo prowadził duszpasterstwo akademickie dłużej niż ja.
– Przez święcenia biskupie zostaje się włączonym do kolegium Episkopatu danego kraju, a tym samym do kolegium Episkopatu światowego. Czy Ksiądz Biskup miał wtedy świadomość tego faktu?
– Nie myślałem wtedy o tym. Kiedy się to stało, postanowiłem sobie, że przede wszystkim będę się przypatrywał. Przez ponad rok nie zabierałem głosu na Konferencji Episkopatu Polski, także z respektu dla doświadczenia pasterzy dawnego okresu walki z komunizmem. Moje doświadczenia również były związane z „Solidarnością”. To czekanie okazało się bardzo owocne: poznałem środowisko, sposób funkcjonowania Episkopatu – wiele się nauczyłem.
– Co było najważniejsze w pierwszych dniach nowej życiowej drogi?
– Kiedy już ochłonąłem po pierwszych przeżyciach dotyczących mojej nominacji, moim pragnieniem było zamknąć się gdzieś w samotności i zastanowić nad tym, co się stało, co znaczy to nowe: „Pójdź za Mną”... Z wielką radością znalazłem wtedy hasło: „In vinculo communionis” – W więzach wspólnoty, które nakreśla program, jaki próbuję realizować do dnia dzisiejszego: stworzyć komunię z Kościołem, z kapłanami i z wiernymi.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.