Dzielenie się darem

W rodzinie wybitnego austriackiego kompozytora nie było tradycji muzycznych. Jego przodkowie byli rolnikami, młynarzami, kołodziejami. Wiele lat później Beethoven, oglądając rycinę przedstawiającą dom Haydnów, zawołał zdumiony: „Nieprawdopodobne, żeby tak wielki człowiek urodził się w tak mizernym domu”. Niedziela, 31 maja 2009



Sam Haydn sądził jednak inaczej. W rozmowie ze swym biografem stwierdził: „Mój książę był zawsze zadowolony z moich utworów. Miałem nie tylko zachętę w postaci stałej aprobaty, lecz także jako kapelmistrz mogłem eksperymentować... Byłem odseparowany od świata, nie było nikogo, kto by mi dokuczał czy wprawiał w zakłopotanie; w tych warunkach niejako musiałem być sobą”. Przyjazne stosunki z książęcą rodziną utrzymywały się do końca jego życia. Był też uznany i lubiany przez muzyków, którzy doceniali jego troskę, poczucie humoru oraz szlachetny charakter i nazywali go „Papą Haydnem”.

Lata sławy

Kompozycje Haydna były podziwiane i cenione. Podczas wizyty cesarzowej Marii Teresy w Esterhazie Haydn zaprezentował przedstawienie operowe. Cesarzowa skomentowała: „Jeśli zechcę rozkoszować się dobrą operą, pojadę do Esterhazy”. To zdanie obiegło cały Wiedeń i przysporzyło twórcy popularności.

Sława Haydna przekroczyła granice Austrii. Pierwsze oznaki uznania przyszły z Hiszpanii. Na zamówienie kanonika katedry w Kadyksie Haydn napisał „Siedem słów Chrystusa na krzyżu”. Po wykonaniu „Stabat Mater” w Paryżu nadeszło zamówienie na cykl symfoniczny. Powstały słynne „Symfonie paryskie”.

Utworami Haydna interesowali się też Anglicy. Wydawca William Foster opublikował 129 utworów, w tym liczne symfonie. Zamówienia płynęły także z Włoch i Rosji. Wkrótce Haydn cieszył się największym rozgłosem spośród europejskich kompozytorów.

Po śmierci księcia Miklosa Esterhazyego jego następca zlikwidował orkiestrę, lecz zachował kontrakt z Haydnem. Dał mu też całkowitą swobodę decydowania o swej przyszłości. Sławny już twórca udał się do Wiednia. Nawiązał współpracę z angielskim impresariem Johannem Peterem Salomonem i w grudniu 1790 r. wyruszył do Londynu, żegnany przez przyjaciół, a wśród nich W. A. Mozarta, który powiedział: „Obawiam się, Papo, że jest to nasze ostatnie pożegnanie”. Słowa te okazały się prorocze, Mozart zmarł w 1791 r.

W Londynie powitano Haydna entuzjastycznie. Koncerty, podczas których występował, grając na fortepianie i dyrygując swoimi utworami, cieszyły się wielkim powodzeniem, a reakcja publiczności była bliska szaleństwa. Londyńska prasa pisała: „Pokładamy nadzieję, iż po naszym entuzjastycznym przyjęciu największy geniusz muzyczny epoki da się być może nakłonić do pozostania w Anglii”.

Nie brakło też zaszczytnych wyróżnień, a wśród nich honorowego doktoratu w dziedzinie muzyki od uniwersytetu w Oxfordzie. Wykonaną podczas uroczystości Symfonię G-dur nr 92 nazywano odtąd „Oxfordzką”. Po raz drugi kompozytor gościł, z równym powodzeniem, w Anglii w 1794 r.

Twórczym owocem podróży był cykl dwunastu „Symfonii londyńskich”, najbardziej dojrzałych utworów symfonicznych Haydna. Ponadto kompozytor uczestniczył w festiwalu muzyki Haendla. Usłyszane wówczas oratoria wywarły na nim ogromne wrażenie. Po powrocie do Wiednia napisał pod wpływem muzyki swego wielkiego poprzednika „Stworzenie świata” i „Pory roku”.




«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...